33. Wyjazd do Tajlandii

21 0 0
                                    

Shane pov.
Ostatnie dni przed wyjazdem do Tajlandii spędzałem w domu i na chodzeniu do szkoły. Zayden i Rosie nadal byli moimi przyjaciółmi co bardzo mnie cieszyło. Drugim faktem, który mnie cieszył to powiększenie grona znajomych mojego brata bliźniaka. Czy chciałem wejść do grona jego znajomych? Jakoś nie. To była ekipa Tony'ego a nie ekipa bliźniaków Monet. I ja to akceptowałem.
–Macie się nimi dobrze opiekować–Will położył opiekuńczo dłonie na moich i Tony'ego ramionach.
Dylan jakoś nie przejmował się słowami starszego brata a Hailie patrzyła na nas z lekkim uśmiechem na twarzy. To była moja ulubiona i jedyna siostra jaką miałem.
–Bądźcie dla nich mili i grzeczni–dodał Will, nie dostając żadnej reakcji naszego starszego rodzeństwa.
–Was też to dotyczy–dodał Vincent, który dopiero do nas dołączył w garażu.
Na pierwszy rzut oka było widać, że czegoś mu brakuje. Oczywiście chodziło o ten jego garnitur i całą resztę. Włosy jednak miał jak zawsze zaczesane do tyłu a sygnet był na swoim miejscu. Czyli na jego palcu prawej dłoni.
–Będziemy grzeczni, Vince–powiedziałem a najstarszy brat skinął głową.
Jeszcze raz pożegnałem się z Willem i Vincentem po czym wszedłem z Tonym do samochodu.

Całą drogę na lotnisko Hailie mówiła o czymś Dylanowi albo nas trochę zaczepiała. To było miłe z jej strony, że chciała nas czymś zająć w trakcie drogi. Myślałem, że ten wyjazd będzie udany ale nie aż tak, żeby lecieć do Tajlandii prywatnym odrzutowcem. To było moje pierwsze zdziwienie tego dnia. Drugim zdziwieniem było to, że przez cały lot Hailie i Dylan starali się nas jakoś zagadać a nawet chcieli z nami grać. Tony zgodził się na tą propozycję razem ze mną. Cieszyłem się, że Tony wraca do bycia tym Tonym, którego znałem przed śmiercią mamy i babci.

Ogólnie lot minął nam na spaniu, rozmowie i graniu więc po dotarciu na miejsce nie byłem aż tak mocno zmęczony. Hailie zapewniła nas, że chatka jest blisko więc możemy iść na nogach ale wcześniej musieliśmy przetrwać lot helikopterem, który był nawet spoko. Chatka była bardzo ładna i idealnie pasowała do miejsce, w którym się znajdowała. Bardzo chciałem odkryć jak najwięcej miejsc na tej wyspie bo wydawała mi się ona ciekawym miejscem.  Najpierw jednak poszedłem do wskazanego mi pokoju, żeby udać się na krótką drzemkę. Wcześniej jednak wziąłem krótki prysznic a potem założyłem przygotowaną wcześniej piżamę i wskoczyłem pod kołdrę.

Tony pov.
Nie wiem jak długo spałem po dotarciu do swojego tymczasowego pokoju ale wiedziałem, że nie byłem jedynym, który udał się na taką drzemkę. Był jeszcze Shane i pewnie jeszcze Hailie i Dylan. Owinięty w szlafrok zszedłem na dół do kuchni by się napić wody ale zastałem tam obcego człowieka na którego widok od razu się zatrzymałem. Mężczyzna odwrócił się do mnie i od razu wiedziałem, że skądś go kojarzę.
–Dzień dobry...–powiedziałem niepewnie.
–Dzień dobry, Tony–odpowiedział.
–Kim pan jest i skąd zna moje imię?– spytałem trochę pewniej.
–Dylan i Hailie pozwolili mi z Tobą porozmawiać. Możemy wyjść na taras, żebyś miał widok na nich i na plażę.
–Chcę najpierw wiedzieć, kim pan jest.
–Jestem twoim ojcem, Tony.

„Najmłodsi" (Shane i Tony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz