Rozdział 5

15 1 0
                                    

Tamtej nocy spałam już spokojnie. Nie wiedziałam co czeka mnie w szkole za sprawą Torresa. Nie wiedziałam też dlaczego pomimo tego że to on dowiedział o moich problemach było mi z tym dobrze . Tata nie dowiedział się o wagarach i tylko to się dla mnie liczyło. Nie chciałam sprawiać mu kolejnego problemu,już i tak w końcu wystarczyła mu zmarła żona.

Następnego ranka obudziłam szybko wyszłam z domu do szkoły aby móc się jeszcze przejść.

Idąc oglądałam story na instagramie dziewczyn ze szkoły. Natrafiłam na jedno ze zdjęć Grace i wtedy przypomniałam sobie że przecież nic nawet nie zjadłam przed wyjściem.

Jej sylwetka była zdecydowanie za chuda . Miałam wrażenie jakby nic nie jadła od paru dni.
A mimo to wyglądała świetnie.

Szybko ignorując ten problem zaczęłam kierować się w stronę szkoły.

* * *

Unikając spojrzeń innych usiadłam standardowo sama w ostatniej ławce . Gdy zaczęłam wyjmować książki poczułam czyjś oddech na swoim karku. Omal nie dostałam zawału gdy zobaczyłam że tuż obok mnie siedzi rozłożony Torres z nogami na ławce.

Szczerze mówiąc nigdy bym się tego nie spodziewała ponieważ zawsze siadał z kimś ze swojej drużyny.

- Chyba ci się ławki pomyliły,Evans.- syknęłam do niego.

- Oczywiście że nie ,Beli. Jeśli ktoś miałby uwierzyć w nasz fałszywy związek jest to nie zbędne.

- Beli?.- zapytałam na co on pokiwał głową.

Przez wszystkie lekcje opowiadał mi coś a ja zawsze odpowiadałam mu jakimś pomrukiem lub cichym śmiechem.

Miałam właśnie stołówkę modląc się by nie spotkać Torresa . Pewnie namówił by mnie na wejście do niej i zjedzenia czegoś.

Nie byłam głodna z resztą Grace też więc nie musiałam jeść.

Miała ostania lekcja jaką był w-f a ja szczerze po ośmiu godzinach lekcji miałam dosyć .
Nie odczuwałam głodu . Mialam ochotę się poruszać by spalić zbędne kalorie.

Wyszliśmy na boisko tuż obok drugiego boiska od koszykówki gdzie obecnie grał Torres .

W międzyczasie czasie ja robiłam wokół nich kółka . W pewnym momencie czułam jak robi mi się nie dobrze.
No tak przecież nic nie jadłam...

Upewniłam się czy nauczyciel nie parzył i pobiegłam do łazienki. Zabranie kluczy do wejścia do szkoły nie było trudne natomiast samo chodzenie było już dla mnie wysiłkiem.

Gdy dotarłam do łazienki miałam ochotę umrzeć.
Spojrzałam się w lustro i zobaczyłam jak wielkie mam wory pod oczami. Twarz była nad zwyczaj wychudzona.
To nie wystarczyło...

Usunęłam się na podłogę i na chwile zamknęłam oczy...

Nie poczułam nic .

Z tamtego wydarzenia pamiętam jedynie to że poczułam jakby ktoś mnie szarpał .
Może chciał obudzić? Nie pamiętam.

Otworzyłam oczy i ujrzałam zaniepokojonego Torresa.

- Kurwa.- wyszeptał .
Jeszcze jego tu brakowało.

-Jadłaś coś dzisiaj?.- zapytał a ja pokiwałam głową.

- Oczywiście że tak.- prychnęłam.

-Gówno prawda.

-Poprostu chciałam się położyć na chwilę.- powiedziałam ignorując zaistniałą sytuację.

Po tych słowach wstałam próbując wyjść z dosyć dużej łazienki. Niestety z marnym skutkiem bo odrazu zaczęłam się chwiać co w marnym skutku powodowało upadek. Poczułam na skórze czyjś dotyk i co ciekawe nie upadłam.

-Dzięki.-rzuciłam pod nosem chcąc wyrwać się z jego obięć na co on skutecznie mi nie pozwolił.

- Dlaczego nic nie zjadłaś?.

- Nie miałam czas.- kłamałam.

- W tej chwili masz coś zjeść. Idziemy po kanapkę dla ciebie.

- Nie jestem głodna , naprawdę dam radę.- zapewniłam.

- Huj mnie to obchodzi. Chodź bo jak zemdlejesz jeszcze raz to uprzedzam że osobiście wepchnę Ci tą kanapę do ust.- powiedział po czym chwycił moją rękę i pociągnął do automatu.

- Mam uczulenie na pomidora.- skłamałam gdy wybierał jedzenie dla mnie .

-  Nawet nie próbuj.- powiedział.

Wyjął z maszyny kanapkę i butelkę wody po czym mi ją podał.

- Nie trzeba było .-po tych słowach powoli zjadłam kanapkę.

- Już lepiej? .- zapytał.

- Nic mi nie było. Poprostu się nie wyspałam.

- A tak na prawdę?.

- Mówię prawdę.

- Chodzi o twoją sylwetkę?.- zapytał a na miałam ochotę umrzeć.

- Świetnie . Wystarczyła jedna kanapka a już wszyscy wiedzą że przytyłam .- powiedziałam pod nosem.

- Co?! Chodziło mi o wczorajszą rozmowę.
Wcale nie jesteś gruba. Wręcz przeciwnie , wydajesz mi się strasznie wychudzona jak na to ile jesz . Powiedz mi , wczoraj jadłaś coś ?.- no tak ... faktycznie zbytnio nie jadłam.

- Co z ciebie nagle taki dietetyk co?.- zapytałam ale on nadal wydawał się poważny.

Spóściłam głowę i powiedziałam:

-Nie za dużo.

- Kurwa jak tak dalej pójdzie to możesz nawet umrzeć.- powiedział.

- Ale Grace nic nie jest .

- Gówno mnie obchodzi Grace . Masz jeść . Jak nie dla siebie to dla mnie.-pokiwałam głową.

Dla niego...

- Dobra chodźmy bo jeszcze zobaczą że coś za długo razem w tej toalecie siedzimy.

- A to nie o to chodzi w naszym planie?- zaśmiałam się.

- Boże,Rogers, widzę że ten pomidor działa cuda.-
Rzeczywiście...

- A tak w ogóle skąd wiedziałeś gdzie mnie znaleźć?.- zapytałam .

- Intuicja.

Po tym wszystkim raczej nikt nie wiedział gdzie byliśmy i może lepiej by tak zostało.

Po powrocie do domu zobaczyłam Lisę i Tatę śmiejących się niczym małe dzieci z jakiegoś filmu wyświetlanego na telewizorze. I wtedy po raz pierwszy pomyślałam że może uda mi się do tego przyzwyczaić.

Light in dark Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz