Rano wstałem o dziewiątej i od razu wygramoliłem się z łóżka. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej czarne rurki, białą koszulę i zieloną koszulę w kratę. Wszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Ubrałem się, ułożyłem włosy i spryskałem się swoim ulubionym dezodorantem. Zbiegłem na dół i założyłem buty. Zabrałem klucze od domu i samochodu. Wyszedłem z domu zamykając drzwi na klucz i wsiadłem do swojego auta. Wyjechałem z posesji i ruszyłem w stronę domu Mercy. Byłem tam po kilku minutach. Wybiegłem z auta i od razu zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Za pierwszym razem nikt mi nie otworzył i za drugim również. Próbowałem jeszcze parę razy, po czym wsiadłem do auta i pojechałem w stronę lotniska. Pod lotniskiem byłem dwadzieścia minut później, czekało mnie tylko przejechanie przez szlaban, na którym zrobił się korek. Stałem tam chyba dziesięć minut i cały czas trąbiłem. W końcu nie wytrzymałem i wysiadłem z auta. Nie interesuję mnie teraz to czy komuś ono przeszkadza. Biegiem ruszyłem w stronę wejścia na wielką halę lotniska. Wszedłem do środka i zacząłem rozglądać się, gdzie odlatuje samolot do Nowego Jorku. Kiedy już go znalazłem zacząłem biec w tamtym kierunku. Przepychałem się przez ludzi co chwilę kogoś przepraszając. Chciałem jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Kiedy dobiegłem już do bramek nikogo tam nie było.
- Przepraszam, o której wylatuje samolot do Nowego Jorku? - zapytałem wysoką brunetkę.
- Przykro mi, ale samolot wyleciał dwie minuty temu. - odpowiedziała, a ja pokiwałem głową i odszedłem od barierek. Straciłem ją. Straciłem Mercy. Usiadłem na jednym z krzeseł i schowałem twarz w dłoniach. Koło mnie siedział starszy Pan i przyglądał mi się.
- Miłość? - zapytał, a ja podniosłem głowę i spojrzałem na niego.
- Właśnie ją straciłem. - powiedziałem.
- Pamiętaj młody człowieku, że ona zawsze wraca. - powiedział i wstał ze swojego miejsca i zniknął w tłumie. Posiedziałem jeszcze chwilę na krześle, po czym wstałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Na lotnisku cały czas był ruch. Ktoś wchodził lub wychodził. Co chwilę było słychać wezwanie na odprawę. Wyszedłem z budynku ze spuszczoną głową. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Miałem ogromne wyrzuty sumienia, że ją tak potraktowałem.
- Hej. - usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem Mercy opartą o ścianę budynku.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałem i podszedłem do niej.
- Nie wyjadę bez Ciebie. - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się i oprałem swoje czoło o jej.
- To Twoja przyszłość. - powiedziałem.
- Po co mi to skoro nie będzie tam Ciebie? - zapytała i uśmiechnęła się. Położyłem dłonie na jej policzkach i przywarłem swoimi wargami do jej.
- Kocham Cię Mercy. - wyznałem, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Kocham Cię Niall. - uśmiechnęła się do mnie.
- Jesteś pewna, że nie chcesz tam lecieć? - zapytałem.
- Jestem, złożyłam papiery na uniwersytet w Londynie. - odpowiedziała. - Jutro dowiem się czy mnie przyjęli. - dodała. Pocałowałem ją w policzek i zabrałem od niej dwie torby.
- Ktoś wie, że tu jesteś? - zapytałem i wsadziłem walizki Mercy do auta, które nadal stało przed szlabanem.
- Louis. - uśmiechnęła się. Wsiedliśmy do auta i wyjechaliśmy na ulicę. Włączyłem radio i położyłem swoją dłoń na kolanie Mercy. Z jednej strony cieszyłem się, że została, a z drugiej czułem się odpowiedzialny za jej decyzję. Jak sama powiedziała, została tutaj dla mnie i ze mną chcę chodzić na zwykły uniwersytet w Londynie.
***
- Mercy! - krzyknęła Clarissa, gdy tylko przekroczyliśmy próg domu Ashton'a. - Co Ty tu robisz? Powinnaś być już w Nowym Jorku! - krzyknęła i przytuliła brunetkę.
- Powinnam, ale nie jestem. - uśmiechnęła się. - Wolę zostać tutaj. - powiedziała i spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się do niej i ruszyliśmy w kierunku kuchni. Od razu do naszych rąk trafiły czerwone kubki z alkoholem.
Przez cały wieczór siedziałem z Mercy. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i nikt nie wspominał o wczorajszym dniu. Wiedziałem, że będę musiał z nią o tym porozmawiać, ale nie teraz. Teraz cieszymy się sobą.
XXXX
Więc , to koniec :(
Epilog wstawię za chwilę :)
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze :)
Dziękuję, dziękuje, dziękuję! ♥
Wpadłam na pomysł, na kolejne opowiadanie z Niall'em, tylko On będzie taki bad boy'em :)
Mam nadzieje, że to opowiadanie wam się podobało :)
Marcelina x
CZYTASZ
''friends''||n.h. ✔
Fanfictionnawet najlepsi przyjaciele potrafią się w sobie zakochać. #69 w fanfiction - 13.12.2015