Teraźniejszość
Bella
Wkurzona wybiegłam z domu. Wiedziałam dokładnie gdzie mam pobiec. Był już wieczór ,więc napewno nie spotkałabym tam Torresa.
Najszybciej jak tylko umiałam prześlizgnęłam się przez boisko i krzaki pokrzyw.
To wszystko...Lisa...Artykuł...miałam dosyć!!!!
Gdy dobiegłam do miejsca docelowego moim oczom jak zwykle ukazało się opuszczone boisko do kosza.
Chcąc wylać na nim wszelkie żale zaczęłam krzyczeć
- PIEPRZONY NOWOTWÓR!!! PIEPRZONA DZIEWCZYNA TATY,PIEPRZONY ARTYKUŁ!!!! PIEPRZONA GRACE!!!WSZYSTKO JEST POPIEPRZONE!!!- darłam się najgłośniej jak byłam w stanie.
- Wow ,Rogers, uważaj na słowa zaraz ktoś policje wezwie.- Zza krzaków wyłonił się zbyt dobrze znany mi brunet.
-Spierdalaj,Torres!- Krzyknęłam
-Mam was wszystkich dosyć !-dodałam również z krzykiem.Mam wrażenie jakby z moich oczu wyczytał niemal wszystko
-Artykułem się nie przejmuj. Zadbałem o to by osoba za niego odpowiedzialna poniosła konsekwencje.- zapewnił.
-Ale z Lisą i Grace nic nie zrobisz !One nadal są popieprzone!!!.-miałam wrażenie jakby łzy spływały po moich policzkach.
-Naprawdę przejmujesz się Grace ?- zapytał niemal ze śmiechem.
- Nie...-powiedziałam wymijająco.
- Słuchaj . Może i jest chuda ale to wręcz nie zdrowe. Jesteś idealna a ludzie którzy tego nie rozumieją są kompletnymi debilami.- powiedział a ja poczułam jakby mój żołądek zrobił fikołka .
I naprawdę nie wiem czy to nie przez to że tak mało dzisiaj zjadłam.- Beli , dla mnie zawsze będziesz idealna .
- Ja...a ....-mamrotałam.
- A co z tą ... ,, Lisą"?
- Nowa dziewczyna taty... Jest taka idealna a ja mam wrażenie że wszyscy zapomnieli o mamie.- czułam pod powiekami łzy.
- Nie zawsze to że jakiejś osoby nami nie ma ,oznacza że o niej zapomnieliśmy. Ona na zawsze pozostaje tu.- powiedział chwytając moją dłoń przysuwając ją. do swojej piersi .
- Najwidoczniej twój tata chce po prostu cieszyć się dalej życiem pomimo utraty ukochanej osoby.- i w tedy dotarło do mnie jak wielką i samolubna córką musiałam być.
- O nie... nie ... nie.- znów mamrotałam.
Byłam wkurzona na siebie.
Jak mogłam się tak potwornie zachować.- To że ludzie popełniają błędy nie oznacza że są ich świadomi. Nie ważne jest to jak postąpimy ale jak to naprawimy.- miał rację...
Nie wytrzymałam a z moich oczu popłynęły łzy.
Dużooooo łez...
Zawiodłam mamę i próbowałam sabotować nadzieję na szczęście mojego taty.
Byłam potworem...I w tym momencie Evans zrobił coś czego totalnie się nie spodziewałam. Przyciągną mnie do swojej klatki piersiowej zamykając w szczelnym uścisku.
- Ja... przepraszam...zwykle nie pokazuje uczuć... i ... ach jestem BEZNADZIEJNA!
- Nie wstydź się tego co czujesz. Jesteś wspaniałą osobą i nie pozwolę by ktokolwiek cię skrzywdził .- po tych słowach miałam wrażenie że w moim brzuchu był istny huragan motyli.
- A teraz chodź jeszcze pare dni a te pokrzywy serio zrobią ci krzywdę .- powiedział.
- Co masz na myśli?- dociekałam .
W tym momencie Torres wziął mnie na ręce i zaczął przeciskać się przez gęste rośliny.
A ja po raz pierwszy dzisiaj szczerze się zaśmiałam.Robiłam to za każdym razem gdy omijaliśmy jakikolwiek pień. Po chwili znaleźliśmy się przy parkingu szkolnym.
Co prawda droga do domu była krótka ale Evans uparł się że mnie odwiezie . Nawet nie wiem kiedy ale obudziłam się we własnym łóżku .
Ze strachem że spóźnię się na zajęcia spojrzałam na telefon. Z ulgą że była dopiero siódma rano zeszłam na śniadanie.
- Co to był za przystojniak który przywiózł cię wczoraj do domu?- zapytała Lisa popijając herbatę.
kurwa...- Wyglądał na nieźle zafiksowanego na twoim punkcie .- tata puścił do mnie oczko.
Nie wiele mówiąc wyszłam do szkoły.
Naprawdę czekałam na konfrontacje z Evans'em po wczorajszej nocy.
![](https://img.wattpad.com/cover/376455214-288-k860906.jpg)
CZYTASZ
Light in dark
Roman d'amourBella Rogers to 17 - latka zmagająca się z zaburzeniami odżywiania nastolatka skrzywdzona przez los. Jej życie wywala się gdy przez nowotwór traci matkę a jej ojciec znajduje sobie nową dziewczynę a razem z nią nadchodzi również choroba - anoreksja...