Rozdział 17. ANA

47 5 6
                                    

Po odjechaniu Nicka nie wiedziałam, co mam zrobić. Zastanawiałam się czy powinnam coś powiedzieć, czy w ogóle reagować. I jeśli to, jak?

Joe i James nie spieszyli się z jakimkolwiek komentarzem. Zaczęłam wiercić się na krześle nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji.

Joe wstał i powiedział do mnie:

- Chodź Ana przejedziemy się - po czym dotknął ramienia przyjaciela i powiedział - W kontakcie stary.

Ten kiwnął tylko głową, a my ruszyliśmy do samochodu. Jechaliśmy krótką chwilę w zupełnej ciszy. Joe zaparkował pod bramą parku. Chłopak wyłączył silnik.

- Przejdziemy się? - zapytał zerkając na mnie.

Kiwnęłam potwierdzająco głową i wysiadłam z auta. Po tym, jak Joe dołączył do mnie ruszyliśmy przed siebie.

Spacerowaliśmy w ciszy od kilkunastu minut, gdy chłopak wskazał na ławkę na uboczu i zaproponował, żebyśmy usiedli.

- Ana ... To nie jest tak, że ... - westchnął. Po minucie znowu zaczął mówić.

- Nick to najbardziej lojalny i oddany człowiek, jakiego znam. Dla bliskich mu osób gotów jest zrobić wszystko. Jego problem to to, że nikt mu nie pokazał, jak kochać. Nikt nigdy mu nie powiedział, że jest czegoś wart.

Joe wpatrywał się przed siebie nie patrząc na nic konkretnego. Chciałam go wysłuchać. Nie wiem kto potrzebował tego bardziej. On żeby poradzić sobie z emocjami, czy ja bo nie chciałam zostać sama.

- Urodziłem się w normalnej, średniej klasy rodzinie. Jak każdy dzieciak, chodziłem do szkoły, miałem przyjaciół. Mama wpadła z jakimś przypadkowym gościem w wieku szesnastu lat. Do dziesiątego roku życia moje życie wyglądało, jak każdego przeciętnego nastolatka. Później wszystko się spieprzyło.

Po krótkiej chwili kontynuował.

- Po kłótni matki z moimi dziadkami  wyprowadziliśmy się od nich i zamieszkaliśmy w mało przyjemnej okolicy. Matka straciła pracę, uzależniła się od dragów i zadłużyła. Przez kilka miesięcy przychodzili do niej różni panowie w wiadomym celu. Trwało to do momentu, aż jej dług urósł na tyle, że mnie sprzedała.

Słuchałam go i zastanawiałam, w którym momencie świat i ludzi tak popieprzyło.

- Do Underground War - mówił dalej - Trafiłem, jak miałem piętnaście lat. To tam poznałem Nicka, który był tam od zawsze. Chronił, bronił i uczył mnie nowej rzeczywistości. Głównie kosztem siebie samego. Świadczą o tym głównie jego tatuaże. Pod każdym z nich kryją się jakieś blizny.

Spojrzał na mnie i powiedział:

- Ana, w tym miejscu nie powinno być dziecko. Tym bardziej się tam wychowywać. A w tym wszystkim chodzi mi o to, że Nick potrzebuje czasu. Zrozumieć, co się z nim dzieje. Musi dojść do niego, że się w tobie zakochał.

Spojrzałam na niego ocierając łzy z policzków.

- Ana, każdy widzi, jak on na ciebie patrzy. Nie płacz mi tutaj, bo wyglądasz jak chora panda.

Wstał i dodał:

- Chodź, odwiozę cię do domu.

Po dojechaniu pod mój blok Joe powiedział, gdy już wysiadałam:

- Ana, nikt nie prosi, a tym bardziej nie oczekuje, że poczekasz. Ale wiedz, że on wróci.

Po jego zapewnieniu pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do mieszkania.

Wzięłam prysznic i po ubraniu się w bluzę Nicka położyłam do łóżka. Patrząc się w sufit myślałam o tym, jak mam postąpić.

Pomysłów miałam mnóstwo. Głównym był ten, w którym dzwonię do Nicka mówiąc mu, że go kocham i że ma wskazać miejsca, które bolą go najbardziej. A ja te będę kochać najmocniej.

My hurt boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz