32. Głód sępów

178 16 5
                                    

Ola była podekscytowana imprezą, którą organizowali koledzy Filipa z wytwórni club2020. Długo zastanawiała się, co założyć – przetrząsnęła swoją szafę, jednak żadne z obecnych tam ubrań jej nie odpowiadało. Gdy pytała kilka dni temu Filipa, jak ma się ubrać, uzyskała odpowiedź:

– Nie wiem, Ola, my, faceci, pewnie i tak przyjdziemy w bluzach, ale dziewczyny, znając życie się wystroją.

Nie miała zamiaru być gorsza od żeńskiej części gości, toteż któregoś dnia po pracy wybrała się do Złotych Tarasów, gdzie kupiła w Mohito czarną, przylegającą sukienkę z długim rękawem i sznurowanym dekoltem.

– Nie wystroiłam się za bardzo? – zastanawiała się Ola, gdy kilka minut przed ósmą wychodzili z Filipem z jego mieszkania.

– Wyglądasz jak milion dolarów – odpowiedział, biorąc ją za rękę i przyciągając do siebie.

– No dobra, ale nie o to pytałam.

– Nie, nie wystroiłaś się – zapewnił ją. – Przynajmniej nie za bardzo. Gwarantuję ci, że inne dziewczyny będą ubrane podobnie.

– O jakich dziewczynach ty właściwie mówisz? – zapytała, ciaśniej opatulając się czarną, skórzaną kurtką. – Przeglądałam waszą stronę i widziałam tam praktycznie samych facetów.

– Mamy parę dziewczyn – sprostował, wyciągając telefon, by sprawdzić, gdzie podziewa się ich uber. Widząc, że jest dobre kilka kilometrów stąd, sięgnął do kieszeni czarnej bluzy po paczkę papierosów. – Poza tym, tam będą nie tylko raperzy, ale też dźwiękowcy, producenci, PRowcy...

– Mhm – Ola poczęstowała się papierosem. Kilkanaście minut później pojawił się kierowca i ruszyli w drogę.

Impreza odbywała się w wynajętej sali bankietowej na Chłodnej. Gdy wysiedli z auta, Ola usłyszała dźwięki rozmów, śmiechów i muzyki, a także czyjś głos, mówiący przez mikrofon oraz towarzyszące mu oklaski.

– Czy my się spóźniliśmy? – zapytała z lekkim oburzeniem.

– Może trochę – rzekł lekceważąco Filip.

– Filip!

– No co? – rozłożył ręce, prowadząc ją w stronę wejścia. Ola wyciągnęła z torebki telefon – zbliżała się dziewiąta.

– O której to się zaczęło?

– Bo ja wiem... siódma, ósma...

Ola westchnęła. Nienawidziła się spóźniać, a tym bardziej nie chciała spóźnić się na tę imprezę – spóźnialscy zawsze zwracali na siebie szczególną uwagę, a zakładała, że i tak będzie na świeczniku, zważywszy na to, że nikogo tu nie zna. Nie robiła już jednak Filipowi afery – tuż przy wejściu zatrzymało ich dwóch ochroniarzy, prosząc o okazanie dokumentów tożsamości. Dopiero po tym zostali wpuszczeni do środka.

Wkrótce znaleźli się w przestronnej sali z ciemną podłogą i ceglanymi słupami, nadającymi wnętrzu industrialnego szyku. Po lewej stronie ciągnął się bar, po prawej ustawiono stoliki, zaś na samym końcu znajdowała się znaczna większość zaproszonych gości. W skupieniu i ciszy przysłuchiwali się osobie, która aktualnie przemawiała przez mikrofon. Nim Ola i Filip zdążyli podejść do gości, rozległy się brawa, po których rozbrzmiała głośna muzyka, a zebrany tłum nieco się rozluźnił – część osób podzieliła się na mniejsze grupy, inni ruszyli w stronę baru, a niektórzy wyszli na balkon zapalić.

– Fifi! – donośny, męski głos na chwilę zagłuszył muzykę i oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się w ich stronę. Ola poczuła się jeszcze bardziej niezręcznie, jednak przykleiła do twarzy sztuczny uśmiech. Filip pociągnął ją za rękę w stronę znajomych, po czym przedstawił Olę współpracownikom. Czekało ją bardzo ciepłe przywitanie, toteż szybko opuściła ją nieśmiałość i niepewność.

35 || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz