10. Zaakceptowany przez Dylana

84 5 0
                                    

Shane pov.
Punktualnie o szóstej poszedłem do kuchni na kolacje. Usiadłem przy stole nie zwracając uwagi na Dylana który siedział przede mną. Zjadłem swoją porcje kolacji która była po prostu przepyszna.
—Mam nadzieję, że ty nie masz takiego charakteru jak Tony—powiedział Dylan kiedy nakładałem sobie dokładki.
—Mamy różne charaktery. Jeśli chodzi ci o tą sytuację z bronią to ja takiej głupoty nie popełnię—odpowiedziałem.
—To dobrze. Bo to nie jest zabawka, młody.
—Doskonale o tym wiem.

Zjadłem swoją porcję dokładki a kątem oka widziałem jak Dylan mi się przygląda.
—Chciałbyś może iść ze mną do salonu zagrać w strzelankę?—spytał mnie a ja zamrugałem zaskoczony oczami.
—Bardzo chętnie.
—No to chodź.
Odłożyliśmy puste talerze do zmywarki i poszliśmy do salonu gdzie zajęliśmy kanapę. Dylan włączył strzelankę i dał mi jednego pada.
—Tylko ostrożnie. To drogi sprzęt—powiedział.
—Przecież go nie upuszczę. Spokojnie, Dylan—powiedziałem a po chwili graliśmy już razem w strzelankę. Wygrałem z Dylanem trzy rundy za co mnie pochwalił i nawet nazwał mnie swoim młodszym bratem. Poczułem się jak część tej rodziny.

Tony pov.
—Czy wyraziłem się jasno?—spytał mnie lodowatym tonem Vince.
—A jeśli powiem, że nie?—odpowiedziałem mu pytaniem na pytanie.
—Czy ty wiesz z kim rozmawiasz?
—Ze swoim najstarszym bratem i jednocześnie opiekunem prawnym.
—To było pytanie retoryczne.
—Zamierzasz mi teraz dać karę na wszystko? Proszę bardzo. Moje życie i tak jest beznadziejne.
—Twoje życie nie jest beznadziejne. Po prostu potrzebujesz czasu żeby się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Zapytam jeszcze raz. Czy wyraziłem się jasno?
—Tak.
—Cieszę się, że nareszcie doszliśmy do porozumienia. Na przyszłość nie bierz broni do ręki.
—Dobrze, mogę iść?
Wstałem i chciałem wyjść z pokoju ale Vince jeszcze na chwilę mnie zatrzymał.

Spojrzałem na niego niepocieszony takim obrotem sprawy.
—Jeśli potrzebujesz rozmowy to możesz iść do któregoś z braci lub do Hailie. Wiesz o tym?—spytał.
—Wiem o tym ale nie potrzebuje rozmowy—odpowiedziałem oschle i wyszedłem z gabinetu Vincenta po czym poszedłem do kuchni ale zajrzałem jeszcze do salonu gdzie Dylan rozmawiał o czymś z Shanem i grał z nim w jakąś grę. Traktował go jak prawdziwego młodszego brata. Zrobiło mi się trochę przykro ale nie miałem zamiaru tego okazywać więc po prostu poszedłem do kuchni i usiadłem do stołu i zjadłem niechętnie kolacje po czym poszedłem do swojego pokoju.

„Najmłodsi" (Shane i Tony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz