5 - Jak obraziłem ciasto

15 5 7
                                    


Wyciągnąłem z kieszeni telefon i przekląłem głośno, kiedy odczytałem wiadomość.

- Dorzuć jakieś owoce – powtórzyłem na głos treść. – No chyba sobie żartuje.

Przez całe popołudnie zastanawiałem się, o co może Konyi chodzić. Musiałem przyznać, że rzeczywiście za długo zwlekałem z podziękowaniami. Skoro jednak mogłem się wyplątać z tej sytuacji ciastem postanowiłem zaryzykować. Nie określił jakiego rodzaju sernika oczekuje, a nawet jeśli nagle by sobie o tym przypomniał, zignorowałbym go. Byłem już w połowie całego procesu i nie zamierzałem zaczynać od zera.

Wersja na zimno wydawała mi się łatwiejsza do zrealizowania, dlatego na nią postawiłem i niemal błagałem lodówkę, żeby masa odpowiednio stężała. Gdy stwierdziłem, że nie jestem w stanie nic więcej zrobić, zabrałem się za naukę. Musiałem przerwać, kiedy niespodziewanie zadzwoniła Alice. Przez te ostatnie dni zbliżyliśmy się do siebie i czułem się przy niej całkiem swobodnie, chociaż wciąż miałem jej za złe trzymanie pewnych rzeczy w tajemnicy.

Daisuke poważnie potraktował swoją misję i często przebywał w naszym towarzystwie, próbując zwrócić na siebie uwagę Alice. Nie wiedziałem czy jego zainteresowanie wynika z czystej ciekawości, czy jednak kryją się za tym jakieś odruchy serca. Dawno nie słyszałem, żeby jakaś dziewczyna zawróciła mu w głowie, więc to byłaby pewna odmiana naszego nudnego, licealnego życia.

- Słuchaj – zaczęła niepewnie Alice. – Jak dobrze znasz tego chłopaka, który nam wtedy pomógł?

- Właściwie to go nie znam – odpowiedziałem, zresztą szczerze. – Wypada jednak mu podziękować, ale ja się tym zajmę.

- Chciałam tylko poprosić, żebyś trzymał się od niego z daleka, dobrze.

Zdziwiła mnie ta nagła prośba, ona tym bardziej go nie znała. Jej głos brzmiał jednak zbyt poważnie, bym mógł go zignorować.

- Alice, coś się stało? Powiedział ci coś? Zrobił coś? – zapytałem z troską.

- Nie, nic z tych rzeczy, to tylko przeczucie, że nie powinniśmy się z nim zadawać.

- Skoro tak mówisz – powiedziałem tylko, nie chcąc się przyznać, że całkowicie się z nią zgadzałem.

Następnego dnia czułem na sobie nieufne spojrzenia, zastanawiałem się, czy aż tak po mnie widać, że coś ukrywam. W rzeczywistości Daisuke nie zbyt to obchodziło, dopóki nie odstawiłbym jakiegoś głupstwa, ale interesowało go, dlaczego Alice i Hamada świdrują mnie wzrokiem. Kobieca intuicja czasem mnie przerażała i to tak naprawdę.

Zakręciło mi się w głowie i znowu pojawiły się przede mną te linie, ponieważ zawsze towarzyszył temu ból, nigdy się im nie przyglądałem. Nawet gdybym chciał to pojawiały się tylko na kilka sekund, jednak w przeciągu ostatnich dni pojawiały się na dłużej.

Próbowałem pomimo dyskomfortu skupić na nich uwagę, już wcześniej zauważyłem, że są różnych kolorów, a nad każdą pojawią się cyfry. Spojrzałem na przyjaciela, który przyglądał mi się z powątpiewaniem. Upewniłem się, że od niego również odbiega wiele linii, na próbę podążyłem jedną z nich i dotarłem wzrokiem do Hamady. Uśmiechnęła się do mnie i nagle wszystko zniknęło, odetchnąłem z ulgą, bo jednocześnie ustąpił ból, jednak byłem nieco zawiedziony, że nie zdobyłem nieco więcej informacji.

Od razu po zajęciach skierowałem swoje kroki do pracowni artystycznej, chociaż Alice nalegała żebym odprowadził ją do domu. Wiedziałem, że to wynik jej troski i prób upewnienia się, że w żaden sposób nie będę miał do czynienia z Konyą, żeby jednak tak się stało, musiałem się z nim spotkać. Przypomniałem sobie, że w następnym tygodniu mamy test z angielskiego i zaproponowałem, żeby Daisuke towarzyszył jej w drodze do domu, a jednocześnie trochę by mu pomogła. Przynajmniej nie będzie prosił mnie o pomoc dzień przed, jak zwykle zostawiając wszystko na ostatnią chwilę.

Cursed LinesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz