- Dobra skoro już ustaliliśmy kto kim jest, zastanówmy się, o co chodzi z tym cholerstwem i gdzie może być reszta kart. Co jest w nich tak ważne...- Zaczęła Suzie przerywając ciszę jednak przerwał jej dzwonek do drzwi.
Do mojej głowy zaczęły napływać same czarne scenariusze, wątpię, aby o trzeciej w nocy sąsiadka przyszła po cukier. Charles pokazał wszystkim, aby byli cicho i sam udał się w stronę drzwi. Kiedy zajrzał przez judasza odwrócił się gwałtownie na pięcie i podszedł do nas pokazując, że mamy się nie odzywać, po czym zgasił światło. Byłam przerażona i zaczęłam się bawić palcami ze stresu. Atmosfera w pomieszczeniu bardzo zgęstniała, przez to, że był środek nocy nie widzieliśmy się, ale mimo to dało się wyczuć to napięcie rodem z horroru. Charles zapalił świeczkę i postawił ją na podłodze pośrodku nas. Usłyszeliśmy jeszcze dwa uderzenia w drzwi, po czym gość najwyraźniej odpuścił, bo było słychać odgłosy schodzenia po schodach.
- Kto... to był?- Zapytała przestraszona Aria, którą obejmował Lee.
- Obawiam się, że raczej nikt kto chciałby naszego dobra.- Odpowiedział Charles, a między nami ponownie zawitała cisza, którą zakłócił dźwięk powiadomienia mojego telefonu, włączyłam komórkę i zobaczyłam wiadomość z numeru nieznanego. Cóż za niespodzianka.
Nieznany: Przed losem nie uciekniecie. To, że udało wam się ujść z życiem nie oznacza, że wygraliście.
Nieznany: Mam nadzieję, że podobał wam się prezent w postaci trupa, niedługo dostaniecie kolejne. Nie chowaj się, i tak znajdę cię wszędzie brzydulo.
Czytając to coś mnie cofnęło, jasne, że to ten chuj. Za każdym kolejnym razem ten psychopata posuwał się coraz dalej, a ja naprawdę bałam się co jeszcze może zrobić. Tu już nie chodziło tylko o mnie, tu chodziło o moich przyjaciół. Na samą myśl o tym co mogło się stać Charlesowi, albo co stało się z tatą czułam okropny stres. Tradycyjnie drugi nieznany również postanowił się odezwać i wysłał zdjęcie kolejnego trupa, a mianowicie pokiereszowanych ciał kobiety i mężczyzny wyjętych z rozbitego samochodu oraz podpis „3/7". No kto by się spodziewał, z tego wszystkiego wzięło mnie na wymioty dlatego po prostu z tego wyszłam.
- Halo, ziemia do Zoe.- Ares pomachał mi dłonią przed twarzą.
- Co...- Powiedziałam wyrwana z zamyślenia.- Przepraszam, zamyśliłam się.- Dodałam widząc ich ciekawskie spojrzenia.
- Co ci przyszło? Wyglądałaś jakbyś zobaczyła trupa.- Skwitowała Ari.
- Ee, nic. Jakiś raport pogodowy.- Podrapałam się po głowie.
Nie powinnam była ich okłamywać, ale nie chciałam dawać im jeszcze więcej powodów do nerwów, a patrząc na to co robił Oliver, mówiąc im prawdę, mogłam jeszcze bardziej zaszkodzić.
- Przestraszyłam się, bo to było niczym scena z jakiegoś horroru, gdzie główny bohater słyszy pukanie i dostaje wiadomość od mordercy.- Zaśmiałam się sucho, wszyscy chyba wydawali się podłapać, bo również zaczęli się śmiać, jedyną osobą, która się nie śmiała był Charles, który wpatrywał się we mnie uważnym wzrokiem.
On wiedział. Byłam pewna, że się domyślił, ale starałam się udawać, że wszystko jest w porządku.
- Dosłownie tak to wyglądało.- Parsknął Enzo.- Wyglądałaś jakbyś dostała wiadomość z groźbą śmierci.- Dodał po chwili, a ja jedynie pokiwałam głową i posłałam mu fałszywy uśmiech.
Co za ironia.
Przyjaciele zaczęli dyskutować o znaczeniu tych kart i tej całej sytuacji jednak ja całkowicie się wyłączyłam. Czułam, że zaraz zasnę ze zmęczenia, oczy dosłownie mi się zamykały i zmęczenie zaczęło dawać mi się we znaki. Oparłam się o fotel stojący za mną przymykając na sekundę oko. Poczułam ulgę i spokój, wokół mnie zrobiło się cicho i jedyne co udało mi się jeszcze wyłapać były czyjeś słowa.
CZYTASZ
Memento Mori
RomanceŻycie osiemnastoletniej Zoe Miller nigdy nie było idealne. Kiedy dziewczyna myślała, że po burzy nareszcie wyszło słońce okazało się, że był to dopiero początek prawdziwego huraganu, który miał nastąpić w jej życiu. Znajdując w swoim domu tajemnicz...