29. Na Mokotowie we dwoje

94 16 4
                                    

Olę niepokoił dość długi brak odzewu ze strony Filipa. Nie chciała być namolna i wydzwaniać do niego zbyt wcześnie – chyba każdy lubił sobie pospać po dobrej imprezie. Dopiero około drugiej po południu odezwał się do niej na messengerze. Wykorzystując to, że jej mamy miało nie być wieczorem, Ola zaprosiła Filipa do siebie.

– A co myślisz o tej? – pani Barbara weszła do salonu ubrana w długą sukienkę w kolorze lawendy.

– Nie, mamo, nie twój kolor – siedząca w fotelu Ola pokręciła głową i kontynuowała przeglądanie instagrama.

– No jak nie? – pani Barbara odwróciła się do wiszącego w przedpokoju lustra. – A jak włożyłam ostatnio taki sweter, to Beatka mówiła, że wyglądam promieniście...

– Beatka chuja się zna – mruknęła Ola tak cicho, by mama nie słyszała.

– Zaraz, a mam jeszcze taką zieloną...

Ola spojrzała na stos piętrzących się na sąsiednim fotelu sukienek. Pani Barbara wybierała się na imprezę z pracy, zwykły obiad z nutą szaleństwa w postaci drinka, a szykowała się jak na kolację z Elżbietą II.

– A co ty się tak stroisz? – zawołała Ola, nie odrywając wzroku od ekranu telefonu. Miała wrażenie, że doszła już do końca instagrama i zmieniła aplikację na facebooka. Po obejrzeniu kilku memów i filmików z kotami po raz kolejny trafiła na nagranie Filipa z wczoraj. Westchnęła. Może nie odzywał się tyle czasu, bo tak przeżywał publikację tego filmu w sieci? Nie, to niemożliwe – w czasie swojej kariery na pewno spotykały go gorsze rzeczy.

– A co, to już kobieta w moim wieku nie może ładnie wyglądać? – zawołała matka z sąsiedniego pokoju.

– Tego nie powiedziałam! – odkrzyknęła Ola. – Jakiegoś kawalera tam planujesz wyrwać?

– Nawet jeśli, to co? – pani Basia pojawiła się z powrotem w salonie w zwiewnej, prostej sukience w kolorze butelkowej zieleni. – Myślisz, że jestem za stara na randki?

– Nie – żachnęła się Ola. – O, w tej sukience wyglądasz już lepiej.

Godzinę później mama wyszła z domu. Ola posprzątała stos rozrzuconych przez nią ubrań, po czym stwierdziła, że czas ogarnąć się trochę przed przyjściem Filipa. Rozczesała włosy, zmieniła granatowy dres i rozciągniętą, białą koszulkę na dżinsowe szorty i kolorowy top w kwiatki. Była w trakcie przygotowywania kawy, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi.

– Dzień dobry, panie Szcześniak – powitała Filipa, opierając się o framugę.

– Dzień, dobry, pani Fijał – udając, że zdejmuje wyimaginowany kapelusz, ukłonił się nisko, a następnie chwycił jej dłoń i pocałował. Ola wpuściła go do środka. Pocałował ją czule, tym razem w usta, przesuwając dłońmi po jej plecach. Miłosne uniesienia przerwał dźwięk wyłącznika w czajniku.

– Kawy? – spytała Ola.

– Chętnie.

Ruszyli w stronę kuchni, gdzie Ola kontynuowała przerwane wcześniej przygotowywanie kawy. Kątem oka widziała, jak Filip w zamyśleniu wygląda przez okno.

– Więc... pewnie już widziałeś? – zapytała ostrożnie.

– Ty też? – odwrócił głowę od okna, patrząc na nią prawie że z przerażeniem. Odstawiła czajnik i posłała mu pełne współczucia spojrzenie. Westchnął ciężko i usiadł na krześle. Ola zamieszała łyżeczką w obu kubkach z kawą i sięgnęła do lodówki po mleko.

– Przejmujesz się tym? – oparła się o blat, krzyżując ręce na piersiach.

– Jest mi wstyd – spojrzał jej w oczy.

35 || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz