♥ ZABÓJCA NA ZLECENIE ♥

1.1K 41 3
                                    




- Zoe! Kurwa skarbie obudź się.- Słyszałam, że ktoś mnie woła dlatego się zerwałam i gwałtownie otworzyłam oczy.

Byliśmy w sypialni Charlesa, a przede mną klęczał czarnowłosy, który mocno trzymał moje policzki.

- Co się dzieje? Ja żyję?- Spojrzałam na swoją klatkę piersiową, na której co dziwne nie było ani śladu po krwi.

- Boże tak się bałem, krzyczałaś i tak mocno płakałaś. Nie umiałem cię obudzić, chyba śnił ci się koszmar, ale już jest dobrze maluchu.- Objął mnie ramieniem i oparł brodę o moją głowę.- Napędziłaś mi stracha skarbie.- Czułam jak szybki był jego puls.

- Nie zabiłeś mnie? Oni wszyscy żyją?- Dopytywałam zważając jego przyspieszony oddech.

- Dlaczego miałbym cię zabić?- Odsunął się ode mnie zdziwiony i przejechał palcami po moich mokrych policzkach.

- Ty miałeś taki wielki worek i tam były głowy naszych przyjaciół. To ty mnie śledziłeś. Wbiłeś mi miecz w serce.- Wypaliłam przypominając sobie tak wyraźne sceny.

- To był koszmar. Jest dobrze. Nigdy w życiu bym cię nie skrzywdził słoneczko.- Jego głos drżał.- Napędziłaś mi stracha nie wiedziałem, co mam zrobić.

- Która jest godzina?- Wymamrotałam kiedy po kilku minutach wypuścił mnie ze swoich ramion.

- Koło szóstej, wszyscy jeszcze śpią więc może położymy się jeszcze na chwilę?- Nadal głaskał uspokajająco moją dłoń.

- Boję się, że znowu dopadnie mnie taki okropny sen.- Wyszeptałam ze strachem.

- Obiecuję, że tak nie będzie. Będę cię przytulał i nie pozwolę żadnym koszmarom trafić do twojej głowy.- Pocałował moje czoło, a potem się położył i rozłożył ramiona, abym się tam ułożyła.- Chodź.

Niepewnie położyłam się obok chłopaka i z całej siły się do niego przycisnęłam chcąc poczuć się bezpiecznie.

- Wszystko będzie dobrze.- Szeptał mi do ucha, żebym się uspokoiła i zasnęła.

♥♥♥

Rankiem obudził mnie gwar rozmów dochodzący z salonu, nie miałam pojęcia kiedy ani jak udało mi się zasnąć, ale mimo to czułam się okropnie zmęczona. Podniosłam się do siadu i przetarłam oczy, nie miałam pojęcia, która może być godzina, wychyliłam się po telefon leżący na szafce nocnej, okazało się, że był to telefon Charlesa, nie wiedziałam gdzie był mój więc włączyłam go sprawdziłam godzinę, była dziewiąta. Spojrzałam na chłopaka leżącego za mną i się delikatnie uśmiechnęłam, Charles jak gdyby nigdy nic wtulał się w poduszkę, a przy tym miał śmieszny wyraz twarzy, jego włosy były w totalnej rozwałce i aż się prosiły, żeby włożyć w nie palce i jeszcze bardziej rozwalić. Wyglądał tak niewinnie, jak nie on, ale mimo wszystko przed oczami mignęła mi jego postać w połączeniu z głowami naszych przyjaciół. Od razu skarciłam się za takie myśli. To był tylko sen...

Stwierdziłam, że położę się jeszcze na ostatnią chwilkę jednak przeszkodziła mi w tym ręka Charlesa, którą położył na moim brzuchu i przytulił się do mnie, czułam na swoim barku jego ciepły oddech, który delikatnie łaskotał moją skórę. Postanowiłam odwrócić się w jego stronę i gdy to zrobiłam natrafiłam na jego brązowe oczy wpatrujące się we mnie.

- Cześć bestial, już dobrze się czujesz? Wyspałaś się choć trochę?- Zapytał zakładając pasmo moich włosów za ucho.

Mimo że spaliśmy zaledwie kilka godzin wyglądał dużo lepiej niż wcześniej, wory pod oczami były dużo mniej widoczne i jego wzrok był żywszy niż wczoraj. Pewnie nadal był zmęczony, ale już i tak było lepiej.

Memento MoriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz