ꕤ Rozdział 27

202 19 19
                                    

- Co ty wyprawiasz?! - Junho wrzasnął zdenerwowany - Oddaj mi to!

Mimo tego, że po drugiej stronie telefonu nie usłyszałam głosu swojego przyjaciela, to postanowiłam nagrać się na jego pocztę. Miałam nadzieję, że chłopakowi uda się odsłuchać moją wiadomość na czas i przyjść mi z pomocą, której w tym momencie bardzo potrzebowałam.

- J-jungkook...on zaczął się do mnie dobierać. Błagam cię, pomóż mi się stąd wydostać. Jesteś moją jedyną nadzieją... Proszę, uwolnij mnie od nieg... - nie zdołałam dokończyć, gdyż moja wypowiedź została natychmiastowo przerwana.

Rozwścieczony Junho podbiegł do miejsca, w którym się znajdowałam i boleśnie złapał za mój nadgarstek, mocno go zaciskając. Nie będąc ani trochę delikatnym, wyrwał z niego mój telefon i bez wahania odrzucił go na bok. Nie potrafiłam patrzeć w jego oczy, w których tliła się jedynie złość oraz chęć wymierzenia mi kary.

- Spójrz na mnie - odezwał się zachrypniętym głosem, który mroził krew w żyłach. Nie posłuchałam go jednak, dlatego po raz kolejny poczułam na swojej dłoni jego silny uścisk - Powiedziałem żebyś na mnie spojrzała!

Niechętnie zrobiłam to o co mnie poprosił i dość szybko tego pożałowałam. Powietrze przecięła jego dłoń, którą zamachnął się tuż przed moją twarzą. Poczułam jak mój policzek przeszywa okropny ból, przez co odruchowo się za niego złapałam. Junho bez litości powtórzył swój barbarzyński czyn, trafiając mnie w to samo miejsce, które naznaczył chwilę wcześniej. Jego uderzenie było na tyle mocne, że zachwiałam się na nogach, z trudem ratując się przed upadkiem.

Piekący ból na mojej twarzy był nie do zniesienia, tak samo jak bijące nienaturalnie serce. Moja klatka piersiowa unosiła się zbyt szybko i nie pozwalała mi normalnie oddychać. Czułam, że nie potrafię dostarczyć do swoich płuc odpowiedniej ilości tlenu, co skutkowało tym, że znów stawałam się bardziej bezsilna, a moje szanse na przeżycie malały. Łapałam zachłannie coraz większe hausty powietrza, próbując tym samym utrzymać się na polu walki i nie poddać się niemoralnej próbie wykorzystania mojego ciała przez tego tyrana.

Do moich oczu napłynęły kolejne łzy, gdy palce Junho boleśnie wbiły się w moją talię. Jego obślizgły język przesunął się po mojej twarzy, zjeżdżając nieco niżej i zatrzymując się na mojej szyi. Wodził po niej przez jakiś dłuższy czas, a ja jedyne co mogłam zrobić to zacisnąć swoje powieki, próbując tym samym wmówić sobie, że wszystko to co się dzieje, jest tylko wytworem mojej wyobraźni.

Junho nie reagował na moje protesty oraz wielokrotne próby odepchnięcia go od siebie. Raz za razem zasysał się na mojej skórze, pozostawiając na niej krwistoczerwone ślady. Kiedy poczułam jak jego ciepła dłoń wsuwa się pod materiał mojej bluzki, zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać. Nie chciałam aby dotykał mnie w taki sposób. Nie chciałam aby robił to wbrew mojej woli.

Próbowałam namacać swoją dłonią cokolwiek co byłoby mi w stanie pomóc się od niego uwolnić. Coś, co pozwoliłoby mi stawić czoła najtrudniejszemu wyzwaniu w całym moim życiu. Kiedy w końcu wyczułam pod swoimi palcami twardy przedmiot, w mojej głowie pojawił się pewien pomysł. Był on co prawda dość ryzykowny i nie gwarantował mi tego, że się powiedzie, jednak nie miałam nic do stracenia, dlatego postanowiłam wcielić go w swoje życie.

Chwyciłam w dłonie lampkę nocną, która stała na szafce tuż obok mnie i mocniej zacisnęłam na niej swoje palce. Kiedy Junho zjechał ręką na mój najczulszy punkt, znajdujący się pomiędzy nogami, przełknęłam nerwowo ślinę, wciskając się jeszcze bardziej w ścianę, znajdującą się tuż za moimi plecami.

- Podoba ci się? - wyszeptał uwodzicielsko, rozpinając stopniowo moje spodnie - Za chwilę spodoba ci się jeszcze bardziej.

Mówiąc to, Junho przywarł do moich ust, które jak zwykle pozostawały nieruchome i obojętne na jego dotyk. Tym razem nie wyrywałam się z jego objęć, gdyż chciałam uśpić jego czujność. Gdy jego obślizgłe palce zaczepiły o fragment mojej bielizny, uniosłam swoją dłoń, w której dotychczas trzymałam lampkę nocną i zamachnęłam się nią z całej siły, uderzając najtwardszą częścią w głowę Junho. Usta chłopaka momentalnie zamarły, a jego ciało zatoczyło się do tyłu i upadło wprost na podłogę. Po jego skroni zaczęła płynąć czerwona strużka krwi, brudząc jego twarz i skapując tuż przy jego bezwładnym ciele.

Childhood Friend || Jeon Jungkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz