Jeszcze przez dłuższą chwilę czułem wyrzuty sumienia, że zostawiłem w ten sposób Hamadę, ale przypominając sobie nieprzyjemny kontakt z jej skóra przeszły mnie dreszcze. Z tego nie miało prawo nic wyjść. Pewnie zawaliłem sprawę od początku, zawsze czekając nie wiadomo na co, kiedy powinienem po prostu działać. A potem pojawił się Konya i wszystko inne straciło znaczenie. Nie wiem też co Hamada zamierzała osiągnąć, jej zachowanie też wynikało z jakieś nagłej zmiany. Dotychczas traktowała mnie tylko jak dobrego kolegę, aż bez wyraźnego sygnału chciała żebym stał się kimś więcej. Chwilowo to było zbyt zagmatwane na moją głową.
Pomyliłem drogę dwa razy i nie byłem z tego powodu zachwycony, w dodatku potknąłem się o kamień na środku chodnika, wpadłem w kałuże, zdarłem skórę na łokciach i pobrudziłem mundurek. Obróciłem się wściekły na winowajcę, podniosłem go i przeniosłem na pobocze, życząc kawałkowi skały wszystkiego co najgorsze. Grunt, że okulary były całe, ale mijając sklepową witrynę przeraziłem się jak kiepsko wyglądam. Kit z Konyą, pewnie sam nie wyglądał lepiej, skoro był chory, ale wypadałoby zrobić dobre wrażenie na jego ojcu.
Westchnąłem ciężko, nie było czasu, żeby jeszcze wracać do domu i się przebierać, zresztą to wzbudziłoby podejrzenia mamy, a nie lubiłem jej okłamywać. Zresztą co miałbym jej powiedzieć „Idę odwiedzić chłopaka z mojej klasy, w którym się zakochałem, pod pretekstem zaniesienia notatek. Przy okazji to ten sam, o którym Alice ci mówiła jak bardzo jest zły i groźny dla nas". Może mógłbym pominąć połowę, ale i tak wzbudziłoby to jej podejrzenia i jestem pewny, że nie minęłaby sekunda od mojego wyjścia, a pisałaby do Daisuke, by dowiedzieć się nieco więcej szczegółów.
Upewniłem się z karteczką, że na pewno dotarłem pod właściwy adres i przyjrzałem się małemu piętrowemu domowi, z pięknym, zadbanym ogrodem. To miejsce, aż zapraszało do środka, więc wzięłam kilka głębokich oddechów i nacisnąłem dzwonek przy drzwiach. Po spotkaniu ojczyma Alice wolałem nie oczekiwać niczego konkretnego, ale odetchnąłem z ulga, kiedy otworzył mi drzwi energicznie wysoki, szczupły mężczyzna. Z samego wyglądu syn był jego młodszą wersją, Konya nie sprawiał jednak tak miłego wrażenia. Nie zdążyłem się odezwać, a już zaprosił mnie do środka.
- Ty pewnie jesteś kolegą Tatsuo, wchodź, wasz wychowawca uprzedził mnie o twoim przyjściu – powiedział uradowany. – Bardzo się cieszę, że ktoś go odwiedził, nawet jeśli musiał to zrobić.
- Gdyby powiedział, że jest chory to odwiedziłbym go wcześniej – powiedziałem ze smutkiem.
Rozglądałem się wokół skromnie udekorowanego salonu. Zero zbędnych dodatków, tylko kilka zdjęć stojących na komodzie. Gdyby mama to zobaczyła, zmarszczyłaby brwi a następnie zarządziłaby marsz do sklepu po kwiaty, figurki i obrazki, a wszystko w międzyczasie konsultowałaby ze swoją przyjaciółką, mamą Maiko i Daisuke.
- To do niego podobne – mruknął ojciec Konyi, ale szybko uśmiech wrócił na jego twarz. – Kiepsko trafiłeś z czasem, bo jak przed chwilą sprawdzałem to Tatsuo spał. – Wskazał głową schody. – Rozmawiałem z nim wcześniej i nalegał, żebym nie rezygnował z planów z przyjaciółmi, więc zaraz będę wychodził. Jeśli chcesz...
- Zaczekam – oznajmiłem zdecydowanie.
Mężczyzna uśmiechnął się, jakby z ulgą i szykował się dalej do wyjścia. Usiadłem na kanapie, zastanawiając się jak długo Konya będzie spał, chociaż wiedziałem, że poczekam, ile będzie trzeba, aby z nim porozmawiać. Jego ojciec podszedł jeszcze do mnie i niespodziewanie, poważnym tonem podziękował mi, za bycie miłym dla Tatsuo.
- Nie trzeba mi dziękować – odpowiedziałem zmieszany. – Konya jest mi bardzo bliski.
Nagle zadzwonił telefon i szybko zreflektował się, że musi wyjść, aby się nie spóźnić. Siedziałem chwilę w ciszy, a potem coś mnie tchnęło, żeby iść go zobaczyć, w końcu tylko o tym myślałem, odkąd dowiedziałem się, że mogę mieć do tego dobry pretekst. Szedłem kierowany przeczuciem i wybrałem pierwsze drzwi po lewej. Zapukałem delikatnie, ale bez odpowiedzi.
CZYTASZ
Cursed Lines
Любовные романыŚwiatem rządzą dwie podstawowe siły, Miłość i Śmierć, toczące nieustanną walkę o dominację. Licealista Sugiyama Kiyoshi miał prosty plan na życie i nie spodziewał się, że zostanie uwikłany w ten odwieczny konflikt. Straszne bóle głowy to zaledwie p...