Rozdział 22

105 3 0
                                        

  Nigdy nie zastanawiałam się jak umrę. Przeżyłam już jedną śmierć kogoś z rodziny i zdecydowanie miałam nadzieję że w najbliższym czasie jedyną . Ludzie czasem myślą że chcieliby wiedzieć jak umrą ale czy to nie dziwne skoro za wszelką cenę próbowaliby tego uniknąć ?

O śmierć ocierałam się setki razy między innymi wtedy na basenie ale komu tak właściwie przepisałabym wszystko co mam ? W życiu nie miałam nikogo po za mamą i tatą. Mama starała się jak najbardziej ukryć związek i dziecko przed swoimi rodzicami. Niestety dlatego nikogo po za nimi nie miałam. Szybko okazało się że decyzję mamy były niezbyt przemyślane ,to dzięki temu dziś mieszkam z Lisą.

Komukolwiek miałabym przepisać małą cząsteczkę mnie musiałaby być to osoba jak najbardziej zaufana.
Torres.

Od czasu naszego poznania nie zastanawiałam się czy to wszystko jest prawdziwe. Niektóre momenty na przykład pocałunek na boisku czy cmentarzu . To podczas nich miałam wrażenie że to było naprawdę .Pokazał mi że opinia innych jest największą bzdurą w jaką można wierz. Sprawił że zaczęłam jeść więcej choć nadal nie tak dużo na ile powinnam

.Ale czy byłabym w stanie uwierzyć że ktokolwiek mógłby mnie pokochać?
Czas niedługo miał to pokazać .

Siedziałam w klasie w ostatniej ławce od paru dziesięciu minut. Nie wiedziałam czemu pomimo tego że spotkałam się z Torresem w ostatnim czasie wiele razy w szkole zupełnie się nie pojawiał.

- Dobrze ,klaso, podzielcie się na grupy do pięciu osób w których będziecie robić projekt z podsumowania tematu z tego miesiąca. Takie projekty przydadzą wam się do egzaminów . - powiedział profesor .

Wszyscy szybko znaleźli sobie parę. Dziewczyny krzyczały z radości bo to był pierwszy raz gdy mogliśmy podzielić się samemu.

- Panna Rogers? Jak zwykle... zatem będziesz musiała pracować samodzielnie. - westchnął nauczyciel.

- W zasadzie nie ma dzisiaj Torresa . Mogę wysłać mu zagadnienia.- stwierdziłam.

- Obawiam się że nie będzie takiej możliwości. Może pani w wolnej chwili podejść do niego bo materiału jest dość sporo.- powiedział a mnie zamurowało.
Podejść?!

- Okej.. zatem w wolnej chwili zobaczę co da się zrobić.- odpowiedziałam po czym usiadłam do ławki.

* * *

Nie wiedziałam że wolna chwila nadejdzie tak szybko. Stałam przed drzwiami domu Evansa.
Niestety musiałam przytoczyć fakt Tego że ostatnim i zarazem pierwszym razem kiedy tutaj byłam był incydent z butelką .

Powoli nacisnęłam dzwonek do drzwi czując jak ręce mi się trzęsą. Zobaczyłam jak drzwi gwałtownie się otwierają a przede mną stoi ojciec Torresa. W ręku trzymał papierosa a gdy tylko mnie zobaczył mina mu zrzedła.

- Dzień dobry. Mam robić z Torresem projekt . Czy mógłby Pan go zawołać proszę.- wymamrotałam zaskoczona .

- Gówniarzu jakaś suka do ciebie.- krzyknął.

Z opowieści młodego Evansa słyszałam że był on na zeznaniach i że jego mama czuje się już lepiej. Niestety następną rzeczą jaką było mi usłyszeć jest ucieczka jego ojca.

Bałam się że po tym wszystkim i jemu może się coś stać.

Po chwili zauważyłam przed sobą nie źle poturbowanego chłopaka.
- Choć .- powiedział jedynie.

Podążałam za nim dokładnie tymi samymi schodami po których nie dawno spływała krew jego matki.

Weszłam do pokoju do którego mnie wprowadził. Chwilę pokazywałam mu co mamy zrobić lecz nie wytrzymałam.

- co Ci się stało?- zapytałam przerażona jego stanem.

- Uderzyłem się o komodę.- kłamał.

- I ty mi tłumaczysz że należy jeść i nie przejmować się opinią innych a w szczególności nie kłamać a sam pierdolisz takie głupoty?!- niemal wrzasnęłam.

Nie odezwał się.

- Kurwa, przecież ty nawet komody w domu nie masz.- stwierdziłam.

- Nie powiem Ci bo zobaczysz moją słabą stronę. A ja nie chcę być słaby.

- Naprawdę?! Popatrz na mnie . W życiu miałam tak wiele załamań ,chciałam się poddać. I to wiele razy. U mnie w słowniku nie istnieje słowo ,,słaby" . Dla mnie nigdy nie będziesz słaby .- powiedziałam na co ten przeniósł wzrok na ścianę.

- W czasie gdy mnie nie było wrócił.
Składałem zeznania ale było tylko gorzej.
Nic nie mogę zrobić. Groził mi że mnie zabije jeśli pójdę na policję. - wytłumaczył a ja widziałam jak po jego policzkach spływają łzy.
On na to nie zasłużył...
Podeszłam do niego i w dupie miałam czy to wszystko jest prawdziwe czy nie . Po prostu go przytuliłam.

Spojrzałam na niego i w tych samych brązowych oczach zobaczyłam taki sam ból jak w dniu gdy po zraz pierwszy on wrócił.

Mój wzrok powędrował na jego usta. Po kilku milisekundach poczułam jego usta na swoich.
Połączył nasze usta w pocałunku.

Wsunął pod moją koszulkę rękę wędrując coraz wyżej. Zsunął ją i zaczął zdejmować bieliznę.

Przeszedł mnie dreszcz gdy zobaczyłam jak ściąga mi spodnie jednocześnie całując. Czułam jak moje ciało zalewa przyjemność i lekki ból .

Z pod bujnych rzęs spojrzałam na niego ,poczułam stres i ekscytację gdy zobaczyłam że odpina pasek luźnych jeansów.

Light in dark Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz