Tony pov.
Słyszałem jakieś głosy, które zlewały się w jeden. Poczułem silny ból ramienia i mojego brzucha. Otworzyłem lekko oczy, żeby zobaczyć białe jak papier pomieszczenie i Vincenta, który rozmawiał z Willem. Vincenta i Willa. Poczułem taką ulgę i radość na ich widok, że na chwilę zapomniałem o swoim cierpieniu.
–Nasi ludzie się wszystkim zajmują– powiedział mój najstarszy brat.
–To dobrze. Mam nadzieję, że dowiedzą się jak najwięcej– odpowiedział mu Will po czym spojrzał na mnie.
Otworzyłem szerzej oczy, by zobaczyć, że bracia podeszli do mojego łóżka.
–Jak się czujesz? Coś się boli?– zadawał pytania Will.
–Boli... Ramię i brzuch...– powiedziałem słabym głosem.
–Zostałeś postrzelony i przygnieciony motorem–wyjaśnił Vincent.
–Spokojnie, Tony. Nie będziemy cię jak na razie męczyć pytaniami.
Zapewnienie Willa przyniosło mi ulgę. Nie chciałem wracać do wydarzeń z lasu ale wiedziałem, że będe musiał kiedyś powiedzieć braciom, co się tam wydarzyło.
Po chwili do pomieszczenia weszła pielęgniarka, którą Vincent wezwał włączając przycisk na ścianie. Pielęgniarka zadała pytania ale nie miałem siły na nie odpowiedzieć. Bracia też odpowiedzieli tylko na niektóre a pielęgniarka wstrzyknęła mi coś przeciwbólowego. Kiedy wyszła minęło kilka minut, zanim udało mi się ponownie zasnąć.Drugi raz otworzyłem oczy, kiedy przy moim łóżku siedziała Hailie a Will stał przy oknie, pisząc coś na telefonie. Nie miałem jednak wystarczająco siły i ochoty, by zmusić się na choćby jeden ruch więc ponownie zamknąłem oczy i ponownie zasnąłem.
Do trzech razy sztuka. Otworzyłem oczy i zauważyłem, że w pokoju było teraz ciemno. Musiał już być wieczór.
Przy oknie zauważyłem Dylana a na krześle obok łóżka siedział Shane. Nie wiedziałem, co on robił o tej porze w szpitalu w dodatku przy moim łóżku ale jego obecność mi nie przeszkadzała.
–Dylan, obudził się–poinformował Shane naszego starszego brata, który od razu podszedł do mojego łóżka.
–Wszystko w porządku, młody?– spytał mnie Dylan.
–Co się stało...?–spytałem cicho.
–Noah zadzwonił do Vincenta z twojego telefonu i poinformował go o twoim wypadku w lesie.
–Vincent i Will pojechali z naszymi ludźmi do lasu a ja, Hailie i Shane pojechaliśmy jakiś czas później do szpitala.
–J-jak długo tutaj jestem...?
–Dwa miesiące. Ominęły cię święta, Sylwester i urodziny Vincenta, których i tak nie świętowaliśmy.
–Wszyscy się bardzo się o Ciebie martwiliśmy. Nawet Vincent dużo czasu spędzał przy twoim łóżku pracując zdalnie i jednocześnie cię pilnując.
Po słowach naszego najstarszego brata już nikt się nie odezwał.Jakiś czas później przyszła Hailie z Willem. Przywitali się ze mną i spytali o mój stan zdrowia. Odpowiedziałem im krótko, bo dostałem jakieś leki od pielęgniarki, która wyszła kilka sekund wcześniej. Will zabrał mojego brata bliźniaka do rezydencji a Dylan wyszedł się napić. Siostra usiadła na krześle i patrzyła na mnie zmartwiona.
–Jesteście na mnie źli...?–spytałem niepewnie. Bałem się odpowiedzi.
–Nie wiemy jak znalazłeś się w lesie i co się tam wydarzyło ale mamy nadzieję, że za jakiś czas sam nam to powiesz–odpowiedziała mi Hailie.
–Czyli Noah wam nie powiedział...?
–Twój przyjaciel? Powiedział, że podobno pożyczyłeś jego motor i długo nie wracałeś więc poszedł cię szukać.
–Jesteście na to źli...?
–Vincent powinien przeprowadzać z tobą rozmowę o tych wydarzeniach ja się do takich rozmów nie nadaje.
–A ty...? Jesteś zła...?
–Nie jestem za bardzo zadowolona z tego waszego pomysłu ale kto nie popełnia błędów jako nastolatek?
–Naprzykład Vincent...?
–Oj, Tony. Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz o swoim najstarszym bracie
CZYTASZ
„Najmłodsi" (Shane i Tony)
FanfictionA co gdyby to Shane i Tony byliby synami Gabrielli i Cama? Jak poradziliby sobie z przeprowadzką i nowymi zasadami? Jaką będą mieli relacje z starszym rodzeństwem?