36. Kolacja z ojcem

30 2 2
                                    

Tony pov.
Dylan i Hailie postanowili zostawić nas w towarzystwie ojca, którego miałem w głębokim poważaniu. Nie chciałem po prostu się z nim zadawać i tyle. Po prostu miałem do niego żal. Niestety nie mogłem od niego odpocząć bo ten zapukał w pewnym momencie do drzwi mojego pokoju. Poprosiłem, żeby wszedł.
–Tony, chciałbym cię zaprosić na kolacje– zwrócił się do mnie a ja spojrzałem na niego swoim obojętnym wyrazem twarzy.
–Nie chciałbym być niegrzeczny ale nie mam ochoty na kolacje. Wolałbym zjeść coś lekkiego– powiedziałem.
–Poprosiłem, żeby zostało przygotowane coś specjalnego. Znajdą się jakieś lekkie rzeczy więc możesz proszę przyjść za godzinę do kuchni.
–Dobrze– zgodziłem się niechętnie a ojciec opuścił mój pokój i zamknął za sobą drzwi.
Westchnąłem i wróciłem do czytania komiksu, którego niestety godzinę później znowu musiałem odłożyć. Zszedłem niechętnie do kuchni gdzie był już Shane i ojciec, który się ze mną przywitał a ja niechętnie odpowiedziałem i zająłem miejsce przy stole. Ojciec zrobił to samo bo Shane już siedział. Pora zacząć show.

Zostały przyniesione najróżniejszego rodzaju potrawy i jakiś napój. Nie skupiałem uwagi na tym. Cała moja uwaga była poświęcona ojcu, który dla mnie był zagadką i miałem zamiar odkryć, jakie ma zamiary. Przecież nie chce odnowić z nami kontaktu od tak. Na pewno przy okazji chcę zniszczyć reputacje naszej mamy.
–Jak wam idzie w szkole?–spytał w pewnym momencie Camden.
–Mi dobrze–odpowiedział Shane.
Nie miałem zamiaru odpowiadać ale mężczyzna na mnie spojrzał a zaraz po nim zrobił to mój brat. Spojrzenie tego drugiego prosiło mnie bym odpowiedział ale ja nie mogłem tak łatwo mu się dać.
–Nie obchodzi cię nasze życie–zwróciłem całą swoją uwagę na ojcu, który czekał, aż będe kontynuował.–Nigdy się nami nie interesowałeś a twoja troska jest wymuszona. Chcesz zniszczyć obraz naszej mamy mówiąc, że błagała cię abyś kazał jej odejść a teraz nagle pytasz nas jak idzie nam w szkole. Jeśli chcesz naprawić nasze relacje to zniknij z mojego życia raz na zawsze. Przez ostatnie lata nie miałeś z tym problemu.
Mój głos brzmiał obojętnie i nawet przez chwilę się nie zająknąłem. Już wcześniej chciałem mu powiedzieć te słowa prosto w twarz ale nie było idealnej okazji. Ta kolacja za to wydawała się idealna.

Mężczyzna nie wiedział co mi odpowiedzieć. Pewnie myślał jakie może mi wsadzić kłamstwo ale tak, żebym tym razem uwierzył.
–Tony, ja nie chcę zniszczyć reputacji waszej mamy. To co powiedziałem jest prawdą. Gabriella nie była gotowa na związek a dodatkowo pochodziła z innego świata niż ja. Poza tym nie chciała zostać przyszywaną matką waszego starszego rodzeństwa–odezwał się a ja go niechętnie słuchałem. Jego słowa brzmiały nawet wiarygodnie ale nie miałem ochoty wpuszczać go do swojego życia jeśli mamy niedługo się rozstać.

Szczera rozmowa i wspólnie spędzony czas ze swoim ojcem brzmiały kusząco ale nie chciałem potem o nim myśleć i czekać niewiadomo ile na kolejne spotkanie. Co miałem mu powiedzieć?
–Po co zjawiłeś się w naszym życiu żeby ponownie z niego zniknąć? Jeśli chciałeś nas poznać i jednocześnie rozdrapać stare rany to ci się udało–powiedziałem oschle.
Wstałem od stołu i ruszyłem na górę a potem do swojego pokoju.

Camden pov.
Przez chwilę chciałem iść dokończyć tą rozmowę ale potem pomyślałem, że Tony potrzebuje czasu. Ta sytuacja przecież nie była dla niego łatwa i przyjemna. W końcu uważał mnie za zmarłego.
–Tony musi przemyśleć sprawę. Może jutro uda wam się porozmawiać– spróbował pocieszyć mnie Shane.
–Tak sądze i mam nadzieję, że uda mi się naprawić z nim stosunki– odpowiedziałem   a potem złapałem za lampkę wina do którego wcześniej zostało nalane wino.
Syn spojrzał na swoją lampkę a potem wrócił wzrokiem na mnie.
–Nie mogę pić alkoholu–powiedział.
–W mojej obecności możesz–mój głos brzmiał łagodnie i pewnie.
–Vince się dowie. On wie wszystko.
–Skoro wie wszystko to wie również, że podważanie moich decyzji byłoby nierozsądne.
Po moich słowach Shane złapał za swoją lampkę wina.
–Za Ciebie,drogi synu–powiedziałem i stuknęliśmy się delikatnie naczyniami.
Upiłem łyk wina i to samo zrobił Shane.
–Smaczne?–spytałem a syn skinął głową w geście potwierdzenia.–Tylko nie mów Dylanowi i Hailie bo im, kiedy byli w waszym wieku nie pozwalałem pić.
–To dlaczego mi pozwalasz?–spytał.
–Bo ty jesteś rozsądny.
Uśmiechnął się lekko a ja to odwzajemniłem to.

Jeszcze jakiś czas rozmawialiśmy a potem życzyliśmy sobie dobrej nocy i poszliśmy do swoich pokoi. Tradycyjnie złapałem za cygaro i wyszedłem na taras, który był połączony z kilkoma sypialniami w tym z moją. Zapaliłem cygaro i zaciągnąłem się. Teraz rzadziej paliłem niż kilka lat temu ale nadal. Obserwowałem widok przed sobą i rozmyślałem. Tak wyglądał każdy mój wieczór zanim szedłem spać. Takie życie mi pasowało ale czasem rozmyślałem jakby to było porzucić to wszystko i dać się zamknąć w więzieniu. Nie byłoby tam jak w bajce ale przestałbym się ukrywać a moja rodzina miałaby spokój. A rodzina jest najważniejsza.

„Najmłodsi" (Shane i Tony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz