14. Rozmowa z Dylanem

46 4 0
                                    

Shane pov.
Dylan wszedł do mojego pokoju i stanął w bliskiej odległości od mojego łóżka na którym aktualnie siedziałem i jadłem serowe chrupki.
—Słuchaj, młody. Vince powiedział, że źle zrobiłem bijąc tamtego chłopaka i inne te swoje mądrości bo to dla was zły przykład z mojej strony—powiedział a ja złapałem z nim kontakt wzrokowy i przerwałem jedzenie.
—Z tym akurat ma rację. Nie przywykłem do takich widoków a kiedy zobaczyłem Ciebie bijącego tego chłopaka to uciekłem jak najszybciej do budynku szkoły—odpowiedziałem.
—Jeśli poszedłeś z tym do Vincenta to nie jestem tym zdziwiony.
—Naprawdę? Myślałem, że będziesz zły czy coś.
—Zły na swojego małego braciszka? W życiu—podszedł do mojego łóżka tylko po to żeby wyciągnąć ręke i rozczochrać mi włosy.
Na mojej twarzy pojawił się z tego powodu uśmiech ale po chwili znowu posmutniałem. Przypomniałem sobie słowa Tony'ego które cały czas siedziały mi w głowie.

Dylan wyczuł, że coś mnie gryzie bo usiadł na łóżku i dla rozluźnienia atmosfery zabrał mi trochę chrupek zanim rozpoczął swoje śledztwo.
—Co cię gryzie?—spytał, kiedy zjadł ostatnią chrupkę, która mu została.
—Tony się na mnie obraził—powiedziałem ze spuszczoną głową.
—Pokłóciliście się?
—Można tak powiedzieć...
—O co?
Westchnąłem i opowiedziałem mu całą sytuację która rozegrała się tutaj dwie godziny temu. Kiedy skończyłem zauważyłem, że Dylan się spiął a potem wstał.
—Co robisz?—spytałem kiedy ruszył w stronę drzwi.
—Idę się z nim rozmówić—powiedział.
—Nie możesz. Tony się na mnie jeszcze bardziej wścieknie.
—Ale nie ma prawa mówić do Ciebie takich rzeczy.
Miał rację. Tony nie miał prawa tak do mnie powiedzieć. Postanowiłem nie zatrzymywać Dylana i dać mu pole do popisu.

Okazało się jednak, że Dylan się rozmyślił i postanowił załatwić inaczej tą sprawę.
—Dzisiaj miałem już jeden przypał u Vince'a. Jak zrobię awanturę Tony'emu to Vincent więcej razy nie pozwoli mi iść na imprezę—mówił.
—To Vincent ma jakieś zdanie co do tego?—spytałem zdziwiony.
—Zgadza się. Przecież jest za nas odpowiedzialny. Znaczy w papierach zapisany jest wujek Monty a Vince...
—Poczekaj. Kim jest wujek Monty?—przerwałem mu.
—Wujek Monty jest bratem naszego ojca.
—Rozumiem.
—A wracając do mojej wypowiedzi. Vince zajmuje się nami i biznesem bo Monty nie potrafiłby się tym zająć a poza tym to było pewne, że tak będzie. Monty jest tylko zapisany na papierze.
—Już rozumiem. 
—Więc skoro Vince jest za nas wszystkich odpowiedzialny to pogada sobie z Tony'm.
—Nie możemy o tym po prostu zapomnieć?
Dylan nie odpowiedział. Po prostu podszedł do mnie i zamknął w braterskim uścisku moją szczupłą sylwetkę. To było dla mnie coś nowego ale z przyjemnością się wtuliłem.

—Nie pozwól Tony'emu tak sobą manipulować. To dobrze, że się tutaj zadomowiłeś i czujesz się jak w domu a Tony'emu nic do tego—powiedział łagodnym tonem.
—Nie powiesz o naszej rozmowie Vincentowi?—spytałem z nadzieją.
—Możemy powiedzieć mu dopiero jak sytuacja się powtórzy albo zrobimy z tego dla Ciebie haka na niego.
—Haka?
—No tak. Możesz tak jakby go nim szantażować, że powiesz o tym Vincentowi i tego typu rzeczy.
—Jasne. To tak zróbmy.
Uścisnęliśmy sobie dłonie na znak zgody a potem poszedłem razem z nim do salonu pograć na konsoli.

„Najmłodsi" (Shane i Tony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz