Rozdział 3

20 1 1
                                    

Wagary. Nie zdarzały mi się zbyt często a jeśli już to robiłam to miałam specjalne miejsce do tego.

Tak było i teraz .

Aby się tam dostać należało przejść przez boisko na którym ćwiczą obecni koszykarze oraz przez łąkę pełną pokrzyw.

W tamtym momencie nie myślałam o konsekwencjach. Chciałam dotrzeć tylko w to miejsce.
Miałam dość szkolnego ścisku , przepychających się ludzi i osób które uważają się za najstarsze .
A przede wszystkim Grace.

Wiele nie myśląc prześlizgnęłam się przez boisko i odporna na moc pokrzyw dotarłam.
Było to boisko do kosza . Co prawda nieco zarośnięte ale lubiłam ten klimat.

Wyjęłam książkę i zaczęłam czytać.

* * *

Już miałam się zbierać gdy  z krzaków dobiegł jakiś dźwięk . Z myślą że to dziki spakowałam rzeczy zanim zdążyłam cokolwiek więcej zrobić zza pokrzyw wyszedł Torres.

- Co co tu robisz?- zapytałam nieco zaskoczona jego przybyciem . Trudno było się tu dostać a ja chroniłam tego miejsca jak nic innego.

- przychodzę tu od jakiegoś czasu trenować przed meczami. - mówi a następnie wyjmuje z torby na ramię,piłkę do kosza i bez żadnego wysiłku celuje prosto w kosz .
Teraz już rozumiem dlaczego jest kapitanem drużyny...

-No to zaczynamy zabawę .- pomyślałam.

Podbiegłam do piłki i szybko ją przechwyciłam.
Widziałam że robił rozbawioną minę  jakby nie wierzył że uda mi się trafić .
To się kurwa zdziwi.

Udało się . Piłka ląduje niemal idealnie w koszu .
- 1-0 dla Belli Rogers !!!- krzyknęłam wykonując taniec zwycięstwa.

- A więc Bella ,ładnie.-powiedział cicho.
Zaśmiałam się trafiając po raz drugi do kosza tym razem trochę trudniej bo Torres próbował przechwycić ode mnie piłkę.

- zróbmy tak : Jeśli ty wygrasz możesz zadać mi dowolne pytanie ,zaś jeśli ja to mogę zadać Ci jedno pytanie.- na ogół go nie słucham ale teraz mnie zaciekawił.

- zgoda .- podałam mu rękę.

Podbiegłam do kosza próbując trafić niestety Evans skutecznie odebrał mi piłkę i podbiegł do swojego kosza. Trafił .

Gra trwała ok. dziesięciu minut ,lecz finalnie skończyło się na 10-9 dla mnie.

- No czyli wychodzi na to że zamiast ciebie to ja powinnam być kapitanką drużyny .-zaśmiałam się gdy usiedliśmy na trawie.

- Dobra czas na moje pytania .- przerwałam ciszę.
- Dlaczego mnie wtedy obroniłeś i czemu do huja pozwoliłeś na to by cała szkoła myślała że jesteśmy parą.- w jego oczach dało dostrzec się niewielki błysk i nutkę wątpliwości.

- To są dwa pytania .- mruknął.
Popatrzyłam się na niego pytającym wzrokiem na co on zaczął mówić :
- szczerze to nie mam pojęcia. Czułem potrzebę pomocy Ci . dzisiaj w szkole gdy zauważyłem te zdjęcia i oklaski ludzi miałem mętlik i chciałem z tobą porozmawiać, po akcji na stołówce wyszłaś jak gdyby nic i nie było jak pogadać.

Zamurowało mnie...

- to co teraz zrobimy ?- zapytałam.

-pozostało nam tylko udawać parę przez ten rok.-
Powiedział unosząc brwi.

-chyba śnisz!.-prycham .

-ciekawe co by powiedziała twoja gdyby dowiedziała się że najlepsza uczennica w szkole chodzi na wagary.- Zabolało

-Nie mam mamy.- mówię ponuro a jego mina poważnieje.

- przykro mi ,nie wiedziałem .- miał rację. Gdyby ktoś dowiedział się o moich wagarach było by ze mną źle. Nie chciałam dokładać ojcu  problemów , w końcu i tak po śmierci mamy nie jest lekko.

- w sumie czemu nie? Zgadzam się . Miałabym przesrane gdyby ktoś się dowiedział.- próbowałam zamaskować to że zabolał mnie temat mamy.

- dziękuję. Zależy mi na tym aby mieć dobre oceny na koniec roku . Bardzo chcę dostać się na Harvard ratujesz mi życie. - powiedział gdy nagle na mój telefon przyszedł sms-es .

Tata ; o której będziesz? Dzisiaj na kolację wpada Lisa  , mam nadzieję że zdążysz wrócić.

A może on już dawno pogodził się ze śmiercią mamy?
Tata znalazł już sobie nową kochankę ,Lisę, i tak szybko zapomiał o mamie.
W moich oczach pojawiły się łzy i miałam nadzieję że Torres ich nie widział.

Odpisuję :

Ja : Mam dzisiaj jeszcze angielski religię . Będę o 17:00

-Miło się gadało Ale muszę lecieć .- powiedziałam nerwowo.

- Czekaj! Odprowadzę cię !-krzyknął z nadzieją że na niego poczekam. Ja jednak nie miałam takiego zamiaru.

-Nie trzeba! Paaa!- odpowiedziałam i zaczęłam biec szybciej niż kiedykolwiek w całym swoim życiu.

Po raz pierwszy w ciągu tego dnia pozwoliłam sobie na łzy.

Było mi przykro że o mamie już nikt nie pamiętał
Tylko ja...

—————————————————————————
Jak wam się podoba rozdział ?
Chb stworzę tiktoka dla tej książki
Co wy na to?

Uff... 700 słów

Light in dark Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz