Liam
Siedzę u siostry w biurze, w jej głównym klubie, Merietta. Przegląda zdjęcia, co jakiś czas pokazuje mi jedno i pyta, czy kojarzę faceta, a ja tylko kręcę przecząco głową. Derek siedzący obok niej, pisze coś cały czas na telefonie. Po około trzydziestu minutach słyszymy pukanie do drzwi.
- Wejść - krzyczy Lyn.
Odwracam się do wejścia, które przekroczył Jacob, mój osobisty ochroniarz, który zajmuje się wszystkim, czego aktualnie potrzebuję. Jest moją prawą ręką. Dwadzieścia sześć lat temu, był w wojsku. Bardzo dobrze wykonywał swoją pracę, dlatego mu zaufałem i pozwoliłam kręcić się wokół siebie.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Mogę prosić cię na momencik, Liamie?
Unoszę brew i wstaje z krzesła.
- Zaraz wrócę.
Siostra tylko kiwa głową i wraca do oglądania zdjęć na komputerze.
W Detroit zaczęły pałętać się jakieś gangi i tamtejszy zastępca ma problemy, przez co Evelyn ma więcej pracy więc chodzi wkurwiona. Chce znaleźć odpowiedzialną za to osobę, dlatego poprosiła mnie o spotkanie. Gdy nic nie pamiętałem i siedziałem z Lukiem, miałem styczność z wrogami Brownów i Verenów. W tym z Degeršolą, chociaż ten podwinął ogon i uciekł do siebie, ale jak widać, ktoś nadal chce zagrozić naszym rodzinom.
- Tak? - Podchodzę do Jacoba.
- Zobacz. - Wręcza mi tablet, na którym mamy podgląd do naszych kamer. - Edwardo i Eliaz zauważyli je w ostatniej chwili. Z rozpiski wynika, że mają przerwę na lunch, a tu wygląda tak, jakby się wymykały. Ich przepustki nie przeszły przez żadne barierki, już to sprawdziłem.
Zerkam na urządzenie. Na pierwszy rzut oka widzę Natalie, a przed nią Stephanie. Zaciskam dłoń i szczękę na jej widok.
Co ona ma na sobie, do kurwy nędzy?!
Ciepło rozpływa się po moim ciele. Spódniczka tak krótka, że pół dupy jej wystaje, koszulka, a raczej kawałek szmaty, który nie zasłania nic. Wolną ręką ściskam nasadę nosa i przymykam powieki. Co ona wymyśliła? Przecieram twarz, biorąc kilka oddechów.
- Liam?
- Co, kurwa? - warczę gniewnie, bo w tym momencie mam ochotę coś rozjebać i ledwo się przed tym powstrzymuję, a jedyne co mogę, to jebnąć tabletem o ścianę. Zerkam na towarzysza, który pisze coś w telefonie ze zdziwioną miną.
- Włączona została kamera numer tysiąc sto trzydzieści dziewięć.
- Nie powinna - syczę w odpowiedzi i już zaczynam wchodzić do naszego systemu. -Wezmę go. Czekaj na mnie, niedługo powinniśmy skończyć. - Uspokajam trochę swój głos.
Przeczesuję palcami włosy. Ta baba doprowadzi mnie do białej gorączki. Czemu kobiety są takie ciężkie?
Wchodzę do sali i czekając, aż system się załaduje, siadam na swoim miejscu.
- Co się dzieje? - pyta Lyn.
Zerkam na nią z uniesioną brwią, lecz nie odpowiadam, bo na ekranie wyświetla mi się obraz na żywo z kamerki, o której mówił Jacob.
Cała krew odchodzi mi z twarzy. Nigdy, ale to nigdy nikt nie wyprowadzał mnie z równowagi tak, jak ta dziewczyna. Kurwa! Nawet na wojnie zawsze trzymałem nerwy na wodzy i jasno myślałem, a teraz? Wystarczyło spotkać tę małą blondynę i już człowiek wychodzi z siebie i staje obok. Wstaję gwałtownie, rzucając tablet o ścianę za mną, a fotel, na którym siedziałem, z hukiem uderza o podłogę. Urządzenie roztrzaskuje się na kilka części.
- Liam! - warczy siostra. - Co ty odpierdalasz? Co się dzieje?!
Zaczynam chodzić w kółko, bo nie mam bladego pojęcia, co ze sobą zrobić. Ona tak działa mi na nerwy, że czasami mam ochotę zamknąć ją w piwnicy i nie wypuścić, aż nie okaże skruchy. Już chcę rwać włosy z głowy, lecz powstrzymuje mnie śmiech Dereka. Zerkam na niego w momencie, kiedy on wpatruje się w ekran monitora Evelyn.
- Stary. - Śmieje się jak idiota. - To ci się trafiła laska. Jakby ci to powiedzieć... - Myśli, przykładając palec do ust, a po chwili go unosi. - Ona jest niczym kotka. Albo da się pogłaskać, albo wydrapie ci oczy, a to - pokazuje na laptopa - to stara Steph, którą pamiętam jeszcze z klubów Drexela. - Puszcza mi oko.
- To ten wizażysta. Jak mu tam? Wean? - zauważa Lyn, a Derek przytakuje głową. - Co ona wyprawia?! - Moja siostra po chwili sama wydaje się wkurwiona.
- Nie wiem - warczę. - Ale nie zostawię tak tego! - Wychodzę, trzaskając drzwiami, jednak słyszę jeszcze, jak Veren śmieje się stwierdzając, że przepadłem.
Ma rację. Przepadłem dokładnie w dniu, kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem, a ona nie zdaje sobie z tego sprawy. Będzie moja i poruszę świat, żeby tak się stało. Może mi mówić, że nie chce związku, lecz zrobię wszystko, by zmieniła zdanie.
Szybko wychodzę tyłem, żeby wyjść z zaplecza na parking, a Jacob od razu podąża za mną. Wsiadam do swojego Range Rovera i ruszam z piskiem opon do biurowca. Po drodze łamię chyba wszystkie przepisy, ale mam to w dupie.
Zjeżdżam na podziemny parking, parkuję na swoim miejscu i udaję się do mojej prywatnej windy. Nie zostawiłem samochodu, jak zawsze przed budynkiem, bo gdy tylko wróci, zobaczy, że jestem. Dojeżdżam na swoje piętro i wchodzę do gabinetu, wyciągając smartfon do ręki. Dziewczyna z recepcji na parterze od razu odbiera.
- Alida. Gdy tylko Stephanie Pegeen przekroczy wejście, telefon do mnie - rozkazuję.
- Oczywiście. - Ledwo duka, a ja się rozłączam.
Siadam na fotelu i włączyłam komputer. Evelyn wspomniała coś o jakimś Weanie, wizażyście. Wpisuję go w wyszukiwarce i od razu wyskakują informacje na jego temat. Klikam na pierwszy lepszy artykuł i o mało nie spadam z fotela. Jak ona może chodzić do tej szkoły? Walić to, że piszą, iż to najlepsza uczelnia w kraju, jednak utrzymuje ją frajer, który wykorzystuje kobiety! Ja pierdolę.
Na drugim monitorze odpalam obraz z kamerki, jednak została już wyłączona, dlatego od razu odtwarzam zapis. Wszystkie urządzenia, które mam w posiadaniu, przesyłają nagranie na nasz dysk firmowy, który jest odpowiednio zabezpieczony, chociaż już kilka razy ktoś próbował się włamać. Dlatego chcę poprosić o pomoc Yvonne Cahan. Wiem, że teraz pracuje tylko dla Verena, lecz potrzebuję jej zabezpieczeń. Znam się na prostych rzeczach, jednak jej program, to mistrzostwo. O tym chcę porozmawiać z Drexelem, gdy za dwa tygodnie pojedziemy do nich na chrzest Deckarda.
Odtwarzam filmik, który blondynka nagrała i robię zbliżenie na mordę tego parszywego faceta, który obmacuje moją Stephenie. Rozszarpię go na strzępy. Powyrywam kończyny i utnę język, a potem wepcham mu go do gardła! Robię zrzut i wysyłam zdjęcie do Jacoba z podpisem „Ma być u mnie, żywy. Szybko". Tyle powinno wystarczyć, żebym za jakąś godzinę zobaczył go na osiemdziesiątym piętrze. Już układam w głowie, jak wykręcam mu paluchy, gdy w biurze roznosi się dźwięk telefonu. Wciskam przycisk, nie podnosząc słuchawki.
- Tak?
- Właśnie weszły - chrząka - Stephanie z Natalie.
Kończę połączenie. Podwijam rękawy koszuli, i ruszam do wyjścia, i niewiele myśląc, co robię, wybieram numer do Mata.
- Co tam?
- Spisz mi umowę przejęcia szkoły Stephanie. Kwota nie gra roli. Zrób tak, żebym jeszcze dzisiaj był jej właścicielem. Zaszantażuj, zrób cokolwiek, nie wiem. Ta szkoła ma być moja.
- Co?! - pyta kompletnie zszokowany.
- Słyszałeś, co powiedziałem.
- To nie będzie takie proste.
- Ja się nie pytam, czy to będzie proste. Chce mieć tę umowę!
Rozłączam się, nie czekając na jego odpowiedź. Jest, kurwa, cholernym prawnikiem i to jednym z najlepszych w tym kraju. Wchodzę do windy, nie mija chwila, a wychodzę na korytarz cztery piętra niżej. Przystaję w miejscu, w którym zaraz ją zobaczę i krzyżuję ręce na klacie.
CZYTASZ
Słaby punkt - Haker #3 ZOSTANIE WYDANE
RandomStephanie Pegeen zawsze wiedziała czego pragnie. A najbardziej zależało jej na znalezieniu prawdziwej miłości. Niestety po kilku swoich nieudanych związkach i żałobach, postanawia przepędzić swoje złe demony i wieść życie samotniczki. Powoli ruszała...