1. Nowe życie

135 4 0
                                    

Shane pov.
Życie moje i mojego brata bliźniaka zostało dzisiaj zmienione o 180 stopni. Straciliśmy mamę i babcię-dwie najbliższe nam osoby. Myślałem, że trafimy do domu dziecka a potem zostaniemy rozdzieleni i zamieszkamy z obcymi dla nas ludźmi ale tak się nie stało. Okazało się, że mamy trzech starszych braci i siostrę. Nasze rodzeństwo mieszkało w Pensylwanii i mieliśmy tam wyjechać po pogrzebie naszej mamy i babci. Z bratem nie potrafiliśmy powstrzymać łez i tego nie ukrywaliśmy. Mieliśmy prawo płakać. W końcu straciliśmy swoją mamę i babcię.

Następnego dnia z bratem w towarzystwie jakiejś Pani z opieki społecznej czekaliśmy na któregoś brata lub na naszą jedyną siostrę pod budynkiem domu dziecka. Po kilku minutach podszedł do nas jakiś mężczyzna ubrany w koszulę, garnitur oraz spodnie do kompletu. Miał blond włosy i biła od niego dobra energia. Wymienił kilka zdań z kobietą która potem zostawiła nas samych z naszym bratem.
-Miło mi was poznać. Jestem Will-powiedział i nas przytulić. Zdziwił mnie taki gest z jego strony. Przecież byliśmy dla niego obcy. Dobra, jesteśmy rodzeństwem, rodziną ale nie znamy się.
-Chcecie od razu jechać na lotnisko czy najpierw chcecie coś zjeść?-spytał kiedy się odsunął dając nam przestrzeń.
Mój brat siedział cicho i nie zamierzał się odezwać więc to ja zrobiłem pierwszy krok ku dobrej relacji z bratem:
-Ja najpierw wolałbym zjeść.
-To chodźcie.

Brat zabrał nasze rzeczy po czym poszedł z nami do jakiegoś samochodu. Zajęliśmy z bratem miejsca z tyłu i zapieliśmy pasy a potem nasz starszy brat usiadł na miejscu kierowcy i uruchomił silnik po czym pojechał z nami do jakiejś restauracji. Czułem się w tym miejscu nieswojo bo zawsze babcia nam gotowała. Usiadłem przy stoliku który wskazał nam Will a po chwili on razem z Tony'm zajęli miejsca obok mnie. Złapałem kartę menu i zastanawiałem się co chciałbym zjeść. Oczywiście mógłbym zjeść wszystko ale potem nie mógłbym się ruszyć.

Tony pov.
Bez słowa patrzyłem na kartę menu którą trzymałem w ręce. Nie miałem ochoty tutaj być. Najchętniej cofnąłbym czas do dnia wypadku i wszedł razem z mamą i babcią do tego samochodu.
-Wybraliście już coś?-spytał po jakimś czasie Will z miłym uśmiechem na twarzy.
Shane oczywiście wymienił aż trzy dania podane w menu a ja nie odezwałem się ani słowem.
-Tony, a ty?-spytał mnie Shane.
Spojrzałem na brata bliźniaka a potem na Willa po czym wróciłem wzrokiem do karty.
-Jeszcze nie wybrałem-mruknąłem.
Obaj bracia dali mi jeszcze czas do namysłu ale ja nie miałem żadnej ochoty na jedzenie więc nic nie wybrałem.
-Nie jestem głodny-powiedziałem.
-Na pewno?-spytał mnie Will.
-Tak.

Will otworzył usta by coś powiedzieć ale od razu je zamknął i zamówił jedzenie tylko Shane'owi który finalnie i tak podzielił się ze mną kilkoma frytkami. Po wyjściu z restauracji pojechaliśmy na lotnisko gdzie okazało się, że polecimy prywatnym odrzutowcem naszego starszego rodzeństwa. Zajęliśmy tam miejsca a po jakimś czasie samolot wystartował. W trakcie drogi Shane trochę spał a trochę obserwował widoki za oknem. Ja przez całą drogę albo patrzyłem w okno albo czytałem jeden ze swoich komiksów. Will trochę opowiadał o naszym rodzeństwie, że Hailie i Dylan chodzą jeszcze do szkoły a on z Vincentem zajmuje się rodzinnym biznesem. Razem z Shanem mieliśmy zaczął naukę od przyszłego tygodnia w tym samym liceum do którego chodzi nasze starsze rodzeństwo. Po kilku godzinach dolecieliśmy do Pensylwanii a potem pojechaliśmy Jeepem Willa do rezydencji Monetów.

„Najmłodsi" (Shane i Tony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz