♣ MORT ET VIE ♣

3.7K 150 77
                                    


Przez kilka ostatnich godzin nie myślałam o chorej wiadomości, jaką dostałam, gdyż Charles skutecznie mi to uniemożliwiał stale mnie zagadując, robił wszystko, abym ani na chwilę nie wróciła do swoich myśli, a nawet śpiewał wraz ze mną na całe gardło piosenki, które wybrałam, sprawił, że zapomniałam. Na chwilę, ale to i tak jeszcze bardziej pogłębiło reakcję mojego zdradliwego serca na jego widok, a patrzenie w te usta jedynie sprawiało, że chciałam je pocałować. Po południu dojechaliśmy do Barcelony i zatrzymaliśmy się w hotelu w samym centrum, który był tak luksusowy, że nigdy w życiu bym się nie zgodziła, abyśmy w nim spali, ale dowiedziałam się po fakcie, a Charles tłumaczył się, że przez to, iż jest zawodnikiem zawsze dostają takie miejsca i to nie problem, żebyśmy tu spali. Nie tylko ja wydawałam się mieć wątpliwości, bo zarówno Aria jak i Suzie się ze mną zgadzały, że to za dużo, niestety Charles nawet nie chciał tego słuchać, dlatego właśnie teraz wchodziliśmy do apartamentu z pięcioma sypialniami i salonem połączonym z kuchnią, mnie już tradycyjnie trafiło dzielenie pokoju z Charlesem co mi nie przeszkadzało, a wręcz wywoływało u mnie jakieś dziwne podniecenie.

- O kurwa jakie widoki.- Enzo wyszedł na ogromny taras i się rozejrzał. 

Widok rzeczywiście zapierał dech w piersiach i było widać jak miasto budzi się do nocnego życia.

- Wy lepiej zobaczcie, co mamy tu.- Lee wyciągnął z wyspy jakieś alkohole, które wolałam nawet nie zastanawiać się ile były warte. 

To było chore. Nigdy w życiu nie brakowało mi pieniędzy, ale widząc to wszystko czułam się jakoś dziwnie. Najbardziej w tym wszystkim jednak zdziwił mnie Charles, on dosłownie sypiał w takich hotelach, brał udział w najbardziej prestiżowych zawodach i je zwyciężał, a nigdy się z tym nie obnosił ani nie stawiał się ponad nikogo i żył jak inni. Bo pieniądze ani sława nie definiują tego, jakim człowiekiem jesteś, a Charles miał niezwykle piękne wnętrze, mimo, że czasem miałam wrażenie, że tego nie dostrzega.

- Stary to jest za dużo.- Ares poklepał przyjaciela po ramieniu.

- Nie pieprzcie głupot, organizatorzy i tak i tak mają wyjebane na to, jaki apartament sobie wybierzemy, dla nich liczy się to, że pojawię się na wyścigu.- Ciemnowłosy oparł się ręką o wyspę.- Rozgoście się tutaj, a ja jadę na trening i kwalifikacje. Tak à propos, w niedzielę możemy ruszać w drogę od razu po wyścigu.

- Myślę, że to będzie najlepsza opcja, rankiem powinniśmy być na miejscu.- Powiedział Edgar, który akurat jak gdyby nigdy nic wlewał sobie whisky do szklanki. Nawet nie byliśmy tu dwadzieścia minut. 

Bardziej niż to zdziwił mnie jednak jego brak jakiejś zaczepki w stronę swojego brata.

- Nie wiem, jak wy, ale ja idę spać, bo jestem padnięta po tej podróży.- Ziewnęła Aria.

- Nawet nie kierowałaś.- Dogryzł jej Ares.

- Ale jazda z wami i słuchanie o jakichś silnikach było tak męczące, że człowiek automatycznie opadał z sił.- Skwitowała, a wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. 

Zawsze bawił mnie ich związek i dogryzanie sobie, niejeden by pomyślał, że to nie przetrwa, ale Aria z Aresem idealnie się uzupełniali i kochali jak głupi, że jednak nie było dla nich niczego niemożliwego.

- W sumie to ja chyba też pójdę się położyć.- Oznajmiłam.

- Nudziary z was.- Ramos wystawił w naszą stronę język.- To co panowie sprawdzamy zawartość barku?

- Bez przesady, nie zapominajcie, że nie jesteśmy tu dla zabawy i ktoś chce nas zabić.- Odpowiedziała mu wkurzona Suzie. 

Przysięgam, że gdyby mogła zabijać wzrokiem to Enzo w tym momencie leżałby martwy na podłodze. Wolałam się zmyć nim zacznie się wojna, więc podczas gdy Allen prowadziła słowną potyczkę z Ramosem udałam się do sypialni.

Memento MoriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz