- Mercy, spóźnimy się do szkoły. - powiedziałem po raz setny. Moja przyjaciółka spała w najlepsze, kiedy mieliśmy już wychodzić.
- Daj mi spokój. - jęknęła i odwróciła się na drugi bok.
- Mercy no proszę Cię.
- Nie. - mruknęła i wtuliła się w poduszkę. Westchnąłem i wstałem z łóżka. Wszedłem do garderoby i wyciągnąłem z niej ciuchy Mercy. Czarne rurki z dziurami na kolanach, białą koszulkę z czarnym napisem oraz czarną zapinaną bluzę. Sięgnąłem jeszcze po vansy i zaniosłem wszystko do łazienki. Wróciłem do pokoju i podszedłem do łóżka. Zrzuciłem z dziewczyny kołdrę i wziąłem ją na ręce. - Niall puść mnie! - krzyczała. Nie słuchałem jej. Wszedłem do łazienki i postawiłem ją na podłodze.
- Masz dziesięć minut. - powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Zszedłem na dół gdzie był Louis. Usiadłem przy stole, a On spojrzał na mnie i zaśmiał się. - No co? - zapytałem.
- Udało Ci się ją obudzić? - zapytał ze zdziwieniem.
- Nie, ale wyciągnąłem ją siłą. - powiedziałem.
- Następnym razem tego spróbuje. - powiedział i przybiliśmy sobie żółwika. Po dziesięciu minutach na dół zeszła Mercy.
- Nawet się do mnie nie odzywaj. - powiedziała i odebrała od swojego brata kanapkę. Zaśmiałem się i wstałem z krzesła.
- Odwiozę was. - powiedział Louis i wyszliśmy z domu. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem godzinę. Siódma pięćdziesiąt. Westchnąłem i wsiadłem razem z Mercy do auta. Po dziesięciu minutach byliśmy już pod szkołą. Wysiedliśmy z auta i biegiem ruszyliśmy w kierunku wejścia. Na korytarzach było już pusto co oznaczało, że lekcja już się zaczęła. Szybko udaliśmy się do klasy, w której odbywał się język angielski. Weszliśmy do środka i zatrzymał nas Pan Wood.
- Co jest przyczyną waszego spóźnienia? - zapytał i zaczął wypełniać dziennik.
- Zaspałam. - odpowiedziała Mercy.
- A ty Niall? - zwrócił się do mnie.
- Czekał na mnie. - powiedziała za mnie brunetka.
- Dobrze, siadajcie. - powiedział, a my skierowaliśmy się do naszej ławki. Usiedliśmy na krzesłach i wyciągnęliśmy książki oraz zeszyty. Zaczęliśmy notować wszystko co mówił nauczyciel lub to co było na tablicy. - Dobrze, posłuchajcie mnie przez chwilę. - powiedział nasz wychowawca. - Razem z Panią Morgan organizujemy wycieczkę do Francji, a szczególnie do Paryża. Cena to około pięćset funtów, ale może się jeszcze zmienić. Kto byłby chętny? - wszyscy podnieśli ręce, oprócz Mercy. - Mercy, ty nie chcesz jechać? - zwrócił się do niej Pan Wood.
- Chciałabym, ale nie mogę. - powiedziała.
- Jakby coś się zmieniło to zgłoś się do mnie, to dopiszę Cię do listy.
- Dlaczego nie możesz? - zapytałem, gdy nauczyciel zapisał moje nazwisko.
- Nie mam kasy. Swoje oszczędności wydałam na nową deskę. Louis ostatnio kupił mi telefon, więc nie chcę go prosić o pieniądze, tak samo rodziców. - wytłumaczyła, a ja przytaknąłem głową.
***
- Dlaczego nie jedziesz na wycieczkę? - zapytał Louis, kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu.
- Nie mam kasy. - powiedziała brunetka. - I skąd wiesz o wycieczce? - zapytała po chwili.
- Pan Wood do mnie dzwonił. - wytłumaczył. - Mercy pojedziesz na tą wycieczkę, dam Ci te pieniądze. - dodał.
- Nie. Ostatnio kupiłeś mi telefon, nie chcę Cię na wszystko naciągać.
- Na nic mnie nie naciągasz. Jutro pójdziesz do Pana Wood'a i dasz mu te pieniądze. - powiedział i z portfela wyciągnął pięćset funtów i podał je dziewczynie . - Nie przyjmuje odmowy. - dodał, kiedy dziewczyna nie odebrała od niego pieniędzy . Wywróciła oczami i niechętnie odebrała od niego pieniądze. - Musisz zwiedzić trochę świata, nie to co ja. - zaśmiał się brunet.
- Zawsze możesz pojechać na jakieś wakacje. Firma na tym nie ucierpi. - powiedziała dziewczyna i się zaśmiała.
- A ty. - skierował się do mnie. - Masz jutro przypilnować, żeby wpisała się na listę i zapłaciła. - powiedział.
- Tak jest. - powiedziałem i zasalutowałem. Mercy się zaśmiała i weszła na górę, a ja zaraz za nią.
- Jak ja go niekiedy nienawidzę. - powiedziała i rzuciła się na łóżko.
- To źle, że się o Ciebie troszczy?
- Nie, ale to nie sprawiedliwe, że On zawsze za mnie płaci. To jego pieniądze.
- Właśnie, to jego pieniądze, więc robi z nimi co chce. - powiedziałem i położyłem się obok dziewczyny.
- Może i masz rację. - powiedziała i odwróciła się do mnie uśmiechnięta. Odwzajemniłem uśmiech.
W tym momencie poczułem coś dziwnego w sercu. Było to naprawdę wspaniałe uczucie. I wiem co ono oznaczało.
Zakochiwałem się w niej coraz bardziej.
XXXX
Witam w nowym rozdziale :)
Jadą do Paryża, miasta miłości. Myślicie, że coś się zdarzy?
Mam nadzieje, że się podoba :)
Marcelina x
CZYTASZ
''friends''||n.h. ✔
Fanfictionnawet najlepsi przyjaciele potrafią się w sobie zakochać. #69 w fanfiction - 13.12.2015