Rano wstałem z wielkim uśmiechem na twarzy. Wygramoliłem się z łóżka i zabrałem czyste ciuchy i wszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem na siebie szare dresy i zwykłą białą koszulkę, ułożyłem włosy i wyszedłem z pomieszczenia. Usiadłem na łóżku i założyłem na stopy Air Maxy. Jason wszedł do łazienki, a ja sięgnąłem ręką po telefon i odblokowałem go. Nacisnąłem ikonkę wiadomości i przeczytałem smsa.
Od Mama:
Wszystko u Ciebie w porządku?
Do Mama:
Tak, nie martw się :)
Od Mama:
Dobrze, pozdrów Mercy :)
Do Mama:
Pozdrowię :)
Uśmiechnąłem się i zablokowałem telefon. Po chwili z łazienki wyszedł Jason i razem wyszliśmy z pokoju. Zapukaliśmy do drzwi naprzeciwko, ale nikt nam nie otworzył. Wzruszyłem ramionami i zeszliśmy na dół. Weszliśmy na stołówkę i przy stole zobaczyłem James'a, Clarisse i Ashton'a.
- Gdzie Mercy? - zapytałem blondynki.
- Zaspała. Jak wychodziłam to brała prysznic. - odpowiedziała. Pokiwałem głową i zacząłem stukać palcami o stół.
- O! Pani Horan się zjawiła. - odezwał się James, a ja podniosłem głowę. Brunetka usiadła obok mnie, a ja się zaśmiałem kiedy zobaczyłem jej minę. - No dobra, przepraszam. - powiedział i podniósł ręce w geście obronnym.
- Co kto je na śniadanie? - zapytał Ashton.
- Nie jestem głodna. - mruknęła Mercy. Wstała od stołu i ruszyła do wyjścia. Wstałem od razu i pobiegłem za nią.
- Mercy! - zawołałem ją kiedy wyszła z hotelu. - Mercy zaczekaj! - dogoniłem ją. Złapałem ją za ramiona i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała. - Co się stało? - zapytałem.
- Louis jest w szpitalu. Zasłabł w pracy z przemęczenia. - wyjaśniła. W jej oczach zebrały się łzy, więc przyciągnąłem ją do siebie i wtuliłem w swoje ciało.
- Będzie dobrze. - powiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy. Oparłem brodę o jej głowę i gładziłem jej plecy. - Mam pomysł. - odezwałem się. Dziewczyna oderwała się ode mnie spojrzała na mnie. - Spędzimy ten dzień razem. - zaproponowałem. Brunetka uśmiechnęła się do mnie i otarła łzy z policzków. - Zgadzasz się? - zapytałem, a Ona przytaknęła głową. - A teraz buziak. - powiedziałem i ułożyłem z ust dzióbek.
- Chciałbyś. - powiedziała i ruszyła w stronę hotelu. Zaśmiałem się i zacząłem biec zaraz za nią. Nie zdążyła otworzyć drzwi, a ja ją złapałem i przyciągnąłem do siebie.
- Nie ładnie mi tak uciekać. - powiedziałem i wpiłem się w jej wargi. Dziewczyna położyła swoje dłonie na moich barkach i oddała pocałunek.
- Jesteś głupi. - powiedziała, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Wiem. - zgodziłem się i wyszczerzyłem się.
***
- Niall, nogi mnie już bolą! - jęknęła Mercy. - Niall! - krzyknęła. Wywróciłem oczami i z uśmiechem na ustach odwróciłem się do niej. Patrzyła na mnie mrożącym wzrokiem. - Mogę chociaż wiedzieć, gdzie Ty mnie ciągniesz? - zapytała.
- Idziemy do następnego sklepu. - wyszczerzyłem się.
- O nie! Nie mam zamiaru oglądać kolejnych męskich koszulek. - powiedziała.
- Nie, teraz idziemy kupić coś dla Ciebie.
- Jeżeli dalej tak pójdzie, to moja torba się nie domknie. - zaśmiała się.
- Spokojnie, w mojej jest dużo miejsca. A teraz idziemy. - pociągnąłem ją za rękę i weszliśmy do jednego ze sklepów. Przeszedłem na dział z sukienkami i myślałem, że Mercy idzie zaraz za mną.
- W czymś Panu pomóc? - usłyszałem kobiecy głos. Odwróciłem się w stronę niskiej blondynki. Brunetki nigdzie nie było . Przeszukałem szybko sklep wzrokiem i napotkałem ją nie daleko mnie.
- Nie. - zaprzeczyłem. Spojrzałem na niebieskooką brunetkę i zmieniłem zdanie. - Albo jednak tak. - uśmiechnąłem się, a kobieta wypytywała mnie o kolor sukienki, rozmiar, krój. Spojrzałem na swoją dziewczynę i uśmiechnąłem się. Poszedłem z kobietą do kasy i zapłaciłem za sukienkę, która idealnie pasowała do Mercy. Wziąłem torbę i wcisnąłem ją do ręki, tak aby nie wyróżniała się od innych.
- Jakoś nic nie przypadło mi do gustu. - znikąd pojawiła się brunetka.
- To idziemy gdzie indziej. - powiedziałem i pociągnąłem ją za rękę.
***
- Padam. - powiedziała brunetka i rzuciła się na łóżko w swoim tymczasowym pokoju. Zaśmiałem się i postawiłem nasze torby na podłodze, zabierając jedną z nich. Usiadłem obok niej i położyłem na łóżku reklamówkę. - Co to? - zapytała i usiadła.
- Coś dla Ciebie. - uśmiechnąłem się, a dziewczyna ścisnęła brwi i wyciągnęła z torby sukienkę, którą jej kupiłem.
- Niall nie trzeba było. - powiedziała i pocałował mnie w policzek. - Ale dziękuję. - uśmiechnęła się.
- Podoba Ci się? - zapytałem, a Ona przytaknęła. - Będzie idealna na wesele. - powiedziałem.
- Skąd pewność, że z Tobą pójdę? - zapytała i uśmiechnęła się.
- Bo za bardzo mnie kochasz.
XXXX
Witam w nowym rozdziale :)
Mam nadzieje, że się podoba :)
Marcelina x
CZYTASZ
''friends''||n.h. ✔
Fanfictionnawet najlepsi przyjaciele potrafią się w sobie zakochać. #69 w fanfiction - 13.12.2015