*dwa tygodnie później*
To już dzisiaj. Dzisiaj mój brat się żeni! Wstałem przed ósmą i zszedłem na dół. Moja mama biegała od kuchni do salonu i tak w kółko. Mój tata musiał wysłuchiwać jej krzyków, a mój brat siedział na krześle w jadalni i jadł śniadanie.
- Nie daje Ci żyć? - zapytałem Greg'a. On spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem, więc tylko się zaśmiałem i wszedłem do kuchni, a tam zastałem miłą niespodziankę. - Co Ty tutaj robisz? - zapytałem Mercy, która stała przy wyspie kuchennej i kroiła pomidora. Kiedy usłyszała mój głos, podniosła głowę i uśmiechnęła się do mnie.
- Przyszłam godzinę temu, żeby pomóc Twojej mamie. - wyjaśniła.
- Nie mogłaś mnie obudzić? - zapytałem i objąłem ją rękami w talii i pocałowałem w policzek.
- Mogłam, ale tak słodko wyglądałeś. - zaśmiała się, a ja ją puściłem i podszedłem do lodówki.
- Mercy zrób sobie przerwę. - do kuchni weszła moja mama.
- Nie ma potrzeby proszę Pani, a i tak już kończę. - uśmiechnęła się i położyła ostatni plaster pomidora na talerzu. Wyciągnąłem z lodówki mleko, a z szafki wyciągnąłem dwie miski i płatki. Wsypałem do naczyń płatki i zalałem mlekiem. Włożyłem je do mikrofalówki i chwilę później były już gotowe.
- Trzymaj. - powiedziałem i wystawiłem w stronę Mercy miskę ze śniadaniem. - Wiem, że nic nie jadłaś. - dodałem, gdy chciała już coś powiedzieć . Zamknęła buzię i odebrała ode mnie miskę. Odłożyła ją obok siebie i chwyciła do ręki ogórka. Usiadłem na przeciwko niej i przyglądałem się mojej dziewczynie.
- Mógłbyś przestać? - zapytała, a ja się zaśmiałem.
- Czy mam Cię nakarmić? - zapytałem. Brunetka wywróciła oczami i wzięła do ręki miskę. Nałożyła na łyżkę mleka i płatków i wsadziła ją do buzi.
- Zadowolony? - zapytała, gdy przełknęła jedzenie.
- Masz zjeść wszystko, wtedy będę zadowolony. - uśmiechnąłem się i dokończyłem swoje śniadanie. - Daj ja to skończę, a Ty masz zjeść. - powiedziałem i zabrałem nóż z jej dłoni. - No już. - pogoniłem ją. Zabrała miskę i usiadła na moim poprzednim miejscu. - Mogłabyś przestać? - zapytałem z uśmiechem, gdy czułem na sobie jej wzrok.
- Nie. - uśmiechnęła się do mnie i dokończyła swoje śniadanie. Odłożyła miskę do zlewu i chciała ja umyć, ale powstrzymałem ją.
- Zostaw, ja to robię później. - powiedziałem i puściłem jej nadgarstek.
- Dziękuję za pomoc Mercy. - w kuchni ponownie pojawiła się moja mama.
- Ej, ja też pomogłem. - oburzyłem się.
- Nie, Ty jedynie dokończyłeś moją pracę. - odezwała się niebieskooka.
- Jakaś Ty mądra. - powiedziałem sarkastycznie, a po chwili się do niej uśmiechnąłem.
- Idźcie się lepiej szykować, mamy nie całe dwie godziny, a musimy być tam trochę wcześniej, niż Denise. - powiedziała z uśmiechem moja mama. Chwyciłem Mercy za rękę i pociągnąłem za sobą.
- Czekaj! - krzyknęła i wyrwała się z mojego uścisku. Podeszła do kanapy, na której nie było już mojego taty, wzięła wieszak, na którym był niebieski materiał, który przykrywał sukienkę oraz czarne vansy. - Nie, nie założę szpilek. - powiedziała, kiedy zobaczyła, że patrzę na jej buty.
- To nawet lepiej. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w skroń. Weszliśmy na górę, a ja podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem garnitur. - Idź pierwsza. - powiedziałem, a Mercy pocałowała mnie w policzek i wyszła z mojego pokoju. Usiadłem na łóżku i chwyciłem do ręki telefon. Po piętnastu minutach Mercy, wróciła do pokoju. - Szybka jesteś. - powiedziałem, nie odrywając wzroku od telefonu. Brunetka nic nie powiedziała, ale słyszałem jak wchodzi głębiej do pokoju. Podniosłem wzrok znad telefonu i uśmiechnąłem się szeroko widząc ją. Miała na sobie czarną sukienkę, która sięgała jej do połowy ud. W talii była dopasowana, a od pasa w dół była rozkloszowana. Miała rękawy trzy czwarte. Na nogach miała nowe czarne vansy. Jej włosy były lekko zakręcone w loki. Na twarzy nie miała ani grama makijażu. Zresztą Ona nigdy się nie maluję. - Wyglądasz...wyglądasz ślicznie. - wyjąkałem. Może i wyglądała skromnie, ale dla mnie idealnie.
CZYTASZ
''friends''||n.h. ✔
Fanfictionnawet najlepsi przyjaciele potrafią się w sobie zakochać. #69 w fanfiction - 13.12.2015