Rozdział 11

14 2 1
                                    

- Pokażemy im że te wszystkie plotki to nie prawda.- zachęcił mnie Torres.

Plan nie był trudny. Mieliśmy wejść do szkoły, złapać się za ręce, powiedzieć miłe słowa do siebie i rozejść się do swoich klas mówiąc jak bardzo już za sobą tęsknimy .

Nadal nie dowierzałam jak mogłam się na to zgodzić.

- Przecież ja go nawet nie lubię.- pomyślałam.

Bycie chronioną i nie powiedzenie ojcu o licznych wagarach było zbyt niską ceną. A jednak. Było zbyt późno by się wycofać. Szkoła nie dbała o nieobecność lecz pod koniec klas maturalnych było to uznawane. Ja miałam to gdzieś niestety mój tata już nie.

Nabrałam powietrza do ust i przybrałam ten sztuczny uśmiech o który starałam się każdego dnia.
Przekroczyliśmy próg szkoły a moim oczą ukazali się uczniowie z spoglądający na nas jakby nie dowierzali w to co widzą.

Szepnęłam parę ostrzegawczych słów na zaczęcie tego teatrzyku i zaczekam recytowanie.

- Patrz misiu oni nadal wierzą w ten artykuł.-powiedziałam a następnie zaczęłam się strasznie śmiać. Walnęłam Torresa w rękę na znak że też powinien. Miałam ochotę żygać. Misiu... co to do kurwy było ?

Staliśmy przez chwilę wyzywając pod nosem każdego możliwego ucznia .

- Żałosne .- powiedział Evans ze sztuczną kpiną na twarzy po czym chwycił mnie pod ramię i odeszliśmy a stronę nie zaludnionego miejsca.

Mijaliśmy mnóstwo ludzi którzy jeszcze przez chwilę zadziwiali się tym co zobaczyli. Minęliśmy
ich i gdy w końcu się tam znaleźliśmy nie mogłam wytrzymać.

Zaczęłam się tak śmiać po czym spojrzałam na Torresa który ewidentnie też próbował powstrzymać śmiech.

Kilka sekund później wybuchnęliśmy śmiechem.
Za każdym razem gdy na niego spojrzałam w głowie miałam ,, misiu" co powodowało jeszcze większy śmiech.

- Misiu .-zaśmiałam się.

- żałosne .- zaczął udawać ze śmiechem swoje wcześniejsze słowa.

- Rany ,Rogers, nie wiedziałem że umiesz tak dobrze kłamać .- powiedział nadal z lekkim śmiechem.

- A ja nie wiedziałam że umiesz tak dobrze krytykować ludzi.

Nagle zadzwonił dzwonek . Rozeszliśmy się do swoich klas ale co jakiś czas naprawdę miałam ochotę się zaśmiać z wcześniejszej sytuacji.

* * *

Pare godzin później wyszłam ze szkoły i włożyłam do uszu słuchawki aby przebyć krótką drogę do domu.

Ignorując cały świat zaczęłam cicho nucić piosenkę z słuchawek

-Tell me somethin', girl
Are you happy in this modern world?
Or do you need more?
Is there somethin' else you're searchin' for?

I'm fallin'
In all the good times I find myself longin' for change
And in the bad times, I fear myself - szłam przez puste ulice gdy nagle na mojej drodze stanęła Grace , Tracy i Maddy . Jej dwie koleżanki szepnęły sobie coś pod nosem a ja wiedziałam że nie mam szans.

Nigdy nie byłam osobą która da sobą manipulować. Mówiłam swoje zdanie kiedy nikogo je nie obchodziło. Tylko w sytuacjach gdy źle się czułam wszyscy mogli robić ze mną co tylko chcieli.

- Gdzie twój kochany Evans?.- zapytała ze złośliwym śmiechem Grace.

- Ja w przeciwieństwie do ciebie nie potrzebuje obstawy . - powiedziałam próbują je wyminąć .

Dziewczyny spojrzała na mnie z mordem w oczach i popchnęła mnie posto na ziemię.
Z uszu wypadła mi jedna słuchawka lecz w jednej pozostałej nadal grała zduszona muzyka

Czułam jak pod powiekami napłynęły mi łzy.
Nie mogłam się ,kurwa, poddać

I'm off the deep end, watch as I dive in
I'll never meet the ground
Crash through the surface, where they can't hurt us
We're far from the shallow now

Słysząc tekst wstałam i posłałam jej zadziorny uśmiech .
Wzięłam rozmach i przyłożyłam jej prosto w nos
Czułam się silna!

Przetarła palcami nos a gdy zauważyła krew również chciała mi oddać.
Nie tym ,kurwa,razem.

- Nie pogrążaj się Grace .
- Myślisz że Torres serio chciałyby kogoś takiego jak ty? Otyłą i zakompleksioną szmatę? Mamusia cię nie nauczyła że ludzi się nie okłamuje
Zabolało.

Maddy i Tracy nagrywały wszystko więc nie mogłam pokazać swojej słabości.
Ignorując to jak bardzo zabolały mnie jej słowa kopnęłam ją w brzuch .
Za moją mamę!

- W dupę se wsadź tego swojego Evansa- wykrzyczała wijąc się z bólu

Nie odwracając się odpowiedziałam:
- A żebyś wiedziała . A jeśli nie tam to gdzie indziej. Mogę zrobić z nim co tylko chcę.

Powiedziałam po czym zaczęłam odchodzić z miejsca zdarzenia.

Gdy byłam już blisko domu powstrzymywane jak dotąd łzy zaczęły płynąc.

Wsunęłam się po cichu do pokoju i stanęłam w lustrze . Odciągnęłam materiał koszulki a gdy zobaczyłam zbędne kilogramy nie chciało mi się żyć.

Light in dark Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz