Po przypadkowym spotkaniu Nicka nie poszłam z dziewczynami na drinka. Przeprosiłam je i wróciłam do domu, chcąc w samotności ogarnąć kotłujące się myśli.
Od nowa analizowałam wszystko po kolei. Od dnia, gdy się poznaliśmy, przez nasze "nie randki" i jego odejście do dzisiejszego wydarzenia.
Czułam wszystko na raz. Złość, gniew, żal. A jednocześnie radość, miłość i spokój, że jest cały i zdrowy.
Najbardziej gnębiło mnie to, że znów go uderzyłam. I to po tym, co opowiedział mi Joe. Samobiczowałam się tym do dzisiaj i miałam wielką ochotę samej sobie przywalić.
Właśnie siedziałam z Sam na tarasie i patrzyłyśmy na bawiąca się Aishę.
- Ana mam ogromną prośbę. Dałabyś radę posiedzieć z małą w przyszłą sobotę? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Jasne, wiesz, że ją uwielbiam. A i planów żadnych nie mam - zgodziłam się od razu.
Gadałyśmy o różnych sprawach, aż zjawił się Nick. Po informacji, że musi poczekać na Jamesa poszedł bawić się z Aishą.
Nie mogłam od niego oderwać oczu. Z pozoru groźny facet, nie lubiący ludzi, zimny w stosunku do innych. A pozwala rządzić sobą małej dziewczynce. Pomyślałam wtedy, że kiedyś będzie cudownym ojcem. A jego żona będzie mieć ogromne szczęście.
Po wyjściu Nicka pogadałam jeszcze chwilę z Sam i zmyłam się do domu.
*****
Tydzień zleciał szybko. Praca-dom, dom-praca. A w domu książka. Moją aktualną lekturą była właśnie "Haunting Adeline". Cofam wszystko, co mówiłam o przeżyciu romansu, jak z książki.
No i Nick zyskał dzięki temu ociupinkę. Znacznie lepiej mieć obok gościa, który cię unika i ucieka sam przed sobą. Niż takiego, który wpada do ciebie kiedy tylko ma na to ochotę. I to w takim stylu.
Tak, czy inaczej właśnie siedzę z Jamesem na kanapie w salonie i patrzymy, jak Aisha daje koncert piosenek z bajek.
- Możemy wychodzić - poinformowała Sam stojąca w progu.
Wyglądała pięknie. Krótka czerwona kiecka, przylegająca do ciała. Swoje blond włosy ułożyła w delikatne loki.
James podszedł do żony i złożył pocałunek na jej ustach.
- Chyba wszystko ci powiedziałam. Jakby coś się działo to dzwoń - zwróciła się do mnie.
- Spoko, damy sobie radę - zapewniłam przyjaciółkę.
Rodzice pożegnali się z córką i wyszli z domu.
Właśnie tłumaczyłam Aishy, że to nie mądry pomysł, aby pomalować jej włosy na niebiesko, gdy drzwi do domu wydały dźwięk zamykania.
Byłam pewna, że to Sam i James o czymś zapomnieli. Pomału się odwracałam, aby o to zapytać, gdy Aisha zerwała się z miejsca.
- Nicki, ty wiesz? - Ana jest super fajna, ale w zabawy to ona nie umie.
Założyła ręce na biodra i nawijała dalej:
- Na nic się nie zgadza, ani skakanie ze schodów, ani zjeżdżanie po nich na kartonie. Nawet włosów nie chce mi pofarbować - skarżyła się dalej.
Nick patrzył na nią stojąc oparty o framugę drzwi z rękoma włożonymi do kieszeni szarych dresów.
Spojrzał na mnie, jakby coś analizował po czym wrócił spojrzeniem do dziewczynki.
- Aisha? - zagadnął.
- No? - zapytała unosząc wysoko głowę, by spojrzeć mu w oczy.
- Oddychaj - minął ją usiadł na fotelu kładąc ręce na jego podłokietnikach.
CZYTASZ
My hurt boy
RomanceAna to 22 - letnia dziewczyna o przeciętnym wyglądzie i niską samooceną. Uwielbia czytać romanse, ale nie przypomina większości głównych bohaterek. Jest niska, nie ma idealnej figury, a większy brzuszek chowa pod odpowiednim ubiorem. Nie lubi być do...