07.

9.6K 503 96
                                    

- Ty kaleko. - powiedział Niall.

- Zabawne. - powiedziałam sarkastycznie.

- Trzeba umieć używać noża.

- Odezwał się znawca. - wywróciłam oczami, a blondyn posadził mnie na blacie kuchennym. Pobiegł na górę po apteczkę, a ja obejrzałam swój zakrwawiony palec. Ja i Niall chcieliśmy zrobić obiad, ale przy krojeniu ogórka na sałatkę przecięłam palec nożem. Rana nie była głęboka, ale wypływało z niej bardzo dużo krwi. Po chwili Irlandczyk zszedł na dół i stanął obok mnie. Wyciągnął z apteczki plaster i wodę utlenioną.

- Najpierw trzeba to przemyć zwykłą wodą. - powiedział i chwycił moją rękę. Siedziałam blisko zlewu, więc tylko musiałam wyciągnąć rękę. Blondyn odkręcił wodę i przemył moją ranę. - Teraz może szczypać. - powiedział, a ja przytaknęłam. Niall polał mój palec wodą utlenioną, a ja zacisnęłam powieki i cicho syknęłam. - I już. - powiedział, a ja otworzyłam oczy. Blondyn chwycił moją rękę i pocałował mój palec, a ja się cicho zaśmiałam.

- Dziękuję. - zeskoczyłam z blatu i chciałam chwycić nóż, ale ktoś mnie wyprzedził.

- O nie, nie, nie. Ty nie będziesz się już nim dzisiaj obsługiwać.

- To co mam robić?

- Usmaż rybę. - zaproponował. Przytaknęłam głową i wyciągnęłam z szafki patelnie. Apteczkę, która leżała na blacie, zaniosłam szybko na górę i szybko wróciłam. Do jednej miski wbiłam jajka, a do drugiej wsypałam bułkę tartą. Przyprawiłam rybę i zaczęłam ją panierować. Kiedy się z tym uprałam położyłam ją na patelni i zaczęłam ją smażyć. Kiedy była gotowa wyłożyłam ją na trzy talerze i czekałam aż Niall pokroi ziemniaki na frytki.

- Pomogę Ci.

- Tylko proszę, nie zrób sobie nic.

- Dobrze mamo. - powiedziałam , a blondyn się zaśmiał. Chwyciłam w rękę nóż i ziemniaka i zaczęłam go kroić. Kiedy skończyliśmy, wrzuciliśmy je do frytkownicy i czekaliśmy aż będą gotowe. Wyłożyliśmy wszystko na talerze i położyliśmy na stole. Chwilę później w domu pojawił się mój brat.

- Jak w pracy? - zapytałam gdy siedzieliśmy już w trójkę przy stole i jedliśmy obiad.

- Zoe się rozchorowała, więc musiałem wziąć kogoś na zastępstwo. Przyszła Hope. Przystawiała się do mnie cały dzień. - Hope to była dziewczyna mojego brata, jak i jego sekretarka, która przychodzi tylko wtedy gdy ktoś nie może. 

- Skąd ja to znam. - powiedziała Niall, a ja się zaśmiałam.

- No Niall co się dziwisz jesteś przecież taki ''seksowny''. - zrobiłam cudzysłów w powietrzu, a blondyn zmroził mnie wzrokiem.

- To nie jest śmieszne. Prawie zgwałciła mnie na środku korytarza.

- Szkoda, że mnie tam nie było. Byłby niezły ubaw. - powiedziałam i się zaśmiałam.

- Kobiety. - powiedział Louis.

- Niestety. - dodał Niall.

- Gdyby nas nie było na świecie to byście zginęli. - powiedziałam i uśmiechnęłam się triumfalnie.

- Co prawda to prawda. - zaśmiał się mój brat.

- Ale to nie ja jestem kaleką. - powiedział Niall.

- Bardzo śmieszne. - powiedziałam i zmrużyłam oczy. Po skończonym obiedzie razem z Niall'em posprzątaliśmy, mówiąc Louis'owi, żeby odpoczął. Mój brat poszedł na górę  się zdrzemnąć, a ja z Niall'em zamknęliśmy się w moim pokoju i graliśmy w karty.

***  

Następnego dnia obudziłam się o szóstej czterdzieści. Wygramoliłam się z łóżka i weszłam do garderoby. Wzięłam z niej czarne rurki z dziurami na kolanach, szarą bluzę z napisem ''New York'' oraz szare vansy. Skierowałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się, uczesałam oraz popsikałam się moimi ulubionymi perfumami. Weszłam do pokoju i do plecaka spakowałam książki, a do tylnej kieszeni spodni schowałam swój telefon. Zeszłam a dół, a w kuchni zastałam mojego brata pijącego poranną kawę. Przywitałam się z nim i chwyciłam do ręki jedną z kanapek, którą dla mnie zrobił. Równo o siódmej trzydzieści usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć, a moim oczom ukazał się uśmiechnięty blondyn. Wpuściłam go do środka i skierowałam się do kuchni po swój plecak. 

- Podwieźć was? - zapytał Louis gdy już wychodziliśmy.

- Nie, przejdziemy się.  - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Wyszłam z domu i razem z Niall'em ruszyliśmy w kierunku szkoły. Będąc w szkole dowiedzieliśmy się, że mamy zastępstwo. Zamiast naszej ''najukochańszej'' matematyki będziemy mieć zajęcia z Panem Cook'iem. Ucieszyłam się, bo naprawdę lubię trenera, który prowadzi naszą drużynę piłki nożnej. Dowiedzieliśmy się również, że część drużyny będzie trenowała, więc Niall poszedł się przebrać, a ja kierowałam się na trybuny. Będąc już prawie przy wyjściu wpadłam na kogoś. Tym kimś okazał się być chłopak, którego wcześniej tutaj nie widziałam.

- Przepraszam. - powiedział szybko. Nie był stąd na pewno. Miał inny akcent, inną karnację.

- Nic nie szkodzi. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.

- Jestem Neymar. - przedstawił się i wyciągnął do mnie rękę. I wtedy wiedziałam już, że na pewno nie jest z Anglii .

- Jestem Mercy. - powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń.

- Mercy wszędzie Cię szukałem! - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam głowę w stronę Niall'a i uśmiechnęłam się do niego.

- Emm Niall poznaj Neymar'a. - przedstawiłam im sobie, a Oni uścisnęli sobie dłoń.

*Niall pov*

Wyszedłem z szatni i chciałem znaleźć szybko Mercy. Skierowałem się w stronę wyjścia budynku i tam ją zobaczyłem. Nie była sama. Była z jakimś chłopakiem. Poczułem się dziwnie widząc ją uśmiechniętą przy innym. Musiałem coś zrobić, więc odezwałem się.

- Mercy wszędzie Cię szukałem! - odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się.

- Emm Niall poznaj Neymar'a. - przedstawiła mi nowego chłopaka, a ja uścisnąłem jego dłoń. To było naprawdę dziwne uczucie, kiedy zobaczyłem ją z nim. Nie mogę tego opisać. Poczułem jakieś dziwne ukłucie w sercu. Czy ja mogłem być zazdrosny?

- Ja będę już leciał. - wyrwał mnie z myślenia Neymar. - Musze porozmawiać z trenerem, czy przyjmie mnie do drużyny. - powiedział i uśmiechnął się do brunetki. - Do zobaczenia. - pożegnał się i wyminął nas.

- Niall! - krzyknęła Mercy i pomachała mi ręką przed oczami.

- Co? Przepraszam zamyśliłem się.

- Idziemy?

- Tak, tak. - powiedziałem i ruszyłem za nią. Czy ja znowu się zawiesiłem?

- Coś się stało?

- Nie, dlaczego pytasz?

- Zachowujesz się dziwnie.

- Nie nic mi nie jest. - uśmiechnąłem się i wbiegłem na boisko.

- Mercy! - usłyszałem krzyk trenera. - Siadasz na ławce, a wy rozgrzewka. - powiedział Pan Cook i gwizdnął gwizdkiem. Odwróciłem głowę w stronę ławki i zobaczyłem, że ten nowy rozmawia z trenerem. O nie, nie, nie! Nie może być ze mną w drużynie. A jeżeli On jest tutaj to znaczy, że jest i ze mną w klasie. Super , po prostu super!  Trener powiedział mu coś, a Neymar? Tak Neymar usiadł koło Mercy, a Ona się do niego uśmiechnęła. Znów to poczułem. To ukłucie. - Niall skup się! - krzyknął trener, a Mercy spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się do mnie, a ja podniosłem lekko kąciki ust. Czy przyjaciel może być zazdrosny o przyjaciółkę?

XXXX

Witam w nowym rozdziale :) Jak obiecałam tak zrobiłam :) Neymar się pojawił :) 

Marcelina x

''friends''||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz