Scarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów na Wschodnim Kontynencie.
Przyzwyczajona do wygodnego życia dziewczyna ściera się z surową dyscyplin...
Pobiegła na wyższe piętra, żeby zgubić nauczycieli, którzy pewnie właśnie w tej chwili robili rewizję w pokoju Zacka i Liama.
Oparła się plecami o ścianę i wzięła głęboki oddech. W tym momencie obiecała sobie, że przystopuje z łamaniem zasad. Mirabella i tym razem okazała się mieć rację.
Rozejrzała się po nieznanym korytarzu. Cienie na ścianach rzucane przez stojące lampy w rogach, sprawiały upiorne wrażenie. Musiało być to piętro wyższych roczników. Zauważyła na ścianie ciemnozielony znak W. Podeszła do niego i przejechała po nim palcem. W jak Wybrańcy? Ta nazwa z czymś jej się kojarzyła, ale nie mogła sobie przypomnieć z czym.
-Muszę wrócić do mojego skrzydła- pomyślała, po cichu skradając się korytarzem. Nie chciała wpaść na żadnego nauczyciela. Kiedy już miała schodzić w dół usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Szybko schowała się za rogiem i tylko lekko wychyliła głowę.
Brunet którego obserwowała podczas kolacji właśnie wyglądał na korytarz i patrzył w jej kierunku. Błyskawicznie schowała się za filarem i jak najciszej zaczęła zbiegać po schodach. Pewnie była to sprawka procentów płynących w jej żyłach, ale przez chwilę miała wrażenie jakby pajęczyny zaczęły jej się owijać wokół głowy.
Kiedy w końcu dotarła do pokoju była spanikowana i roztrzęsiona. Spacerowanie samemu po nocy w murach Akademii można było opisać jako lekko przerażające. Mirabella na szczęście jeszcze nie poszła spać i wszystkiego wysłuchała. Scarlett jednak nie powiedziała jej o chłopaku z wyższego rocznika. Jakoś wolała zachować tą informację dla siebie.
-Mówiłam, że to był słaby pomysł- westchnęła blondynka i objęła przyjaciółkę. -Ale przynajmniej Cię nie złapali, to nie dostaniesz szlabanu.
-Od tej pory trzymam się zasad- zgodziła się z nią Scarlett. -Padam z nóg, idę spać.
Jednak potem wcale nie mogła zasnąć. Odpaliła tablet i zaczęła przeglądać aplikację chatu. Oliver pytał gdzie zniknęła, bo rewizja wbiła im na chatę za to Zack napisał tylko:
"OMG dostaliśmyszlaban, gdzie jesteś?" razem z mnóstwem emotek z otwartymi ustami.
Szybko im odpisała, że żyje i po prostu miała szczęście wychodząc w odpowiednim momencie, a potem weszła na swojego maila uczelnianego. Uzależnienie od telefonu zaczynało dawać o sobie znać, bo bez dostępu do social mediów nawet aplikacja z ogłoszeniami szkolnymi wydawała się być warta sprawdzenia.
Margaret znowu wysłała jej listę zadań dodatkowych, a Neria przesłałą wyniki z testu z anatomii z przypiskiem, żeby przyszła na termin poprawkowy za dwa tygodnie. Scarlett coś tknęło, żeby znowu otworzyć maila ze swoimi predyspozycjami, który dostała pierwszego dnia szkoły.
Twoja moc kwalifikuje się do grupy W
Zamarła wpatrując się w tekst. Jak mogła o tym zapomnieć? Przecież jeszcze kilka dni temu porównywała z Mirabellą wyniki. Potarła skronie, zastanawiając się o co w tym wszystkim chodzi. Przecież Dyrektor mówił, że można się dostać do W dopiero na drugim semestrze, a uczniowie byli przekonani, że trzeba się wykazać w trakcie pierwszego semestru. Myśl, że niektórzy zostają tam przypisani już po wynikach badań krwi wydawała się bez sensu.
-Twoja moc kwalifikuje się- przeczytała jeszcze raz. To nie brzmi jakby już ją tam przyjęli. Może to tylko wskazówka, że gdyby zaczęła się starać to by miałaby szansę się dostać?
-Celeste wiedziała- Scarlett dostała olśnienia. Musiała wiedzieć, że wyniki badań krwi mnie tam zakwalifikują, stąd jej ostrzeżenie. Znowu zaczęła się zastanawiać, czy jej matka nie miała jakiegoś romansu z wojownikiem z Arcanisa. Czy Henry naprawdę mógł nie być jej biologicznym ojcem?
Na ekranie pojawiło się następne powiadomienie z chatu.
Nathaniel- Arcanis
Scarlett zaklęła cicho, widząc zdjęcie profilowe. Jakim cudem ją zidentyfikował? Była pewna, że zdążyła się schować za rogiem. Co za stalker!
-Dlaczego szpiegujesz po moim korytarzu?
-Dupek- pomyślała. -Za kogo on się uważa? Pyta się jakby myślał, że specjalnie dla niego tam poszłam. Niby skąd miałam wiedzieć gdzie mieszka? Idiota.
-Jesteś taki ważny, że dali Ci własny korytarz?
Uśmiechnęła się myśląc, że to da mu popalić.
-Nie nadajesz się do W. Odpuść sobie szpiegowanie nas.
Poczuła, że robi się czerwona na twarzy. I pomyśleć, że uznała wcześniej, że jest interesujący.
-Spadaj.
Scarlett nie mogła zrozumieć, dlaczego tyle osób próbuje ją odwieść od wstąpienia do W, skoro sama wcale nie miała ochoty tam iść. Postanowiła, że nie będzie więcej odczytywać wiadomości od tego impertynenta. A rano opowie o całej historii Mirabelli i pokaże konwersację. Nathaniel nie zasługiwał, żeby robić z niego tajemnicę.
***
Strasznie krótki rozdział, ale nie chciałam zaczynać nowego wątku. Mam nadzieję, że nadążacie za nowymi postaciami i imionami, bo sama się w tym zaczynam gubić XD
Nathaniel:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.