Rozdział 9. ANA

55 5 12
                                    

Gdy weszłam do kawiarni zastałam Nat stojącą przy oknie z kubkiem w ręku. Spojrzała na mnie, uśmiechnęła się szeroko.

- Teraz to ci już nie odpuszczę - wskazała na mnie palcem - Leć się przebrać, przygotuję ci kawę.

Pokręciłam głową i ruszyłam na zaplecze. Tam zmieniłam sweterek na firmową bluzkę i schowałam torbę do szafki. Wróciłam do koleżanki i usiadłam na krześle za ladą. Nat przygotowała dla mnie kawę z mlekiem migdałowym i pączka z kremem pistacjowym.

- Rozłożę resztę ciastek, a ty się delektuj i opowiadaj o tym, co miało miejsce chwilę temu przed kawiarnią. A przede wszystkim o tym boskim facecie i nie waż się pominąć żadnych szczegółów - zagroziła i zajęła się wystawianiem słodkości na półkach.

Upiłam łyk kawy i wgryzłam się w pączka, gdy przełknęłam kęs powiedziałam:

- Przypominam, że masz męża. Raczej nie byłby zadowolony, że ślinisz się na widok innego - zaśmiałam się.

Natalie spojrzała na mnie i powiedziała stanowczym głosem:

- Tom z pewnością doceniłby mój dobry gust, a poza tym nie mieszaj go w to i nie wykorzystuj do zmiany tematu - oparła się biodrem o ladę i czekała w ciszy.

Dokończyłam jeść pączka i zaczęłam opowiadać koleżance o minionych dniach, pomijając tylko kilka szczegółów. W międzyczasie obsługiwałyśmy klientów i wykonywałyśmy inną pracę. Koło południa zajrzała do nas szefowa, aby poinformować, że w weekend przyjedzie serwisant do sprzętów więc mamy wolne, bo ona się sama tym zajmie.

Reszta dnia minęła bez większych ekscesów. W drodze na autobus zadzwonił Matt, że niedługo zajrzy do mnie na chwilę, bo ma do przekazania informację roku. Dotarłam do domu przed dwudziestą. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w pidżamę. Nie przeszkadzało mi to w ugoszczeniu przyjaciela. Widywał mnie w gorszych sytuacjach.

Siedząc na kanapie w salonie jadłam wcześniej przygotowane płatki, w telewizji leciał jakiś film, gdy przyszedł Matti rozsiadł się na fotelu:

- Kiedy wraca Gloria? - zapytał zerkając w stronę telewizora.

Odłożyłam miskę na stolik, poprawiłam się siadając wygodnie na kanapie i odpowiedziałam:

- Jeżeli nic się nie zmieniło to w niedzielę wieczorem, ale u jej rodziców jest kiepski zasięg więc ciężko się z nią skontaktować - podciągnęłam nogi pod brodę i oparłam się na nich - A co?

Matt wyszczerzył się jak kot z Cheshire:

- Paul zabiera mnie na wycieczkę po Europie - muzea, wystawy, wernisaże. A wisieńką na torcie jest Sylwester w Paryżu - klasnął w dłonie podskakując z radości.

W jednym momencie wstałam na równe nogi i rzuciłam się na przyjaciela mocno go ściskając.

- Matt, co za wiadomość, ale czad - niemal krzyczałam mu do ucha - Ale moment - ściszyłam głos, wypuściłam go z obięć i usiadłam na wcześniejszym miejscu.

- Skoro mówimy o imprezie, która odbywa się w grudniu, czemu rozmawiamy o tym teraz? - zmrużyłam oczy i wpatrywałam się w chłopaka wyczekująco.

Matt poprawił się na fotelu, odchrząknął:

- Bo wylatujemy w poniedziałek, a dokładniej to w nocy z niedzieli na poniedziałek. Sam wyjazd ma potrwać pół roku - powiedział i popatrzył na mnie zmartwiony.

Otworzyłam szeroko oczy

- Och ... No nieźle, zdążysz ogarnąć wszystko w tak krótkim czasie? - spytałam z ciekawością.

My hurt boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz