#23

244 32 7
                                    

Liam

– Jezu Liam! Coś ty narobił?!

Budzi mnie wrzask siostry. Unoszę głowę, jednak szybko mi opada.

– Liam?

Wyczuwam dotyk przy kolanie, więc unoszę jedną powiekę. Jest jasno, za jasno. Po omacku zaczynam szukać pilota, na szafce stojącej obok mojego fotela. Strącam przy tym lampę, która z hukiem uderza o podłogę. Znalazłem. Wciskam odpowiedni przycisk i światłość zaczyna powoli zanikać.

– Co z tobą? Nie czujesz, jak tu śmierdzi?

Chodzi gdzieś po domu.

– Jeśli ci się nie podoba, to idź. Nikt nie kazał tobie tutaj przychodzić – burczę, a mój głos brzmi, jakbym, kurwa, miał pierdoloną anginę.

– A właśnie, że każe – warczy na mnie, a ja otwieram jedno oko.

Teraz siedzi na sofie obok, nawet nie szczycąc mnie spojrzeniem. Zapaliła światła, bo wszędzie jest jasno.

– Nie byłeś rano na kilku spotkaniach.

No co ty nie powiesz?

Upijając się do nieprzytomności, brałem to pod uwagę, i mam to w dupie.

– Stephanie...

– Zamknij się! – warczę i karcę ją wzrokiem za wymówienie tego imienia. – Nie chcę o niej słyszeć. Możesz już iść?

– Ohoo!

– Evelyn, ostrzegam cię. – Opuszczam nogi na podłogę i powoli się podnoszę. W głowie mi się kręci. Rozglądam się dookoła i faktycznie mogę stwierdzić, że narobiłem syfu. Whisky rozlana na podłodze, lampa rozbita, papiery porozrzucane. Oczy mnie pieką, w ustach mam sucho, więc schylam się po butelkę i biorę jeszcze dwa łyki, gdyż więcej nie zostało.

– Liam...

– Nie chcę słuchać twoich wywodów. Wiem, co robię.

– Wydaje mi się, że nie – syczy w moją stronę.

Rzucam szkło byle gdzie i ruszam do kuchni po kolejny alkohol, lecz Lyn zagradza mi drogę.

– Masz spuchnięte oczy.

– Mało spałem.

– Są czerwone – zauważa.

– Od alkoholu.

– Liam, ty płakałeś? – Pokazuje na moje policzki pokryte zarostem. – Ty płakałeś. – Łapie się za twarz.

– Zostaw mnie. – Mijam ją i wchodzę do kuchni, gdzie jest jeszcze większe pobojowisko.

– Rozmawiałam ze Steph.

Podchodzę do lodówki, wyciągam wodę i wypijam na raz pół butelki.

– Mam to w dupie.

– Możesz mnie posłuchać?

– Nie! – krzyczę na całe gardło, aż czuję drapanie. – Ja ci nie mówię, jak masz żyć. Nie powiesz mi nic, czego bym nie widział. – Otwieram górną szafkę, gdzie trzymam kolekcjonerskie trunki. Chwytam pierwszy lepszy, obchodzę wyspę i idę do salonu, aby usiąść na swoim fotelu. Evelyn chodzi za mną niczym cień.

– Gdzie masz telefon?

Macham ręką.

– Gdzieś tam leży. Rozjebany, jeżeli o to pytasz.

– Powiesz mi, co się stało?

Zerkam na alkohol w ręce i lekko podkurwiony, że trafiło na wino, biorę zamach i upierdalam czubek z korkiem o stolik przede mną.

Słaby punkt - Haker #3 ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz