Nawet się nie obejrzałam, a wylądowaliśmy na lotnisku w Lizbonie, przespałam cały lot. Po wyjściu z samolotu spojrzałam na równie zaspanego Charlesa, jego włosy śmiesznie się kręciły, a koszulka nieco mu się pogniotła, ale było po nim widać, że te kilka godzin snu dobrze mu zrobiło. Z uśmiechem stanęłam na palcach i przejechałam dłonią po jednym odstającym kosmyku.
- Chyba się wyspałaś, od razu wyglądasz żywiej.- Zaśmiał się chłopak, zabierając swoje rzeczy.
Widząc, że zabrał również moje chciałam je od niego wziąć, ale mi na to nie pozwolił unosząc je ponad swoją głowę. Przewróciłam oczami i stanęłam obok dziewczyn. Jak chce to niech nosi, nie zabronię chłopakowi spełniać marzeń.
- Jak tam zakochańce wyspały się?- Dźgnęła mnie w bok Ari.
- Jakie zakochańce.- Parsknęłam w reakcji na jej słowa.- To, że zasnęłam na jego ramieniu nie oznacza od razu, że jesteśmy zakochańcami, za dużo sobie wyobrażacie.
- Powiedzieć jej?- Aria spojrzała na Suzie, która jedynie zachichotała pod nosem.
- Stara jak to nie jest miłość to ja nie wiem. Chłop dosłownie prawie pobił Aresa, bo podszedł do was z pytaniem, czy macie poduszkę, a ty się przebudziłaś. Przez cały lot cię przytulał i żebyś nie musiała spać na twardym i było ci wygodnie położył cię na sobie, pomimo, że sam leżał w takiej pozycji, że ja nie wiem jak on wytrzymał te czternaście godzin.- Powiedziała podjarana Smith podczas gdy ja przeżywałam szok.
Przecież Charles nie zrobiłby dla mnie czegoś takiego, a gdy się obudziłam opierałam się o okno.
- To nie możliwe, kiedy wstałam miałam głowę na oknie, a on już stał.
- Spójrz.- Suzie pokazała mi zdjęcie, na którym rzeczywiście leżałam wtulona w czarnowłosego chłopaka, który trzymał mnie w swoich ramionach tak blisko jakbym była jego najcenniejszym skarbem. O kurka. Gdy przyjrzałam się bliżej zdjęciu dostrzegłam, że na jego ustach gościł słabo widoczny uśmiech.
- On ci się nie przyzna choćby ktoś go nagrał, bo taki jest od zawsze. Nigdy nie lubi kiedy ktoś zwraca uwagę na jego zachowania. I można na niego powiedzieć wiele złych rzeczy, ale tego, że dba o osoby, na których mu zależy nie da się odmówić.- Allen wyszczerzyła się w moją stronę. Nie zdążyłam jakkolwiek zareagować na to czego się dowiedziałam, bo przywędrowali do nas chłopaki.
- Jeśli już nas po obgadywałyście możemy iść, taksówka na nas czeka.- Berlin chwycił Suzie za rękę i ruszył w stronę wyjścia.
Po wejściu do taksówki Berlin oraz Charles szukali czynnej wypożyczalni samochodowej, z której moglibyśmy zabrać auta.
- Najbliższa wypożyczalnia jest jakieś dziesięć minut stąd.- Odparł Wilson kiedy kierowca zapytał o miejsce, do którego miał nas zawieść.
- Tak, ale ciekawe jak potem oddamy te samochody. Przecież oni nam nawet nie pozwolą tym wyjechać z kraju.- Słusznie zauważył Charles.
Raczej istniały małe szanse, aby jakakolwiek wypożyczalnia pozwoliła nam zabrać samochody na tak długą trasę.
- Myślę, że nie musimy jechać do wypożyczalni.- Edgar przerwał chwilową ciszę, a następnie nic więcej nie mówiąc podał taksówkarzowi adres.
Nikt nie wiedział, na jaki pomysł wpadł starszy z braci, ale wszyscy zostawili to bez komentarza. Droga do miejsca wskazanego przez białowłosego zajęła nam trzydzieści minut i dosłownie znaleźliśmy się na totalnym odludziu. Nie znajdowało się tu nic poza naturą oraz jednym domem w lesie, zapowiadało się jak horror.
CZYTASZ
Memento Mori
RomanceŻycie osiemnastoletniej Zoe Miller nigdy nie było idealne. Kiedy dziewczyna myślała, że po burzy nareszcie wyszło słońce okazało się, że był to dopiero początek prawdziwego huraganu, który miał nastąpić w jej życiu. Znajdując w swoim domu tajemnicz...