22. Deszcz na betonie

243 22 2
                                    

W oczekiwaniu na spotkanie online z organizatorką koncertów klubu Proxima, Filip przeglądał swoją galerię zdjęć. A konkretniej zdjęcia, które zrobił Oli w piątek. Nigdy nie był typem, który w trakcie randek często sięga po telefon, jednak tym razem nie mógł się powstrzymać – Ola wyglądała po prostu przepięknie i nie mógł pozwolić, by ten widok został mu tylko w pamięci. Akurat raz po raz przybliżał i oddalał zdjęcie, na którym złapał ją w tańcu – uśmiechała się przy tym nieśmiało, lecz bardzo seksownie.

– Mogę? – usłyszał pukanie do drzwi. Stał w nich Janek.

– Jasne – Filip niechętnie odłożył telefon.

– Zerkniesz? – Janek usiadł na krześle obok, podsuwając mu jakąś kartkę pod nos.

– Co to?

– No przeczytaj.

Był to tekst piosenki. Skupił się przez chwilę na czytaniu, raz po raz marszcząc brwi. W końcu skomentował:

– Fajne te metafory, ale kurwa w co drugim wersie i nawijanie o zielsku robi się już nudne.

– Też tak pomyślałem.

– Czyje to?

– A jak myślisz?

Filip uniósł brwi. Domyślał się, że tekst należy do Kacpra. Jak na zawołanie, usłyszeli pukanie do drzwi i w salce pojawił się autor tekstu.

– O, tutaj jesteś – zwrócił się do Janka, po czym zerknął na Filipa wciąż trzymającego kartkę z tekstem utworu. – Siema Fifi... to mój tekst?

– Mhm – kiwnął głową, przesuwając papier po blacie w stronę Janka. Kacper zapytał:

– I co myślisz?

– Za dużo przekleństw i zioła – odpowiedział bez zastanowienia.

– Stary, to jest rap – wytłumaczył Kacper, chodząc po salce. Ściągnął drogie okulary przeciwsłoneczne, które, nie wiadomo, po co, tkwiły mu na nosie.

– No... dobrze, że mi o tym przypomniałeś – Filip próbował zamaskować ironię w głosie. Gówniarz będzie mnie o rapie uczył, pomyślał z ironią.

– Ja mam zamiar tworzyć historię – kontynuował Kacper pompatycznie. – Za dwadzieścia lat, kiedy marihuana już dawno będzie zalegalizowana, ludzie będą słuchać Miko Why'a i będą myśleć Cholera! ten skurwysyn przewidział przyszłość!

– No, ładnie się o swojej mamie wyrażasz – rzucił Janek i wraz z Filipem zaczęli się śmiać.

– Wyrzucisz jedną trzecią kurew i będzie git – poradził Filip. – I, serio, może zmień konwencję, który to już twój kawałek o ćpaniu?

Kacper zatrzymał się centralnie naprzeciw niego. Oparł się o ścianę, obracając w dłoniach okulary.

– A co – rzucił nonszalancko, unosząc brodę. – Mam rapować o zapierdalaniu autobusem i wzdychaniu do bab?

– Możesz wzdychać do facetów – zażartował Janek i znowu zaczęli śmiać. Kacper irytował się coraz bardziej. – Nie no, ale żarty na bok. Twoi fani robią się coraz starsi i w końcu znudzą im się teksty o imprezach, piciu i jaraniu.

– Coś tam kiedyś o dupkach też nawinąłem...

– O dupkach – powtórzył Filip. – A o kobietach?

– Dobra – rzucił Kacper z miną obrażonego kilkulatka. – Pójdźmy na kompromis. Co powiecie na kawałek o tym, że zjarałem się, by świat bez mojej dupki... czy tam kobiety, był piękniejszym miejscem?

35 || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz