Dni w zrujnowanej posiadłości mijały powoli, wypełnione cichą pracą i oczekiwaniem. Eira spędzała większość czasu w prowizorycznym laboratorium, które urządziła w jednej z lepiej zachowanych komnat. Pochylona nad stołem, mieszała zioła i eliksiry, starając się przygotować jak najskuteczniejsze lekarstwa dla Willema.
Haen, jak cień, przemykała między ruinami i okolicznym lasem, przynosząc świeżą wodę ze strumienia i to, co udało jej się upolować. Jej milczenie było prawie namacalne, a spojrzenie, którym obrzucała Eirę, pozostawało chłodne i odległe. Dziewczyna dawno przestała próbować przełamać ten mur między nimi, skupiając się zamiast tego na opiece nad Willemem.
Tego wieczoru, jak co dzień, wyszła z posiadłości, kierując się w stronę klifu. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, malując niebo i morze odcieniami złota i purpury. Szum fal rozbijających się o skały u podnóża klifu był jak kojąca melodia.
Usiadła na krawędzi, pozwalając, by morska bryza muskała jej twarz i rozwiewała włosy. Wyciągnęła z torby dziennik Iny, a jego pożółkłe strony szeleściły na wietrze.
- Miałaś rację, Ino - szepnęła do siebie, rozglądając się dookoła. - To miejsce naprawdę jest rajem na ziemi. Może trochę zaniedbanym, ale wciąż pięknym.
Otworzyła dziennik i zanurzyła się w lekturze, chłonąc każde słowo zapisane ręką czarodziejki. Gdzieś tam, pomiędzy wspomnieniami i obserwacjami kobiety, musiały kryć się odpowiedzi.
- Wolę takie piękne okoliczności niż byle jakie krzaki - Willem podszedł cicho do niej, tak że go nawet nie usłyszała. Podskoczyła lekko, zaskoczona jego nagłym pojawieniem się. Pomimo ran, wciąż potrafił poruszać się bezszelestnie, co wywołało u niej lekki dreszcz podziwu, ale i irytacji. Próbowała ukryć to, jak bardzo ją zaskoczył.
Chłopak stanął obok i popatrzył na wieczorne morze. Przeciągnął się ostrożnie, krzywiąc się nieznacznie, po czym wziął głęboki oddech, delektując się świeżym, morskim powietrzem.
Eira obserwowała go kątem oka, zauważając, jak bardzo się zmienił od ich ostatniego spotkania. Był poważniejszy, bardziej dojrzały, a w jego oczach dostrzegła cień smutku, którego wcześniej tam nie widziała.
- Jak się czujesz? - zapytała, spoglądając na niego z troską. Jej oczy mimowolnie błądziły po jego ciele w poszukiwaniu ran, które mogły się przypadkowo otworzyć, lecz ku jej uldze, nic nie dostrzegła.
Willem uśmiechnął się lekko, wciąż wpatrując się w horyzont. Przez chwilę milczał, jakby ważył słowa.
- Znakomicie. Lepiej niż przez ostatnie kilka miesięcy - odparł w końcu, odwracając się do niej. - Chociaż muszę przyznać, że twoja obecność działa na mnie lepiej niż jakiekolwiek lekarstwo.
Dziewczyna poczuła, jak jej policzki lekko się rumienią. Szybko spuściła wzrok, udając, że poprawia coś przy swoim ubraniu.
- Cieszę się, że mogłam pomóc - mruknęła. - Chociaż wątpię, czy moja obecność ma aż taką moc uzdrawiającą.
- Oh, nie doceniasz się - spojrzał na nią, a w jego oczach błysnęły figlarne iskierki. - Twój upór w ratowaniu mnie był bardziej skuteczny niż niejedno zaklęcie, gdyby oczywiście magia wciąż istniała.
Eira zaśmiała się cicho, a napięcie ostatnich dni powoli ją opuszczało.
Chłopak usiadł obok niej, krzywiąc się lekko przy tym ruchu. Kamyki zatrzeszczały pod jego ciężarem..
- Wszystko w porządku? - zapytała szybko, instynktownie wyciągając rękę w jego kierunku. Jej palce zadrżały lekko, zawieszone w powietrzu między nimi.
CZYTASZ
Córka Dawnego Świata
FantasyPrzed siedmioma wiekami potężny czarodziej Thalor podjął decyzję, która na zawsze odmieniła oblicze świata - zapieczętował magię w tajemniczym klejnocie znanym jako Serce Talmhain. Jego czyn sprawił, że cała magia zniknęła z powierzchni ziemi, pozos...