Liam
Leżę rozłożony na kanapie w salonie. Zakrywam oczy przedramieniem, tak, aby nie dochodziły do nich promienie słoneczne. Mam kaca. Sucho w gardle, łeb napierdala. Istny koszmar. Jest niedziela, około południa. Miałem dziś być w biurze, ale ona tam nie przyjdzie. Wczoraj, gdy nagle wyszła z sali, chciałem za nią pójść, ale wtedy zadzwoniła moja siostra i ostatecznie spędziłem wieczór przy barze, popijając whisky.
Miałem załatwiać sprawy, a skończyło się, jak zazwyczaj. Dołączył do mnie mój przyjaciel, Matthew, którego odzyskałem po amnezji. Klepnął mnie po plecach i usiadł obok.
– Nie wiem, co cię trafiło, ale chodź. – Wyciągnął mi szklankę z dłoni i dopił trunek. – Załatwimy, co trzeba, a potem spijemy się, jak za dawnych czasów.
Poznałem go na pierwszym roku studiów. Chodził na prawo, a ja na biznes. Podczas licencjatu, jeździłem na szkolenia, a gdy się obroniłem, wstąpiłem do SEAL-sów. Matt dołączył do nas po magistrze, jednak po mojej rzekomej śmierci, wrócił do zawodu. Kiedy się o tym dowiedziałem, od razu ściągnąłem go do swojej firmy. Nie ma żony i dzieci. Cieszy się życiem.
Na wczorajszym bankiecie, jak tylko zobaczyłem Stephanie, nie byłem w stanie oderwać od niej wzorku. Była przepiękna. Idealna. Brakuje mi słów, żeby wyrazić, jak onieśmiela swoją urodą. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim wydaniu. Włosy ma zawsze proste, a wczoraj były skręcone, na co dzień ma lekki makijaż, a wczoraj postawiła na mocniejszy, chociaż moim zdaniem w ogóle nie potrzebuje go wcale. Jej ciało...
Przełykam gulę, a mój fiut drga, kiedy sobie je przypominam. Kurwa, wyglądała tak kusząco w tej czerwonej, opinającej jej kształty, sukience. Pełne piersi, aż wylewały się z miseczek i prosiły o uwagę. Dostrzegłem, jak te żonate dupki, patrzyli w jej stronę. Nie mogłem na to pozwolić, dlatego od razu do niej podszedłem, zaznaczając terytorium. Miałem dziwną potrzebę mieć ją blisko i chronić.
Już wtedy, w piwnicy poczułem coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Jej spojrzenie przenikało mnie, sprawiając, że czułem się jednocześnie sparaliżowany i intensywnie żywy. Nawet teraz ciężko mi przestać myśleć o tych oczach. Mają moc, która zamienia mój umysł w papkę. Kiedy jest blisko, ledwie powstrzymuję się od dotknięcia jej. Jest tak urocza, gdy się złości. A jej usta... Wczoraj chciałem je uciszyć pocałunkiem, poczuć ich miękkość. Stephanie ma wszystko, co może doprowadzić mężczyznę do szaleństwa. Piersi, wąska talia, biodra, nogi... Te nogi. Chciałbym, żeby oplotła je wokół moich bioder.
Fiut zaczyna mi pulsować, więc szybko siadam, przecierając twarz dłońmi, by się uspokoić. W lutym, kiedy moja siostra poprosiła mnie o zatrudnienie Stephanie, to było dla mnie jak cios w serce. Nie miałem wyjścia, dlatego znalazłem jej stanowisko, jak najdalej ode mnie. Ale musiałem zobaczyć ją kilka razy dziennie, dlatego wymyśliłem, aby nosiła mi kawę. Nie mogę przetrwać dnia bez poczucia jej słodkiego zapachu waty cukrowej. Ooo tak, Stephanie pachnie tak słodko, że mógłbym ją pożreć w kilka sekund. Całą, w moim domu.
Mieszkam w luksusowym penthousie na trzech ostatnich piętrach najbardziej prestiżowego wieżowca w Chicago – Trump Tower. Mam prywatną windę i lądowisko dla helikopterów. Ojciec wykupił kiedyś większość udziałów, które odziedziczyłem. Mając ponad pięćdziesiąt procent, mam duże możliwości zarządzania. Mieszkanie ma jakieś tysiąc dwieście metrów, ale uwielbiam sporą przestrzeń, a widok na miasto oraz rzekę Michigan mnie uspokaja. Wynająłem projektantkę, która przerobiła cały apartament według moich oczekiwań. Kocham to miejsce, lecz kogoś mi w nim brakuje. Marzę o widoku jej w kuchni, przygotowującej śniadanie. O porankach, gdy budzę się obok niej. To tylko marzenia, ale tak bardzo realne i możliwe do spełnienia.
![](https://img.wattpad.com/cover/347653476-288-k545848.jpg)
CZYTASZ
Słaby punkt - Haker #3 ZOSTANIE WYDANE
RandomStephanie Pegeen zawsze wiedziała czego pragnie. A najbardziej zależało jej na znalezieniu prawdziwej miłości. Niestety po kilku swoich nieudanych związkach i żałobach, postanawia przepędzić swoje złe demony i wieść życie samotniczki. Powoli ruszała...