17.

7.8K 426 20
                                    

Następnego dnia wstałem dosyć wcześnie, bo przed piątą rano. Próbowałem jeszcze usnąć, ale na marne. Wstałem cicho z łóżko i zabrałem czyste ciuchy, które składały się z czarnych szortów i zielonej koszulki z czarnym napisem ''Free Hugs''. Wszedłem do łazienki i rozebrałem się. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i ułożyłem włosy. Spryskałem się dezodorantem i wyszedłem z pomieszczenia. Z torby wyciągnąłem skarpetki i założyłem je na stopy, a na nie założyłem swoje czarne Roshe Run'y. Położyłem się na łóżku i wziąłem do ręki telefon. Zacząłem sprawdzać wszystkie moje konta społecznościowe i nawet nie wiem kiedy wybiła szósta rano, co oznaczało, że Jason zaraz wstanie i nie myliłem się. Chłopak usiadł na łóżku i przeciągnął się.

- Ty już nie śpisz? - spytał zdziwiony.

- Jakoś nie mogłem spać. - wzruszyłem ramionami i wróciłem wzrokiem do swojego telefonu. Po chwili dostałem smsa.

Od Mercy <3:

Nialler wstawaj ;*

Do Mercy <3:

Nie śpię od ponad godziny.

Od Mercy <3:

Co? Nie mogłeś mnie obudzić?

Do Mercy <3:

Po co? Żebyś później marudziła?

Od Mercy <3:

Przynajmniej by Ci się nie nudziło ;* Widzimy się za pół godziny na korytarzu :)

Do Mercy <3:

Okay ;*

Uśmiechnąłem się do telefonu i odłożyłem go na szafkę nocną.

- Co się stało przez te pięć minut? - zapytał Jason, kiedy wrócił do pokoju i zobaczył, że cały czas się uśmiecham. - Pisałeś z Mercy? - spytał, a ja przytaknąłem głową. Chłopak zaśmiał się i pokręcił głową . - Ale Cię wzięło. - stwierdził.

- No widzisz. - wyszczerzyłem się.

- Kiedy chcesz jej to powiedzieć?

- Jak na razie to każdy mi przeszkadza. - powiedziałem. - Najpierw Ty przybiegłeś i sprzedałeś nam nowinę o tym jak to Pani Morgan przykleja się do Pana Cook'a. - wyjaśniłem.

- Przepraszam stary. Wtedy jeszcze nie wiedziałem. - wyznał.

- Spoko. Później ten chłopak ze sklepu, potem James i jego kalectwo.

- Co On zrobił?

- ''Bawił się'' w berka z Ashton'em i nie zauważyli nas. James wpadł na Mercy przewracając ją. - wyjaśniłem.

- Obiecuję, że dzisiaj będę ich trzymał z daleka, a jeżeli ktoś inny do was podejdzie to będę ich odganiał. - powiedział poważnie.

- Dzięki. - zaśmiałem się.

- Ej, czego się nie robi na przyjaciół. - zaśmiał się, a ja chwyciłem do ręki telefon. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał szóstą dwadzieścia dziewięć. Odłączyłem telefon spod ładowarki i wsadziłem go do kieszeni.

- Idziemy? - zapytałem, gdy zobaczyłem, że chłopak jest już gotowy.

- Idziemy, przecież Twoja przyszła żona nie będzie czekać. - powiedział, a ja zdzieliłem go w łeb. Jason otworzył drzwi i w tym samym czasie na korytarz wyszła Mercy. Ubrana była w białą koszulkę z czarnym napisem ''#Pizza'', krótkie, czarne spodenki oraz czarne Roshe Run'y. Jason przywitał się z moją przyjaciółką i ruszył razem z Clarissą na dół. Przywitałem się z Mercy i ruszyliśmy zaraz za nimi. Weszliśmy na stołówkę i usiedliśmy w czwórkę przy stole. Czekaliśmy jeszcze na James'a i Ashton'a, którzy zjawili się po chwili.

- To ja, Niall i Clarissa idziemy po śniadanie, a wy idźcie po coś do picia. - odezwała się Mercy. - Ja chcę herbatę. - powiedziała.

- Ja kakao. - poinformowałem.

- Ja kawę z mlekiem. - powiedziała blondynka.

- Co chcecie na śniadanie? - spytała brunetka.

- Mi obojętnie. - powiedział Jason.

- Ja chce rogalika z czekoladą. - powiedział James.

- Ja to samo co James. - powiedział Ashton. Mercy skinęła głową i każdy rozszedł w swoją stronę. W trójkę podeszliśmy do wielkiego stołu i każdy wziął coś do jedzenia. Podeszliśmy do stolika i w tym samym czasie przyszli chłopcy. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść nasze śniadanie. Do naszego stolika podeszła Miranda z paczką orzechów w czekoladzie.

- Pani Morgan kazała rozdać każdemu po jednej. - wyjaśniła, gdy spojrzeliśmy na nią dziwnym wzrokiem.

- Powiedz Pani Morgan, że nie mogę tego zjeść. - powiedziała Mercy.

- Niby czemu?

- Mam uczulenie na orzechy. - wyjaśniła.

- Sama nie możesz? Musze to rozdać.

- Dobra. - powiedziała. - Chcę ktoś? - zapytała brunetka, machając paczką.

- Mercy to dla Ciebie. - znikąd pojawiła się Pani Morgan.

- Mam uczulenie na orzechy. - wytłumaczyła.

- Och, w takim razie oddaj je komuś. - uśmiechnęła się ciepło i odeszła. Brunetka podała mi paczkę z orzechami i uśmiechnęła się do mnie. Odebrałem ją od niej i napiłem się łyk kakaa.

- Dobrze słuchajcie! - usłyszeliśmy głos Pana Wood'a. Wszyscy skierowaliśmy na niego wzrok. - Dzisiaj idziemy zwiedzać Luwr oraz zobaczymy Łuk Triumfalny. Potem będziecie mieli bardzo dużo czasu wolnego, ponieważ wrócimy pod Wieżę Eiffla, która jest nie daleko naszego hotelu, więc możecie do niego wrócić w każdym momencie, tylko musicie kogoś o tym poinformować. - wytłumaczył. Wszyscy przytaknęli głową i wrócili do swoich posiłków. Spojrzałem na Jasona, który bezgłośnie powiedział ''Dzisiaj to zrobisz''. Uśmiechnąłem się do niego i chciałem napić się kakaa, ale nie było go przede mną. Spojrzałem na swoją przyjaciółkę, która w najlepsze piła mój napój.

- Oddawaj. - powiedziałem, a Ona zaśmiała się i oddała mój kubek. - Nic nie można przed Tobą zostawić. - oburzyłem się.

- Oj tam, nie obrażaj się. - poczułem jak wbija palec w moje żebra. Zmroziłem ją wzrokiem, a Ona podniosła ręce w geście obronnym. Zaśmiałem się i wstałem od stołu, a zaraz po mnie moi przyjaciele. Wyszliśmy na zewnątrz i czekaliśmy aż zjawią się nauczyciele oraz inni uczniowie. Kiedy wszyscy się już zjawili , podzieliliśmy się na grupy i ruszyliśmy w stronę Luwr. Muszę obmyślić plan. Chcę żeby to wszystko wyszło idealnie.

XXXX  

Witam w kolejnym rozdziale :)

Myślicie, że Niall da radę powiedzieć to Mercy w Paryżu? Czy dopiero jak wrócą do Londynu?

Mam nadzieje, że się podoba :)

Marcelina x

''friends''||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz