♠ KONSEKWENCJE ♠

4.2K 180 49
                                    


Nim przejdziecie do rozdziału szybka informacja. 

Od teraz wszystkie teksty mówione po francusku lub innym języku będę od razu z boku tłumaczyć aby ułatwić wam czytanie, zmienię to również w poprzednich rozdziałach aby całość była spójna.

Rano obudził mnie okropny ból głowy i intensywnie odczuwałam skutki wczorajszego mieszania alkoholu z tymi jebanymi tabletkami. W mojej głowie panowała totalna pustka co do wydarzeń, które miały wczoraj miejsce i jedynym, o czym pamiętałam było to, że ten skurwysyn siedział w barze i do mnie wypisywał, jakiś typ dał mi ecstasy, a później się upiłam i gdy Ari nie było wzięłam tabletki, a Charles się wkurwił i uderzył tego typa. Drogi do domu, ani tego jak się znalazłam w łóżku w ogóle nie pamiętam. Byłam tak na siebie wkurwiona za to, że wzięłam to walone ecstasy, Oliver doprowadzał mnie na skraj i nie wiedziałam, co będzie dalej, a myśli o tym jak bardzo może zniszczyć mi życie tamtym filmem a także tym, co robi jeszcze bardziej mnie dołowały. Brzydziłam się narkotykami i kurwa przez tego psychola osiągnęłam taki stan desperacji i tak bardzo chciałam zapomnieć, że nie myślałam co to będzie. Podniosłam z szafki telefon i sprawdziłam godzinę. Było po dwunastej, co oznaczało, że przespałam pół dnia i właśnie urządzałam sobie wagary w środku tygodnia. Zobaczyłam, że mam nowe wiadomości od Enzo, Charlesa i Arii. Czyli w skrócie było źle.

Uszatek: Jak tam alkoholiku żyjesz? Nieźle wczoraj poleciałaś.

Uszatek: Oddam ci klucze jutro w nocy. Znam chyba kolejną miejscówkę.

Zmarszczyłam brwi czytając jego wiadomości Co? O jakie klucze mu chodzi, nie przypominam sobie, żebym dawała mu jakieś klucze.

Zoe: Jakie klucze ?

Uszatek: Ach no tak. Nie ważne jutro ci powiem.

Nie wiedziałam, o co temu debilowi znowu chodzi, ale to zignorowałam i otworzyłam wiadomości tym razem od przyjaciółki.

Aria: Jak tam kochana w porządku? Pewnie kac cię atakuje.

Wysłała tę wiadomość o siódmej co oznaczało, że musiała pójść do szkoły.

Zoe: Ostatni raz piję alkohol.

Odpisałam, a potem weszłam na czat z Ramosem.

Enzo: Jak tam kac? Słyszałem, że popiłaś ostro.

Pieprzony Charles musiał już się wszystkim pochwalić, tym co się wczoraj stało.

Zoe: No jasne, że Charles musiał się wszystkim pochwalić :) Jest źle.

Enzo: Spoko wczoraj Berlin wyciągnął jakiś stary bimber i to było tak okropne, że ja też umieram. Jak chcesz to możesz do nas wpaść to będziemy umierać razem.

Parsknęłam czytając tę wiadomość. No kto by się spodziewał.

Zoe: Chłopie jak ja się z łóżka podnieść nie mogę. Jak masz siłę to ty do mnie przyjedź.

Enzo: No dobra, będę za pół godziny szykuj się różyczko.

Odłożyłam urządzenie z powrotem na stolik nocny, a potem ledwie zwlekłam się z łóżka, aby pójść po wodę i zapić Saharę panującą w moim gardle. Jedzenie jak na razie sobie odpuściłam, bo chyba od razu bym to zwróciła. Pech chciał, że po zejściu musiałam akurat wpaść na moją matkę która elegancko ubrana szła w kierunku wyjścia. Kiedy mnie zobaczyła przystanęła na chwilę.

- Oj kto tu się obudził. Chyba nieźle wczoraj zabalowałaś.- Zbliżyła się do mnie niebezpiecznie.- Wyglądasz jakbyś przez dwadzieścia lat była uzależniona od alkoholu.- Podsumowała po przebadaniu mnie wzrokiem.

Memento MoriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz