8. Lato 2k19

148 19 9
                                    

Zmęczona długotrwałą podróżą Kaśka ziewnęła, po czym chwyciła za papierowy kubek z zimną już kawą. Dopiła resztkę, wzdrygając się.

– Fuj – mruknęła. – Domiś, daleko jeszcze?

– Chyba się zgubiłem – Dominik niepewnie zerknął na mapę w telefonie.

– Co? – zawołali naraz Kaśka, Ola i Kuba.

– Nie no, żartuję... chyba żartuję.

– Nie mijaliśmy już tego znaku? – Ola bacznie przyjrzała się kolorowemu billboardowi stanowiącemu reklamę jakiejś restauracji.

– Pokaż no mi tę mapę – Kuba chwycił za jego telefon. – Stary, a nie powinieneś był skręcić na poprzednim skrzyżowaniu?

– Z wami to gdzieś pojechać... – Kaśka wywróciła oczami.

– Ciesz się, że w ogóle jedziesz – odgryzł się Dominik.

W końcu, z telefoniczną pomocą Justyny, dojechali na miejsce. Kompleks wypoczynkowy, który założył brat jej narzeczonego, położony był w bliskim sąsiedztwie jeziora Orzysz. Znajdowało się tam pięć otoczonym gęstym lasem domków sześcioosobowych, a okolica wyglądała jak z pocztówki. Gdy tylko Ola wysiadła z samochodu i wciągnęła głęboko powietrze, poczuła jakiś dziwny spokój. Śpiew ptaków, szum drzew, zapach drewna i jeziora zamiast dźwięków klaksonów i smrodu spalin – zupełnie jak w innym świecie.

– No, jesteście wreszcie! – z jednego z domków wybiegła Karolina. – Chodźcie, zaklepałam nam najlepszy domek!

Ola rozejrzała się dookoła i jej wzrok zatrzymał się na trzech samochodach stojących kilkanaście metrów dalej. Najwidoczniej nie byli pierwszymi gośćmi. Poczuła oplatające ją ramię – Kuba spojrzał na nią z uśmiechem i oboje przenieśli wzrok na błyszczącą w słońcu powierzchnię jeziora.

– Ładnie tu – powiedziała minutę później, przechadzając się po domku, który przez najbliższe trzy dni miała współdzielić z przyjaciółmi. Był jednopiętrowy – na dole znajdowała się mała kuchnia z aneksem i łazienka, zaś na górze dwa pokoje dwuosobowe i druga łazienka. Wszystko pachniało jeszcze nowością, jak w salonie meblowym. Ola wyjrzała przez okno w sypialni i zauważyła, że niedaleko jeziora przechadzało się kilka osób. Uśmiechnęła się i zaczęła wypakowywać swoje rzeczy z plecaka.

– Jaki plan na dzisiaj? – kilka minut później w pokoju jej i Kuby pojawiła się Kaśka.

– Nie wiem, może grill jakiś? – rzuci Kuba. – Marzę o karkóweczce.

– Czy ktoś powiedział mięso? – rozległ się głos Marcela na korytarzu. Ola sięgnęła do kieszeni dżinsowych szortów w poszukiwaniu papierosów i uświadomiła sobie, że są w kieszeni bluzy, którą zostawiła w samochodzie.

– Dominik, pożyczysz kluczyki? Zostawiłam bluzę w twoim aucie – poprosiła.

– Trzymaj – podał jej brelok z kluczami. – Tylko nie odjedź za daleko.

– Idę z tobą – Kuba ruszył za Olą i wkrótce znaleźli się na zewnątrz. – Może pójdziemy na spacer po okolicy?

– Chętnie – Ola otworzyła drzwi. Spojrzeli w bok i trafili na wychodzącego z sąsiedniego domku Filipa wraz z Bartkiem.

– Hej – przywitali się.

– Cześć – rzuciła Ola. Przez chwilę przyglądali się sobie, aż w końcu pospiesznie ruszyła w stronę samochodu Dominika. Czuła na plecach palący wzrok Filipa. Kuba nie zaszczycił ich dłuższym spojrzeniem.

35 || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz