Przemierzając ciemne, wilgotne uliczki Lerton, Eira, Haen i Willem starali się zachować ciszę. Księżyc, częściowo skryty za chmurami, rzucał blade światło na brukowane ulice, tworząc złowrogie cienie w zaułkach. Wokół nich przemykały szczury, ich pazurki skrobały o kamienie, a w oddali migotały oczy bezpańskich kotów, czujne i nieufne.
Powietrze było ciężkie od zapachu zgnilizny i stęchlizny, mieszaniny woni, która zdawała się być nieodłączną częścią ubogich dzielnic miasta. Ludzie spali na brudnych chodnikach, w załomach murów, zbyt wyczerpani, by przejmować się losem innych. Niektórzy leżeli skuleni pod łachmanami, inni po prostu na gołej ziemi, ich twarze były wykrzywione w grymasie, nawet we śnie. Nikt nie zwracał uwagi na trójkę wędrowców, co było dla nich błogosławieństwem.
Eira czuła, jak Willem opiera się na niej coraz mocniej z każdym krokiem, jego oddech stawał się płytszy i bardziej urywany. Haen szła na przedzie, jej oczy skanowały otoczenie w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Dłoń trzymała na rękojeści ukrytego sztyletu, gotowa do akcji w każdej chwili.
- Jeszcze kawałek - szepnęła Eira do Willema, czując jak drży z wysiłku. - Wytrzymaj jeszcze trochę.
Willem skinął głową, nie ufając swojemu głosowi. Pot perlił się na jego czole, mimo chłodnego nocnego powietrza.
Dotarli do głównej bramy miasta, której masywne wrota z ciężkiego dębu stały otworem. Wokół panowała niepokojąca cisza, przerywana jedynie odległym szczekaniem psa i skrzypieniem szyldu nad pobliską tawerną. Strażnicy, odziani w przyrdzewiałe zbroje, zdawali się być zajęci swoimi sprawami - jeden dłubał w zębach kawałkiem słomy, drugi przysypiał na posterunku, opierając się o włócznię.
Ta sytuacja pozwoliła im bez problemu podejść do stajni znajdującej się przy głównej bramie. Ich konie stały przywiązane do drewnianego płotu, niecierpliwie przestępując z nogi na nogę.
Haen sprawnie odwiązała swojego wierzchowca. Poklepała go po szyi, szepcząc kilka uspokajających słów. Eira natomiast podeszła do siwej klaczy. Koń parsknął cicho na jej widok. Haen obserwowała Eirę kątem oka, gdy ta próbowała odwiązać zwierzę.
- Willem pojedzie ze mną - oznajmiła stanowczo. - Widziałam, że ledwo trzymasz się w siodle. Nie chcę ryzykować jego upadkiem.
Eira zacisnęła usta w wąską linię, a oczy błysnęły gniewem. Przez moment wyglądała, jakby chciała zaprotestować, ale ostatecznie westchnęła ciężko. Niechętna do przyznania się do swoich słabości, skinęła głową, unikając wzroku Haen.
- Masz rację - przyznała cicho, głosem pełnym goryczy. - Lepiej będzie, jeśli pojedzie z tobą.
Podciągnięcie Willema na grzbiet konia wymagało współpracy i niemałej siły. Osłabiony torturami, ledwo trzymał się na nogach. Haen i Eira wspólnie pomagały mu wspiąć się na wierzchowca, starając się być jak najdelikatniejsze, by nie pogorszyć jego stanu.
- Już prawie - szepnęła Haen, gdy chłopak syknął z bólu.
Po kilku nieudanych próbach w końcu się udało. Haen pomogła Willemowi usadowić się wygodnie w siodle, upewniając się, że siedzi stabilnie. Sama zwinnie wskoczyła przed niego, a chłopak objął ją mocno w pasie, opierając czoło o jej plecy.
Blondynka odwróciła głowę, spoglądając na Eirę, która już gotowa była ruszyć. Dziewczyna siedziała na swoim koniu nieco sztywno, z widocznym napięciem malującym się na twarzy. Haen już wcześniej zauważyła, że Eira nie czuje się pewnie w siodle, ale teraz nie było czasu na lekcje jeździectwa.
- Trzymaj się blisko - powiedziała stanowczo. - Musimy wyjechać stąd szybko i bez hałasu. Nie możemy zwrócić na siebie uwagi.
Eira przełknęła ślinę i skinęła głową. Poczuła, jak serce jej przyspiesza, a dłonie, ściskające wodze, stały się wilgotne od potu. Choć była nowicjuszką w jeździe konnej, wiedziała, że musi zapanować nad swoim wierzchowcem i dotrzymać kroku Haen, by ucieczka zakończyła się sukcesem.
CZYTASZ
Córka Dawnego Świata
FantasyW świecie, gdzie magia jest jedynie odległym wspomnieniem, osiemnastoletnia Eira wierzy w legendy o czasach, gdy Talmhain tętniło magiczną mocą. Setki lat temu potężny czarodziej Thalor zapieczętował całą magię w tajemniczym klejnocie znanym jako Se...