#4

310 36 5
                                    

Stephanie

Szybko kieruję się do pomieszczenia socjalnego, z lodówki wyjmuję wodę i wypijam prawie całą na raz. Uczucie gorąca i stres sprawiają, że muszę rozpiąć kilka górnych guzików bluzki. Po opróżnieniu butelki wrzucam ją do kosza i wracam na miejsce pracy. Łapię za telefon, zauważając SMS-y.

Yvi: Chcesz wersję lukrowaną, czy hardcore?

Rozpromieniam się. Najpierw odpisuję Yvi, a potem wysyłam wiadomości do Lyn i Chrisa.

Ja: Wolę tę hardcore.

Ja: Kiedy chciałaś mi powiedzieć o balu charytatywnym?!

Ja: Hej Chris. Wybacz, ale musimy przełożyć nasze spotkanie. Jutro muszę się pojawić w innym miejscu. :(

Odkładam komórkę i włączam komputer, a później kalendarz, gdzie są zapisane wszystkie spotkania. Pierwsze dopiero o ósmej. Smartfon wibruje kilka razy, więc od razu po niego sięgam. Przy naszym biurku obok monitora jest jeden martwy punkt, którego nie widzi Liam przez kamery. Dlatego tam zawsze odkładam telefon, by móc czytać swobodnie wiadomości.

Lyn: Wybacz, zapomniałam. Może dlatego, że mnie na nim nie będzie. 😏

Ja: Jak to?! Przecież organizuje je twoja mama.

Yvi: Leżę cały dzień, bo Drexel nie pozwala mi chodzić. Deckard tak kopie, że dziwię się, iż na brzuchu jeszcze nie mam siniaków. Puchnie mi każdy skrawek ciała, a tak poza tym to świetnie. Lekarz powiedział, że mogę porobić przysiady, jednak Drex wisi nade mną jak lampa. A co u Ciebie? Kiedy do nas wpadniesz?

Ja: Biedactwo :( postaram się jak najszybciej. Bardzo tęsknię.

Przechodzę do kolejnej wiadomości.

Chris: W takim razie rezerwuję twój kolejny wolny dzień. :)

W momencie, gdy już szykuję się do odpisania, na samej górze monitora, pojawia się wiadomość od Liama. Z ciekawością ją otwieram, zastanawiając się, czego tym razem może chcieć.

Liam Brown: Kiedy wreszcie dostanę tę kawę?

Kuźwa! Szybko udaję się do socjalnego, gdzie w rekordowym tempie przygotowuję napój. Następnie spieszę na górę. Po drodze widzę, jak Jill właśnie wstaje z fotela.

– Kawa dla Liama?

Kiwam głową, zbyt zdyszana, by odpowiedzieć.

– Chodź, słonko, otworzę ci. Muszę mu podrzucić papiery.

Stawiam kubek niedaleko laptopa, a wtedy mężczyzna podnosi na mnie wzrok. Jego spojrzenie przesuwa się z moich oczu na dekolt. Cholera! Nie zapięłam guzików, ale co tam. Obdarzam go butnym uśmiechem i pospiesznie wychodzę. Wróciwszy na swoje miejsce, wypijam resztkę zimnej latte i zajmuję się pracą.

Dzień wydaje się nie mieć końca. Zabieram się za obchód magazynów i składzików, sporządzając listę rzeczy, które muszę zamówić. Następnie odwiedzam gabinety współpracowników. Razem zamawiamy lunch i spożywamy go w przyjemnej atmosferze, rozmawiając na różne tematy. Później poświęcam czas na przygotowanie sali konferencyjnej.

Pod koniec mojej zmiany zaczyna mi się nudzić, więc maluję na kartce twarze kobiet. Muszę się czymś zająć, aby o nim nie myśleć. Około drugiej po południu zmienia mnie Slo. Sprzątam po sobie i szybko opuszczam budynek, kierując się do garażu. Torebkę mam zarzuconą na ramię, jednak i tak wyczuwam wibrację komórki. Olewam to jednak. Sprawdzę później.

O godzinie czwartej po południu  mam spotkanie na West Loop, w znanym studiu nagrań. Czeka tam na mnie Claude Wean, uznawany za jednego z najlepszych wizażystów w Chicago. Sama myśl o tym, że będę miała okazję czerpać wskazówki od tak doświadczonego profesjonalisty, wprawia mnie w stan podekscytowania. Przed spotkaniem chcę się odpowiednio przygotować.

Słaby punkt - Haker #3 ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz