Michael
Siedziałem w moim ulubionym starym fotelu, bezmyślnie gapiąc się w ekran telewizora i przełączając kolejne programy. Żaden film mnie nie zaciekawił, a wszystkie głupie programy nudziły do bólu. Małpy, skaczące na drzewie, przykuły moją uwagę dosłownie na kilka sekund, ale zaraz po tym, po prostu nacisnąłem czerwony przycisk na końcu pilota.
Czekałem na jakiś znak od Ashtona, ale ilekroć pytałem, odpowiadała mi jedynie głucha cisza. Musiałem, koniecznie, znaleźć jakiś sposób na zabicie nudy, a do głowy wpadła mi tylko jedna rzecz.
- Calum! - zawołałem, a z kuchni, od razu, wynurzyła się znajoma twarz. - Zagrasz ze mną w karty?
Chłopak, pokręcił nie dowierzając głową, ale przyszedł do salonu i usiadł w fotelu, ustawionym po drugiej stronie stołu. Spod szklanego blatu, wyciągnąłem nieco podniszczoną talię kart i bez zastanowienia zacząłem ją tasować.
- W co chcesz grać? - zapytał Calum, na co w odpowiedzi jedynie wzruszyłem ramionami.
Zacząłem myśleć nad jakąś zupełnie nową grą i jej zasadami. Niestety, nie skończyłem nawet rozdawać kart, a drzwi od piwnicy otworzyły się na oścież. Zza nich wyszedł Ashton, który bez słowa, poszedł do kuchni. Niecałą minutę później, ponownie przechodził przez pokój, lecz tym razem, trzymał w dłoni szklankę z wodą. Natychmiast, zerwałem się, jak pies z łańcucha, na równe nogi.
- Ocknęła się? - zapytałem.
Irwin skinął głową, po czym zszedł po schodach do piwnicy. Wyrwałem za nim, a po chwili, Calum także do nas dołączył.
Czułem jak krew w moich żyłach zaczęła krążyć szybciej; przypływ adrenaliny. Zbiegałem w dół, zupełnie jak dziecko w święta, gotowe na rozpakowanie góry swoich prezentów.
Nasza piwnica była niewielkim, ciemnym pomieszczeniem. Brak okien, sprawiał wrażenie, że pokój jest jeszcze mniejszy. Ściany były ozdobione, jakże gustownymi, zaciekami, a z sufitu zwisała jedna żarówka, dająca blade światło. Nikomu nie zależało na odnowieniu piwnicy, gdyż zazwyczaj przetrzymywaliśmy w niej naszych "gości". Tym razem, mieliśmy przyjemność, przyjąć gościa honorowego.
Na lewo od schodów, w rogu zrobiliśmy małą celę. Tak, zupełnie jak w więzieniu. Nie chciałem przywiązywać naszej nowej koleżanki do krzesła. To było zbyt amatorskie. Właśnie w takich sytuacjach, uważałem kilka pionowych krat za, na prawdę, trafny zakup.
Stanąłem krok przed prętami i spojrzałem na dziewczynę, skuloną w kącie. Ciemne włosy zasłaniały jej twarz. Nogi podciągnęła pod brodę i przytulała się do własnych kolan. Nie umknęło mojej uwadze, że cała drżała i na dobre kilka metrów cuchnęła strachem.
- Hej - stuknąłem paznokciem w pręt.
Dziewczyna wzdrygnęła się, a zza zasłony włosów, ukazała jedno oko.
Kucnąłem, żeby nasze twarze znajdowały się na tym samym poziomie.
- Przestań się bawić - żachnął się Ashton, ale ukucnął tuż przy mnie.
Dłoń, w której trzymał szklankę, wsunął między kraty i delikatnie nią potrząsnął. Nie dostał żadnej odpowiedzi, więc po prostu położył napój na podłodze w celi. Machnął na to ręką i odszedł kilka kroków dalej.
Niespodziewanie, usłyszałem kroki, dobiegające od strony schodów; to Luke szedł w naszą stronę. Oparł się o ścianę, a ręce skrzyżował na piersi, jakby nigdy nic. Wyglądało na to, że wszyscy byli gotowi na rozmowę.

CZYTASZ
Mask • Michael Clifford
Fanfic... a wszystko zaczęło się od placu zabaw. ••• Okładkę wykonała Stray Heart z www.unfaithful-heaven.blogspot.com Mask dostępny także na: http://mask-fanfiction.blogspot.com/