#13

452 42 4
                                    

Stephanie

Wysiadamy przy głównym wejściu, bo po zjechaniu na parking podziemny zauważyłyśmy Matthewa w samochodzie. Serce wali mi w piersi, kiedy wchodzimy do środka budynku. Nat cały czas próbuje odwrócić moją uwagę, opowiadając różne historie. Kiedy jesteśmy już w windzie, kładzie dłoń na moim ramieniu.

– Alida nawet na nas nie zerknęła. Rozmawiała z kimś przed telefon.

– Całe szczęście. Muszę się iść szybko przebrać. – Oddycham z ulgą, a gdy docieramy na odpowiednie piętro, wychodzimy na hol, lecz po dwóch krokach staję, jakbym została przyklejona do podłogi. Przyjaciółka również.

Przed nami znajduje się Liam.

Skąd on się w ogóle wziął w firmie? Miał być przecież dopiero około czwartej.

Wpatruję się w jego rozzłoszczone oczy, a gdy zaczyna lustrować moją sylwetkę, oblewa mnie zimny pot. Kurwa! Nie spuszcza ze mnie wzroku. Czyżbym miała problem?

– To ja wrócę do pracy. – Zaczyna Nat, a ja mam ochotę ją udusić.

Liam nawet nie mruga, nadal stoi z zaciśniętą szczęką i morderczym wzrokiem utkwionym w mojej osobie. Robię to, co zawsze najlepiej mi wychodzi.

– Cześć. – Macham mu jak jakaś idiotka. Kątem oka dostrzegam, walącą się po czole koleżankę. – Właśnie byłyśmy na lunchu...

– Do mojego gabinetu! – warczy oschle, odwracając się. Robi kilka kroków i staje, zerkając przez ramię w moją stronę. – Weź wszystkie swoje rzeczy. – Rzuca oko na plecak, który leży teraz tuż przy moich stopach.

– Powodzenia – mówi cicho przyjaciółka i posyła mi pocieszające spojrzenie, a później odbiera telefon.

Ciekawe, o co mu chodzi. Przecież i tak nie było go w biurze. Nikt nie dzwonił, bo cały czas tablet miałyśmy przy sobie. Podnoszę plecak i ruszam za Liamem. Możliwe, że dostrzegł zniknięcie kamerki lub karty, chociaż to pierwsze ciężko by było mu zauważyć ze względu na to, że miał tam tego chyba z pięćset. Musi chodzić o kartę. Wchodzę do windy i wjeżdżam na górę z lekką obawą przed wyrzuceniem z pracy.

Mogłam się przebrać w tej głupiej taksówce. Pukam do drzwi.

– Wejdź. – Słyszę po chwili.

Przewracam oczami i wchodzę do środka. Liam stoi przodem do okna z jedną ręką opartą o ramę. Ledwo przekraczam próg, nim się odzywa.

– Zamknij za sobą drzwi, Stephanie – mówi nad wyraz spokojnie.

Cisza przed burzą?

Robię to, o co prosi i podchodzę do biurka. Odkładam swoje rzeczy i tym razem nie siadam, tylko staję za krzesłem.

– Powiesz mi, co ty odpierdalasz? – Aż rozchylam usta na surowość jego tonu. Zerka na mnie przez ramię, po czym wraca do widoku za oknem. – Zdajesz sobie sprawę z tego, że przede mną nic się nie ukryje?

Przygryzam wargę, bo nie mam pojęcia o co mu chodzi. W ostatnim czasie zrobiłam bardzo dużo złych rzeczy.

– Yyy, jaaa... – jąkam się, bo nie wiem jak zacząć. Gdybym tylko miała jakiś słownik opisujący, jak rozmawiać z wkurwionym facetem.

– Znowu zaczynasz? – pyta, stając do mnie przodem.

Pewnie chce usłyszeć przeprosiny. Dobrze, to mogę zrobić.

– Przepraszam, to się więcej nie powtórzy. Potrzebowałam tej kamerki, a nie miałam pojęcia, że kiedy wezmę jedną, to ty zauważysz, skoro tam – pokazuję na szafkę – masz tego w cholerę. Poza tym chciałam ci ją oddać, tak, żebyś nic nie zauważył. Zrobiłabym to, gdybyś nie stał taki wzburzony na korytarzu i...

– Jaki stałem? – pyta, przechylając głowę na bok i unosząc brwi. Chowa ręce do kieszeni spodni i po chwili podchodzi do mnie. – Stephanie, nie mam do ciebie siły. – Wzdycha i zerka w dół, kręcąc głową. – Nie byłem wzburzony, tylko wkurwiony i nadal jestem. Jak cholera! – Wbija we mnie wzrok. Po jego oczach dostrzegam, że próbuje to teraz hamować spokojnym tonem.

– Mam tę kamerkę w plecaku i twoją kartę też. – Wzruszam ramionami. – Nie moja wina, że potrzebowałam tego, a ty byłeś jedyną osobą, która posiada takie rzeczy. Kiedyś wzięłabym to od Yvi lub poprosiła ją o załatwienie.

– Ty dalej nic nie rozumiesz – rzuca mi niedowierzające spojrzenie i podchodzi do biurka, stając przed laptopem. – Mam w dupie tę kamerkę i kartę – dodaje.

– To o co ci chodzi? – pytam zdziwiona.

Gdy spogląda na ekran, zaciska dłoń w pięść, by po chwili, pokazać mi to, na co patrzy. Skąd on to ma do cholery?! Przełykam ślinę.

– Powiesz mi, co to ma znaczyć, Stephanie?!

Słaby punkt - Haker #3 ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz