Rozdział 2

154 13 14
                                    

Gdy opuszczała altanę, zmierzch zapadał nad Selirią, okrywając miasteczko miękkim płaszczem cieni. Wieczorne powietrze było chłodne i orzeźwiające, przesiąknięte zapachem świeżo skoszonej trawy i kwitnących glicynii. Cichy szelest liści dodawał tajemniczości, jakby natura szeptała swoje sekrety w samym środku tego spokojnego miasteczka.

Seliria była niewielka i przytulna, otoczona gęstymi lasami, jakby sama przyroda czuwała nad nią, chroniąc przed światem zewnętrznym. Kręte, wąskie ścieżki snuły się przez łąki pełne dzikich kwiatów, których zapach unosił się w powietrzu, upajając zmysły.

Eira uwielbiała te wieczorne spacery. Często przeciągała powrót do domu, pozwalając sobie na chwilę samotności i ciszy. To był jej czas na refleksję, na rozmowę z naturą, która szeptała do niej przez wiatr i nocne cienie. Szła powoli, jej stopy bezszelestnie sunęły po wyślizganych kamieniach ścieżki. Wokół niej rozbrzmiewała wieczorna symfonia - cykanie świerszczy, pohukiwanie sów i delikatny szelest wiatru w koronach drzew.

Każde drzewo, każda skała wydawały się mieć swoją własną historię, a Eira, z jej wrażliwością na opowieści, chłonęła je wszystkie. Wsłuchiwała się w szepty liści, w ciche szemranie strumienia w oddali, jakby to wszystko miało swoje sekrety, które tylko ona mogła usłyszeć.

Noc była dla Eiry czymś więcej niż tylko końcem dnia. W ciemności, gdy Seliria cichła, a mieszkańcy kończyli wieczorne rozmowy i gasili światła w oknach, czuła, jak budzi się w niej tęsknota - głęboka i pierwotna, jakby echo dawnych pragnień, które tkwiły w niej od zawsze. Było to pragnienie wolności i poznania świata za granicami miasteczka, odkrycia tajemnic Talmhain i zobaczenia rozległych równin, majestatycznych gór oraz wielkich miast, o których czytała tylko w książkach. Wyobrażała sobie te miejsca tak żywo, że prawie czuła ich zapachy i smak przygody, które przynosiły.

Ale to pragnienie nie przychodziło bez bólu. Złożyła obietnicę, że swoje życie zwiąże z Selirią, że pozostanie tu, by żyć w spokoju, wspierając rodzinę i społeczność. Jednak teraz ta przysięga ciążyła jej jak kamień, przypominając o tym, co straciłaby, gdyby zdecydowała się na odejście. Każdej nocy toczyła wewnętrzną walkę między pragnieniem wolności a poczuciem obowiązku, które mówiło jej, że powinna pozostać.

Cedric także stawał się częścią tego dylematu. Ich związek był układem, efektem tradycji i oczekiwań ich rodzin, bardziej zaaranżowany niż romantyczny. Cedric był dobrym człowiekiem, traktował ją z troską i szacunkiem, zawsze starał się ją rozbawić i pocieszyć. Ceniła to, lecz nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś wciąż ich dzieli. W książkach, które pochłaniała nocami, czytała o tej iskrze, której tu nie było. Między nią a Cedrikiem nie było tych namiętnych spojrzeń ani słów, które przyspieszają bicie serca. Był dla niej miły i uprzejmy, ale to nie wystarczało, by ugasić tęsknotę, którą czuła w głębi duszy.

Cedric był synem Merica, zarządcy Selirii. Surowego, ale mądrego człowieka, który zawsze przedkładał dobro wioski nad własne potrzeby. Od dziecka wychowywany na jego następcę, chłopak był przygotowywany do zarządzania i dyplomacji. Ich związek nie był więc tylko obietnicą miłości, ale strategią, która miała zapewnić stabilność obu rodzin i wzmocnić pozycję Selirii. Eira doskonale rozumiała, że jej połączenie z Cedriciem było widziane jako idealna szansa na zbudowanie solidnego fundamentu dla przyszłości miasteczka. Ona sama była córką Hirgona, znamienitego kowala, którego sława wykraczała daleko poza granice Selirii. Broń i narzędzia, które tworzył, były cenione przez wielu, a jego warsztat przyciągał zamówienia z całej okolicy. To planowane małżeństwo miało więc połączyć siłę polityczną Merica z rzemieślniczą reputacją Hirgona, tworząc sojusz, który wzmocniłby Selirię i może w końcu przywrócił jej miejsce w świadomości świata.

Córka Dawnego ŚwiataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz