Bella
- Idziesz ?!- zapytałam Torresa gdy wybiegaliśmy z domu. Został ostatni tydzień szkoły przed przerwą świąteczną . W szkole gadali na temat wydarzenia z ostatnich dni ale dzisiaj przejmowałam się już tylko tym co ważne.
Lucas nie zwolnił mnie ale nie ukrywam że ciężko było mi tłumaczyć dlaczego to zrobiłam.
Szczerze mówiąc jedyną rzeczą jaka się zmieniła to umieszczenie apteczki tak żebym nie mogła jej dosięgnąć.- Już ,już!- krzyknął z drugiego końca domu.
- Bo zaraz się spóźnimy do szkoły!Kilka sekund później za moją pomocą byliśmy już w samochodzie. Z rodzicami nie miałam kontaktu. Mina lekarzy i rodziców gdy dowiedzieli się, że żyję była bezcenna.
Do końca przerwy zostało kilka minut a my biegliśmy najszybciej jak się da.
- Nie spodziewałam się że nadal żyjesz.- zaśmiała się Grace .
- Tak się składa że tak i jeszcze cię pomęczę swoją obecnością .- stwierdziłam .
- Jaka szkoda.- prychnęła.
- Wiesz co? Mam wrażenie że mi zazdrościsz. Od kąt pamiętam wyzywasz mnie i prześladujesz. Czy ciebie to nie męczy? Wiesz gdy coś nie działa zazwyczaj się odpuszcza ,dziwne że ty tego jeszcze nie zrobiłaś.- odgryzłam się jej.
Dziewczyna tylko prychnęła i odeszła na bok.Spojrzałam na dumnego ze mnie Torresa który przyglądał mi się uważnie. Poczekałam aż Grace nie będzie mogła nas usłyszeć .
- Jak mi poszło?- zapytałam podekscytowana.
- Cudownie a teraz choć bo się spóźnimy.- powiedział po czym pocałował mnie w czoło.* * *
Od wielu miesięcy nie miałam kontaktu z tatą. Uważałam że zachował się okropnie a po mojej rzekomej ,,śmierci" nawet zbytnio się nie przejął.
Wchodziliśmy do domu by wreszcie odpocząć .
Nagle Torres zatrzymał się w miejscu.
Stanęłam w drzwiach wejściowych chcąc go popchnąć.- Nie idziesz? - zapytałam.
- Pamiętasz dzień w którym się poznaliśmy?. - spytał ignorując moje pytanie. W tej samej sekundzie uklęknął na ziemi i wyciągną z kieszeni małe pudełeczko.
- Owszem.- powiedziałam zdezorientowana.
- Tamtego dnia wiedziałem ,że tak skończymy. W tym mieszkaniu nie możemy mieszkać zbyt długo dlatego przygotowałem dwie rzeczy.- powiedział .Spojrzałam na niego naprawdę nie wiedząc o co chodzi.
- Jak kończy się ta książka ? - zapytał a ja odrazu wiedziałam ,że chodzi o tą ,której scenę odgrywaliśmy na boisku.
- Ślubem ?- bardziej zapytałam niż potwierdziłam.
- Bello Rogers , nasze pierwsze zaręczyny nie obejmowały pierścionka i klimatycznego miejsca . Dlatego dzisiaj pragnę spełnić jedną z tych punktów. Kiedy po raz pierwszy Cię spotkałem wiedziałem że skończymy tutaj.
Sytuacja z przed paru tygodni uświadomiła mi ,że nigdy nie jest za późno . Dlatego zapytam cię po raz drugi. Wyjdziesz za mnie ?- wygłosił formułkę a po moich policzkach spływają łzy.- TAK!- wrzasnęłam podekscytowana .
Założyłam pierścionek przyglądając mu się z zachwytem.
Srebrny brylant to zdecydowanie najdroższe co miałam na rękach.- Pamiętasz jak mówiłam że nie możemy mieszkać tu za długo? Znalazłem coś co Ci się spodoba- powiedział po czym podał mi kluczyki.
- Kupiłeś nam dom?!- niemal pisnęłam.
- Nie ,samochód. Oczywiście że dom.- prychnął.
- Jejku ale to za drogie! - powiedziałam po czym wtuliłam się w niego.
- Dziękuję.- wychrypiałam.
- To ja dziękuję, za to , że wróciłaś.- odpowiedział.
Nie wiem ile tak staliśmy ale zdecydowanie za długo trwało przeanalizowanie tego co się stało.
CZYTASZ
Light in dark
RomanceBella Rogers to 17 - latka zmagająca się z zaburzeniami odżywiania nastolatka skrzywdzona przez los. Jej życie wywala się gdy przez nowotwór traci matkę a jej ojciec znajduje sobie nową dziewczynę a razem z nią nadchodzi również choroba - anoreksja...