– No, jesteście wreszcie – Małgorzata Haman otworzyła z impetem drzwi. Machnęła ręką w kierunku wnętrza i, nie czekając, aż jej córka wejdzie do środka, powędrowała wgłąb mieszkania.
Przecież jestem tu sama, pomyślała Klaudia z goryczą. Przekroczyła próg domu babci na Kępie Zawadowskiej, a mocny podmuch klimatyzacji przyprawił ją o gęsią skórkę. Dobrze, że wzięła ze sobą cienki, jasnoniebieski sweter.
– Dzień dobry – rzekła, wchodząc do salonu. Oczy wszystkich gości zwróciły się w jej stronę.
– Klaudia – Andrzej Haman serdecznie uścisnął córkę. – Jak dobrze cię widzieć!
– Ciebie też, tato – uśmiechnęła się i obrzuciła wzrokiem pomieszczenie. – A gdzie babcia?
– Gada z pięćdziesiątą koleżanką przez telefon w ogrodzie – matka postawiła tacę z napojami na stole obok patery z muffinkami. Spojrzała na córkę i zmarszczyła brwi. – Zaraz, a gdzie jest Filip?
Klaudia położyła zapakowany w srebrny papier prezent dla babci na kominku i obrzuciła spojrzeniem zebranych gości – było to głównie rodzeństwo jej matki ze współmałżonkami oraz dziećmi. Nikt w tej chwili jednak nie zwracał na Klaudię uwagi. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, jednak matka ją ubiegła:
– Porozmawiajmy w kuchni.
Rodzice Klaudii wyszli z salonu, zaś ona karnie powędrowała za nimi. Przeczuwała, że nie będzie to łatwa rozmowa.
– Jaka tym razem wymówka? – chciała wiedzieć pani Małgorzata.
– Tym razem nie wymówka – odpowiedziała Klaudia. – Już nie jesteśmy razem.
– Co? – zapytali rodzice jednocześnie.
– Chyba żartujesz – matka ściszyła głos. – Co się stało?
Nie chcesz wiedzieć, mamo, powiedziała do siebie w myślach Klaudia. Wzruszyła ramionami i wyjaśniła:
– No po prostu nam nie wyszło.
Rodzice popatrzyli na siebie zaniepokojeni. Ich niepokój udzielił się również Klaudii.
– O co chodzi? – zapytała. – Czemu macie takie miny?
– Może niech ci mama powie – pan Andrzej pokręcił głową, karcąco spoglądając na żonę.
– Przestań już! Co niby miałam zrobić?
– Może nie okłamywać całej rodziny?
– Zaraz... o czym ty, tato, mówisz? – Klaudia była poważnie zdezorientowana. – Kto kogo okłamał?
– Twoja genialna matka – ojciec wycelował palec w żonę. – Nagadała wszystkim, że Filip ci się oświadczył i kupiliście dom na Żoliborzu.
– Co zrobiłaś? – zawołała Klaudia. Nie mieściło się jej to w głowie.
– Ciszej! – pani Małgorzata skarciła ją. – Ciotka Beata zaczęła się przechwalać się, że jej Natalia z mężem skończyli remontować swoje wymarzone gniazdko, Aneta Grześka rozkręca swoją firmę, a ja... musiałam coś wymyślić!
– O nie, mamo – warknęła Klaudia. – Masz tam iść i to wszystko odkręcić.
– Tak? I co mam powiedzieć? Słuchajcie, jednak coś mi się pomyliło?. Nie bądź śmieszna.
Klaudia odchyliła głowę, biorąc głęboki wdech. Powoli zaczęła przechodzić do porządku dziennego nad tym, że ona i Filip to koniec, a tu nagle okazuje się, że przez kolejne kilka godzin będzie musiała udawać szczęśliwą narzeczoną. Nie mogła uwierzyć, że matka tak ją załatwiła. W imię swoich niespełnionych ambicji i chęci bycia lepszą od innych. W zasadzie to Klaudia powinna być już przyzwyczajona, że matka traktuje córkę jak małpkę do spełniania swoich zachcianek.
![](https://img.wattpad.com/cover/374308782-288-k606929.jpg)
CZYTASZ
35 || Taco Hemingway
FanfictionRok 2019. Po dziesięciu latach od ukończenia liceum, Filip i Ola spotykają się na zjeździe absolwentów. Kiedyś zakochani w sobie na zabój, po burzliwym rozstaniu całkowicie urwali kontakt. Teraz jednak, poza bolesnymi wspomnieniami, wracają nieoczek...