#20

285 37 7
                                    

Spędziłam cały tydzień i weekend w miłej atmosferze, choć myśli o Brownie nieustannie krążyły mi po głowie. Podpisałam umowę i przekazałam ją Nathanielowi, który poinformował mnie, że kampania rusza natychmiast. W pracy spędzałam po osiem godzin dziennie, a weekend poświęciłam na naukę w szkole, gdzie zgłębiałam nowe techniki laminacji brwi i rzęs. W niedzielny wieczór prowadziłam trzygodzinną rozmowę z Yvonne przez kamerkę internetową, opowiadając o Liamie. Jej reakcja była tak głośna, że musiałam ją uciszyć. Zdziwiło mnie, że nie obudziła Deckarda, ale wyjaśniła, że ma wolny wieczór, a ich syna, Drexel zabrał na siłownię. Podobno lubi słuchać jak ojciec bije w worek. Razem przeglądałyśmy strony internetowe w poszukiwaniu sukienki na chrzciny. Gdy znalazłam odpowiednią, Yvi nie kryła swojego zachwytu, twierdząc, że Brown będzie nią oczarowany i padnie do moich stóp.

Dziś w pracy jest spokojnie. Przyszłam o dziewiątej, po bezsennej nocy pełnej myśli o tamtym liściku. Około pierwszej, Hallie z marketingu przynosi mi lunch oraz papiery dla szefa. Siadamy razem i jemy posiłek. Opowiadam jej o swojej kampanii i planach treningowych w ośrodku Liama, co ją inspiruje. Proponuje, by nagrać moje treningi i zrobić kilka zdjęć, które mogłyby pomóc w promocji firmy. Zgadzam się z lekkim wahaniem. Po chwili rozmowy wraca do swoich obowiązków, a ja zabieram się za pracę. Gdy zanoszę dokumenty do biura Browna, postanawiam pogrzebać w szafkach, ale zanim zdążę coś znaleźć, słyszę kroki na korytarzu. Kiedy wychodzę z biura, od razu się na kogoś natykam.

– Panno Pegeen?

W gardle mi zasycha, gdy widzę faceta przede mną. Od razu przypomina mi się ta pieprzona notatka na moich drzwiach. Sunę po nim wzrokiem. Wysoki, dobrze zbudowany w garniturze. Kto to, do cholery?

– Tak. – Unoszę wysoko głowę, gdyż wiem, że to jedyne miejsce, w którym nic mi się nie może stać. – W czym mogę pomóc?

– Jestem Noel. Zawiozę panią na trening samoobrony. Poczekam na dole, na parkingu. Czarne audi Q7, tuż przy wejściu do windy.

Mężczyzna kończy rozmowę, odwraca się i zjeżdża na dół. Drapię się po szyi, siadam przy biurku i rzucając okiem na monitor, dostrzegam godzinę — jest już szósta trzydzieści. Jak ten czas tak szybko zleciał? Wyciągam lusterko z torebki i wzdycham, szybko poprawiam makijaż. Spoglądam w kierunku windy. Przecież mam już samochód. Derek niedawno mi go naprawił, a tamto cudeńko odstawiałam, zostawiając kluczyk w biurze Liama. Po co więc ktoś miałby mnie odwozić? I jak mogę być pewna, że to nie jakiś porywacz czy zboczeniec? A może to ten sam człowiek, który zostawił mi kartkę? Sięgam po telefon z zamiarem napisania do Browna, ale widzę, że to on wysłał mi wiadomość pierwszy. Nie odzywał się ostatnio do mnie prawie w ogóle.

Liam: Noel zawiezie Cię na trening, a ja z niego obiorę. Już się nie mogę doczekać wieczoru.

Ja: Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Myślałam, że z kolacji nici.

Odpisuję mu szybko i zbieram wszystkie rzeczy. Przechodzę do windy, kiedy przychodzi odpowiedź.

Liam: Chciałem dać Ci przestrzeń, chociaż nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Teraz żałuję, że nie zawracałem ciągle twojego seksownego tyłka.

Chcę już mu napisać, że ja też o nim myślałam, w sumie to bez przerwy, ale dostaję kolejnego SMS-a.

Liam: Będę o ósmej wieczorem. Zrobię Lasagne. 😉

Robi mi się jeszcze cieplej na sercu.

Steph: Dobrze, również nie mogę się doczekać. 😊

Wrzucam telefon do torebki, kiedy winda zatrzymuję się w podziemnym garażu. Noel czeka na mnie przy samych drzwiach. Otwiera dla mnie tył auta, więc wchodzę do środka. Zajmuje miejsce kierowcy i ruszamy w drogę.

Słaby punkt - Haker #3 ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz