W naszym mieście organizowano letni festiwal, a organizatorzy zapowiadali, że fajerwerki będą wyjątkowo urokliwe, więc musiałem zaprosić na to wydarzenie Kiyoshiego. Zgodził się od razu, chociaż chodził trochę przygnębiony, odkąd jego mama poznała swoją druga połówkę i narzekał, że przestała się zachowywać jak dorosła. Trochę mnie to bawiło, oczywiście cieszył się, że jego mama jest szczęśliwa, po prostu się tego nie spodziewał, a tym bardziej nie przewidział zmiany, która zajdzie w tej kobiecie.
Nawet mnie zaczęła traktować wyjątkowo miło, a pozytywne emocja zakochanych mnie często przytłaczały, ponieważ byłem przyzwyczajony do wywoływania i otaczania się tylko tymi negatywnymi. Kiyoshi jako Kupidynek też miał tego momentami dosyć, więc przychodził częściej do mnie, tylko że tutaj też często przebywała inna zakochana para, która tego dnia zaprosiła nad oboje na obiad.
Wybranka mojego ojca była od niego kilka lat młodsza i od niedawna pracowała w pobliskiej piekarni. Nie poznali się tam, tylko w sklepie, ale od tamtej pory mój rodzic został stałym klientem lokalu. Nie mogłem mieć nic do Emi, była przemiłą i urocza kobietą, ale chciałbym być pewny, że jest odpowiednią osobą dla ojca, nawet gdy widziałam, jak wpatrywał się w nią jak w obrazek. Na szczęście pod ręką miałem, chętnego do pomocy Kupidynka.
Nakrywałem do stołu, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Kiyoshi pojawił się w środku, elegancko ubrany, uśmiechnąłem się i uniosłem brwi, zaskoczony tym, jak dobrze wyglądał. Zarumienił się i przekazał kwiaty, z którymi przyszedł Emi wraz z pudełkiem ciastek.
- Mama ostatnio piecze ich zdecydowanie za dużo – wytłumaczył i zapytał się, czy może w czymś pomóc.
- Nie ma serniczka? – zapytałem zrozpaczony.
- Nie, bo byś się z nikim nie podzielił.
Oczywiście nikt mu nie pozwolił pomagać i został usadzony na kanapie do czasu, aż stół nie będzie w pełni zastawiony. Podszedłem do niego i nachyliłem się, przy okazji poznając zapach nowej wody kolońskiej.
- Ładny zapach – mruknąłem, podskoczył przestraszony. Zaśmiałem się w duchu, że aż tak się denerwował. – To co sądzisz o tej dwójce, przystojniaku?
- Możesz być spokojny, pełna kompatybilność – odpowiedział. – Ale twój ojciec przynajmniej zachowuje się w miarę normalnie. Moja mama już zaczyna wspominać coś o ślubie – westchnął ciężko.
Zamyśliłem się i próbowałem sobie wyobrazić jak Kiyoshi wyglądałby w garniturze. Jaki kolor najbardziej by mu pasował? Wybrałby krawat czy muszkę? Na plaży już miałem okazję zobaczyć, jak wygląda bez koszulki, ale pewnie byłoby miło ujrzeć to znowu po rozpięciu kilku guzików eleganckiej koszuli, skrytej pod marynarką. Czasami oglądanie dram było zbyt inspirujące dla mojej wyobraźni.
- Nawet nie chcę wiedzieć, gdzie błądziłeś myślami. – Uderzył mnie w ramię, dając znak, że jesteśmy wołani do stołu.
- W bardzo przyjemnym miejscu – zaśmiałem się i złośliwie potargałem jego włosy. Chciał mi się odwdzięczyć tym samym, ale uświadomił sobie, że wpatruje się w nas dwójka roześmianych dorosłych. Rzuciłem mu zwycięskie spojrzenie i pogoniłem do stołu.
Obiad przebiegł bardzo miło, ale żałowałem, że Kiyoshi nie mógł zostać dłużej, mieliśmy się zobaczyć dopiero następnego dnia na festiwalu. Od dłuższego czasu, kiedy nie spędzaliśmy go razem albo gdy nie byłem zajęty pomaganiem w sklepie z antykami i naprawami, skrupulatnie coś planowałem.
Przeglądałem po raz kolejny zeszyt z zapiskami, sprawdzając kolejne szczegóły. Chciałem się podzielić z tym z Kiyoshim w czasie festiwalu, gdy będziemy sami. Miałem nadzieję, że zgodzi się iść ze mną oglądać pokaz fajerwerków na tamtym wzgórzu, na które zabrałem go w czasie pierwszej randki. Miałem nadzieję, że niespodzianka mu się spodoba. Zdziwił się jednak, kiedy poprosiłem, by na festiwal ubrał się raczej wygodnie, a nie elegancko. Nie dopytywał o szczegóły, tylko przyjął to do wiadomości. Co wyszło mi na dobre, bo nie musiałem go okłamywać albo odpowiadać bardzo wymijająco, by się niczego nie domyślił.
Spotkaliśmy się z całą resztą, Alice i Daisuke wspomnieli, że potem chcieliby na jakiś czas odseparować się od grupy, co zresztą było do przewidzenia. Nie mieliśmy im tego za złe, zakochany Kupidynek przynajmniej mnie nie prowokował, ze zbytnim zachwytem wpatrzony w mojego przyjaciela.
- Straciłem już całą rodzinę na rzecz innych mężczyzn – mruknął Kiyoshi, chowając ręce do kieszeni.
Nasi rodzice wraz z nowymi partnerami też wybrali się na festiwal, więc rozglądał się nerwowo, że możemy się na nich natknąć. Pewnie się ucieszy, że zamierzam go zabrać gdzieś indziej, sam nie mając ochoty, aby przebywać w tłumie ludzi. Maiko szybko dołączyła do swoich przyjaciół z klasy, ale nie omieszkała się pokazać nas wszystkim, dumna, że zadaje się z takimi super starszymi dzieciaki.
Całkiem szybko zostaliśmy sami, otoczeni ludźmi, młodszymi i starszymi, chłonącymi jak gąbki atmosferę festiwalu. Dzieci narzekały, że nie wygrały pożądanych nagród i biegały między spacerującymi, gonione przez zmęczonych rodziców. Jedni zachwalali jedzenie, inni poziom artystycznych wyrobów, które oferowali lokalni mieszkańcy. Wszędzie dominowały raczej pozytywne emocje, chyba, że ktoś z młodzieży postanowił wykorzystać okazję, by wyznać swoje uczucia. Życzyłem im w duchu powodzenia, przypominając sobie, jak mało romantyczne było to w moim wykonaniu.
- Chodźmy stąd – powiedziałem, po tym, jak już wpędziliśmy trochę czasu między stanowiskami.
Kiyoshi spojrzał na mnie z wyraźną ulgą i w końcu się szeroko uśmiechnął. Chwyciłem go za rękę i pociągnąłem w druga stronę. Po jego minie wywnioskowałem, że szybko domyślił się, co jest naszym celem. Jego sentymentalna natura została zaspokojona, więc przez cały czas się uśmiechał. Miałem nadzieję, że zdążymy dotrzeć na miejscu, póki jeszcze będzie widno, czytanie po ciemku albo świetle latarki z telefonu nie wchodziło w grę, zepsułoby cały efekt, jaki chciałem osiągnąć z moją niespodzianką.
Usiadł na ławce i jak wtedy zapatrzył się w piękny widok na nasze miasto. Zaczynało się ściemniać, tego dnia zachód słońca, miał być równie piękny, ale spektakl natury nie mógł zebrać całej uwagi. Wyciągnąłem zeszyt i ściskając go mocno w rękach podszedłem do mojego chłopaka, usiadłem obok, ale nie mogłem się zebrać w sobie, żeby mu to wręczyć. Spojrzał na mnie zaciekawiony, ale nie wyczekująco. Nie wiedziałem, skąd u niego ocena tego co czuję i potrzebuję była tak trafna.
Podałem mu notatnik i dałem chwilę, aby go przejrzał. Studiował moje zapiski z uwagę z zamyśloną miną. Spojrzał na mnie zszokowany, z prośbą o wyjaśnienie.
- Wiem, to twoje marzenie, ale powiedziałem ci, że chętnie bym się przyłączył – powiedziałem, bojąc się jego reakcji. – Po tym, jak się dowiedziałem, że nic już nas nie rozdzieli, nie mogłem się powstrzymać, aby nie zacząć zbierać informacji i planować. Mamy jeszcze co najmniej półtora roku samej szkoły, żeby dopracować szczegóły i odłożyć pieniądze.
- Zróbmy to! – wykrzyknął Kiyoshi i rzucił mi się na szyję, chyba pierwszy raz widziałem u niego taki wybuch radości. – Od jutra zaczynam szukać sobie dorywczej pracy.
- A co z reszta dzisiejszego dnia?
- Dzisiaj czekam już tylko na fajerwerki, które mogę obejrzeć z tobą. – Chwycił moją twarz w dłonie i zmusił, żebym spojrzał mu w oczy. – Ale obiecaj, że uwzględnisz w naszych planach, również to co ty chcesz zobaczysz.
- Oczywiście – zaśmiałem się.
Przypieczętowaliśmy obietnicą pocałunkiem, a potem objęci czekaliśmy na festiwalowy spektakl. Nocne niebo w końcu rozbłysnęło kolorami i kwiecistymi kształtami. Organizatorzy nie kłamali, rzeczywiście było się czym zachwycać. Doskonale opracowali sekwencje poszczególnych rodzajów fajerwerków. Kiyoshi wydawał z siebie westchnienia zachwytu, wskazując mi rękę te które szczególnie mu się podobały, albo były bardziej zaskakujące. Kochałem go i nie mogłem się doczekać wspólnej przyszłości.
CZYTASZ
Cursed Lines
RomanceŚwiatem rządzą dwie podstawowe siły, Miłość i Śmierć, toczące nieustanną walkę o dominację. Licealista Sugiyama Kiyoshi miał prosty plan na życie i nie spodziewał się, że zostanie uwikłany w ten odwieczny konflikt. Straszne bóle głowy to zaledwie p...