Poprzez kolację w drogiej restauracji, kwiaty oraz częstsze spotkania, Kubie udało się uśpić czujność Oli. Znów poczuła się kochana i adorowana, prawie tak jak na samym początku ich związku, kiedy to bardzo zabiegał o jej względy. Nawet wstawanie rano do pracy i walka z wrednymi klientami nie były w stanie popsuć jej humoru.
– Boże, co za pogoda! – zawołała oburzona pani Ewa, zamykając okno. Był czwartek, tego dnia nad Warszawą od rana zbierały się chmury i wiał porywisty wiatr. To właśnie on już po raz kolejny strącił wazon z kwiatami, który, na szczęście, był wykonany z plastiku, więc obyło się bez strat w kosztach materialnych.
– Zrobiłam pani herbatę – Ola wyszła z zaplecza z dwoma kubkami parującego napoju.
– Dziękuję – pani Ewa kiwnęła głową. – Ale nie wiem, czy zdążę wypić. Przypomniało mi się, że miałam podjechać do skarbówki, przy szczęściu jeszcze zdążę.
Wzięła kilka solidnych łyków herbaty, po czym zaczęła przeglądać jakieś dokumenty. Piętnaście minut później zebrała się do wyjścia, wykorzystując moment, w którym wiatr nieco osłabł. Pogoda chyba skutecznie odstraszyła warszawiaków od spacerów i zakupów, ponieważ do końca zmiany kwiaciarnię odwiedziło tylko dwóch klientów.
Snując się bez celu po kwiaciarni, w której nie za bardzo już było co robić, Ola miała bardzo dużo czasu na rozmyślanie. Łapała się na tym, że kilka razy pomyślała też o Filipie. Między sposobem, w jaki patrzył na nią w ciągu ostatnich dni, a tym, jak robił to jeszcze miesiąc temu, w trakcje zjazdu absolwentów, istniała kolosalna różnica. Było to miłe, ale przecież była w związku i to Kuba był dla niej facetem numer jeden.
Tylko dlaczego wciąż miała wyrzuty sumienia, że nie dała się jednak Filipowi zaprosić na spacer, na który tak nalegał?
W pewnej chwili zadzwonił jej telefon. Filip, pomyślała Ola. Zaraz, co? Jaki Filip? Kręcąc głową, podeszła do lady i zauważyła na wyświetlaczu imię Karola.
– Olka, mam randkę! – zawołała podekscytowana Karolina.
– Randkę? Z kim? – Ola uniosła brwi.
– Pamiętasz, tego gościa, którego poznałam na imprezie firmowej w weekend? W końcu się do mnie odezwał. Idziemy jutro na piwo.
– Wow, no to super! – odpowiedziała Ola. – Czekaj, jak on miał na imię? Adam? Adrian?
– Adrian – sprostowała Karolina. – Ty, słuchaj, dzwoni do mnie jakiś numer, ja w ogóle zapomniałam, o co chodzi, a tu proszę.
– Załóż tę nową kieckę – zasugerowała Ola. – Tę miętową, pamiętasz?
– Fuck, zupełnie o niej zapomniałam – stwierdziła Karolina, a w tle słychać było skrzypienie otwieranej przez nią szafy. – A ty powiedz mi, co tam z twoim Romeo wyszło?
– Z Filipem? – wypaliła Ola i natychmiast ugryzła się w język.
– Ee... – Karolina zawahała się. – No miałam na myśli Kubę, ale najwyraźniej o czymś nie wiem.
Intensywnie wpatrując się w kierunku drzwi, Ola modliła się, by wszedł jakiś klient, by miała wymówkę, by przerwać rozmowę. Nie opowiadała Karolinie o ostatnich wizytach Filipa w kwiaciarni, bo cała ta sytuacja dla niej samej nie należała do najprostszych. Teraz jednak nie miała już wyboru.
– Okej – po wysłuchaniu opowieści przyjaciółki, Karolina była w lekkim szoku. – Trochę pojebana akcja. Myślę, że możemy już ustalić, że Filip raczej na pewno próbuje cię poderwać.

CZYTASZ
35 || Taco Hemingway
FanfictionRok 2019. Po dziesięciu latach od ukończenia liceum, Filip i Ola spotykają się na zjeździe absolwentów. Kiedyś zakochani w sobie na zabój, po burzliwym rozstaniu całkowicie urwali kontakt. Teraz jednak, poza bolesnymi wspomnieniami, wracają nieoczek...