ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI O CHARAKTERZE SEKSUALNYM! (+18)
•••Lauren
Obudził mnie telefon, dyskretnie wibrujący na szafce nocnej. Sięgnęłam po niego, chcąc odczytać SMSa, ale wciąż byłam zaspana, więc miałam pewne trudności z odczytaniem literek na ekranie. Przetarłam oczy, co pomogło mi w zaostrzeniu obrazu. Nadawcą wiadomości był Michael, co wcale mnie nie zdziwiło.
Michael: Zapraszam na śniadanie na dziedzińcu.
Krótko, lecz treściwie. Zegarek wskazywał równo ósmą rano, przez co nie chciało mi się wierzyć, że Michael wstał wcześniej, żeby przygotować śniadanie i przywlec je do mnie. Wyjrzałam przez okno, gdyż z mojego pokoju był widok na akademicki dziedziniec. Wiadomość była prawdziwa – na trawie siedział czerwonowłosy, a obok niego stał koszyk piknikowy. Ten widok, natychmiast wywołał uśmiech na mojej twarzy. Nie mogłam tego zignorować, więc bezzwłocznie wstałam z łóżka i ubrałam się pospiesznie, żeby jak najszybciej wyjść na dwór.
– Nie mogę uwierzyć własnym oczom – powiedziałam zaraz po wyjściu z budynku.
Michael odpowiedział mi szerokim uśmiechem, po czym poklepał miejsce obok siebie. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale siedział na brązowym kocu. Chętnie usiadłam na wskazanym miejscu, czując narastający głód. Jednak zanim odkryłam zawartość koszyka, dostałam od chłopaka buziaka w policzek na powitanie. Próbowałam się nie zarumienić, co chyba się udało, gdyż nie poczułam przypływu ciepła na twarzy.
– Bon Appétit. – Michael odsłonił wieko, żebym mogła zajrzeć do środka i wybrać coś do jedzenia.
Były tam kanapki, kilka owoców oraz termos. Wzięłam do ręki pierwszą lepszą kanapkę, z której wystawał liść sałaty.
– Kawy? – zapytał, wyjmując termos. W odpowiedzi skinęłam głową.
Potrawa niby taka niepozorna, lecz bardzo smaczna. Jadłam ją ze smakiem, delektując się chrupiącymi warzywami, znajdującymi się między kromkami chleba. Nie spodziewałam się, że Michael mógłby mieć talent kulinarny, więc było to miłe zaskoczenie. Wzięłam łyka kawy i wtedy poczułam się naprawdę dobrze.
– Za półtorej godziny zaczynasz wykłady. Mogę cię podwieźć, a potem odebrać.
– Skąd znasz mój plan zajęć? – zapytałam. Wciąż zachowywałam pewien dystans i byłam nieco podejrzliwa.
– Był wywieszony w twoim pokoju, więc zawczasu się z nim zapoznałem. Więc zawieźć cię czy wolisz jechać metrem?
– Zawieźć.
Skinął głową, jednocześnie uśmiechając się pod nosem.
– Świetnie – dodał. – W takim razie będziemy mieć więcej czasu dla siebie.
Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć, toteż ugryzłam spory kęs kanapki, żeby nie musieć nic mówić. Poczułam się trochę dziwnie. Wyglądało na to, że Michael miał zaplanowany cały dzień, a jego plany uwzględniały mnie niemal w każdej godzinie.
– Gdzie mieszkasz? – zapytałam, zmieniając temat.
– Zatrzymałem się w pobliskim hostelu. Tanio, ale dogodnie.
Znowu obudziła się jego pewność siebie. Patrzył na mnie bez przerwy, a słowa wypowiadał bez żadnego zająknięcia, jakby układał odpowiedzi na moje pytania już wczoraj.
– A skąd masz auto?
– Wypożyczyłem. Czerwone. Pasuje ci?
– Pod kolor włosów? – Zachichotałam, na co on wywrócił oczami, ale uśmiechnął się lekko.
CZYTASZ
Mask • Michael Clifford
Fiksi Penggemar... a wszystko zaczęło się od placu zabaw. ••• Okładkę wykonała Stray Heart z www.unfaithful-heaven.blogspot.com Mask dostępny także na: http://mask-fanfiction.blogspot.com/