7. Pierwszy dzień w nowej szkole

61 4 0
                                    

Shane pov.
Kolejne dni przyglądałem się bratu. Nie zauważyłem jednak zmiany. Pomyślałem, że pewnie Tony długo będzie przyzwyczajał się do sytuacji więc nie marnowałem czasu naszego opiekuna.
Najlepszy kontakt złapałem z Hailie i Willem. Oboje lubili ze mną rozmawiać i spędzać trochę czasu w moim towarzystwie. Tego samego nie mogłem powiedzieć o Dylanie któremu nie pasowało nawet, że oglądam telewizję jedząc chrupki serowe. Vincent za to często pracował i widywałem go bardzo rzadko więc nawet jeśli chciałbym z nim pogadać to musiałem wcześniej zadzwonić.

W poniedziałek nadszedł mój i Tony'ego pierwszy dzień w nowej szkole. Po obudzeniu się od razu wstałem z łóżka i poszedłem do garderoby z której zabrałem swój szkolny mundurek. Założyłem go i wyobraziłem sobie reakcje mamy gdyby mnie teraz zobaczyła. Poprawiłem włosy i zszedłem na śniadanie gdzie siedzieli już Dylan i Hailie.
—Cześć, Shane—powiedziała Hailie kiedy usiadłem przy stole i zabrałem dla siebie jednego burgera zrobionego przez Eugenie.
—Cześć, Hailie. Hej, Dylan—przywitałem się i zacząłem jeść.
—No cześć—odpowiedział Dylan—gdzie ten drugi?
—Daj mu się przygotować.
Ja się nie wtrącałem bo dobrze wiedziałem jaki potrafi być mój brat.

Tony w końcu przyszedł i zjadł śniadanie. Miał już na sobie mundurek ale nie zawiązał krawatu tak starannie jak ja. Po śniadaniu zabraliśmy swoje torby i pojechaliśmy do szkoły razem z Hailie i Dylanem. Od razu kiedy samochód starszego brata zaparkował i wyszliśmy z samochodu wszystkie spojrzenia padły na nas i wydawało mi się, że nas obgadują. Hailie poradziła mi i Tony'emu żebyśmy poszli do sekretariatu coś odebrać. Powiedziała nam jak tam dojść a ja grzecznie tam poszedłem a Tony za mną.

Tony pov.
Sytuacja z nową szkołą bardzo mi się nie podobała. Nie chciałem chodzić do tej budy gdzie mnie obgadują i się na mnie lampią. Pół dnia tam spędzony był dla mnie torturą ale najgorsi byli ci ludzie którzy chcieli się ze mną zaprzyjaźnić i mnie zagadywali. Ja jednak przyjąłem tylko pomoc od jednego chłopaka i z nim się zakolegowałem. Usiedliśmy nawet razem przy lunchu. Kątem oka nawet widziałem jak Shane siada z jakimiś dwoma chłopakami i jedną dziewczyną. Widziałem jak rozmawiają i cieszą się z niewiadomo czego. Nie rozumiałem jak Shane mógł tak szybko przyzwyczaić się do życia bez naszej mamy i babci.

Na lunch zjadłem tylko jedną kanapkę bo nie byłem jakoś mocno głodny. Noah—bo tak miał na imię mój nowo poznany kolega—chciał się ze mną podzielić swoimi frytkami ale ja mu odmówiłem. Potem się jednak zgodziłem bo nalegał żebym zjadł chociaż z kilka bo kanapka mi nie wystarczy. Nie zjadłem oczywiście tych frytek tylko ze względu na niego. Przecież tutaj był też Dylan i Hailie. Oni mogli się mnie uczepić i iść z tym do Vince'a. Do końca zajęć spędzałem przerwy z Noah a potem wróciłem w towarzystwie Shane'a, Dylana i Hailie do domu.

„Najmłodsi" (Shane i Tony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz