Rozdział 12

43 1 0
                                    

 

    Debil : Widziałem filmik dobrze jej powiedziałaś. Chcesz się spotkać?

Po przeczytaniu tej wiadomości w głowie wciąż miałam słowa Grace .
Nie odpisałam jedynie zostawiłam ją w archiwum.

Na ulicach jak na sobotni wieczór nie było za dużo ludzi. Powiedziałam rodzicom że idę do sklepu po składniki na ciastka na kiermasz który organizował wolontariat szkolny i wyszłam z domu.

powoli szłam przez nie obserwując co jakiś czas mijających mnie bezdomnych .
Ostatnie dni zapowiadali na mgliste niestety ja równie szybko jak to zignorowałam zderzyłam się z moją lekkomyślnością. A w zasadzie nie z nią bo gdy podniosłam głowę ujrzałam Lucasa.

- Witaj ponownie.- zaśmiał się chłopak.

- Miałaś zadzwonić.- kontynuował .

- Nie było okazji.

Chwilę później znaleźliśmy się na pobliskiej plaży . To było jakieś pojebane. Najpierw udaje dziewczynę nowo poznanego kapitana drużyny koszykówki a potem chodzę w środku nocy po plaży z nieznajomym.

- Powiedz , masz chłopaka?- zapytał Lucas.
To pytanie wydało mi się dziwne ale postanowiłam na nie odpowiedzieć.

- Tak.- skłamałam . Może i nie byłam z Torresem w prawdziwym związku nie chciałam żeby nie daj boże powiedział to komuś ze szkoły.

- Nigdy nie widziałam cię w mojej szkole.- przyznałam.

- Może dlatego że jestem studentem.- zaśmiał się.

- To ile ty masz lat?!- zapytałam ze strachem.

- siedemnaście. Nauczyciele stwierdzili że mam na tyle dużą wiedzę że mógłbym na spokojnie być na drugim roku studiów.- wyjaśnił .

- Wow.- powiedziałam pod wielkim wrażeniem.

- Sądziłem raczej że przepytasz mnie na temat jakiś dziedzin naukowych.- powiedział na co ja wybuchnęłam śmiechem.

Tą noc spędziłam bardzo dobrze . Spojrzałam na zegarek zdając sobie sprawę że już dawno powinnam być w domu ze składnikami na ciastka.

- Miło się gadało ale muszę lecieć.- powiedziałam po czym wymieniliśmy parę słów na odchodne.

Ruszyłam w stronę domu . Parę dobrych metrów dalej szłam już na tyle rozkojarzona że nawet nie zauważyłam jak wpadam na czyjąś klatkę piersiową.

Podniosłam głowę i o mal nie dostałam zawału gdy na mojej drodze spotkałam Evansa.

- Mówiłem Ci żebyś nie rozmawiała z nieznajomymi.- powiedział .

- A ty nie jesteś moim ojcem żeby mówić mi co mam robić .

- Nie odpowiedziałaś mi na moją wiadomość.- rzucił nie odpowiadając na moje poprzednie pytanie.

- Sorry.

- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Jakieś marne sorry?- zapytał zirytowany.

- Beli , czy ty mnie unikasz?

To nie tak że Torres Evans nie chce grubej i zakompleksionej dziewczyny?- pomyślałam

- Ty naprawdę jesteś taka głupia?

- Możesz mnie nie obrażać?!- nie mal pisnęłam.

- Naprawdę wierzysz w słowa Grace .- zaśmiał się.
Nie odpowiedziałam .
Posłał mi pytające spojrzenie a ja jedynie wzruszyłam ramionami .

- Uważasz że jesteś gruba ?

Każdego pieprzonego dnia gdy patrzyłam w lustro widziałam śmiejącą mi się prostu w twarz Grace. Chodziła ze mną do żłobka , przedszkola , podstawówki i liceum. W każdym z tych okresów notorycznie wyzywała mnie od grubej a ja zawsze w to wierzyłam. Mama próbowała zrozumieć dlaczego nie jem prawie nic w ciągu dnia ale to poszło na nic.

- Nie .-skłamałam.
Pod powiekami zebrały mi się łzy a ja miałam ochotę się rozpłakać.

- Naprawdę myślisz że w to uwierzę. Przecież widzę jak bardzo chcesz się rozpłakać.

- Ja... gdzie ? Nie .- zaczęłam się śmiać ,lecz po moich policzkach spływały łzy.

- Po pierwsze: nie jesteś otyła . Po drugie: Jeśli miałbym wybierać kogokolwiek z kim miałbym spędzić całe swoje życie Ciebie wybrałbym w pierwszej kolejności.- powiedział i otarł z moich policzków łzy.

- Torres ,ale nikt nas nie widzi. Nie musisz udawać że Ci na mnie zależy .

- Rogers, ale ja nie udaje.

W tym momencie rozległ się dzwonek mojego telefonu . W pośpiechu starając się nie brzmieć jakbym dopiero co płakała odebrałam.

- Halo?- zapytał głos po drugiej stronie słuchawki.
Tata...

- Cześć tato zagadałam się z...kolegą... zaraz wracam.

- A ten twój ,,kolega" nie chciał by przyjść i zrobić z tobą te ciastka?- zapytał Lisa.

- Nie wiem czy to dobry pom....- nie dokończyłam bo Torres chwycił mój telefon i odpowiedział za mnie udając mój głos.

- No jasne że tak .- powiedział po czym się rozłączył.

- Co to niby miało znaczyć?- zapytałam wściekła.

- To znaczy że idziemy robić ciastka!

Light in dark Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz